Historia tego zawodnika pokazuje, z jakimi przeszkodami mogą spotkać się ludzie chcący uprawiać speedway z czystego zamiłowania do tego sportu. Dziś prezentujemy Państwu postać Brandona Wróblewskiego, który na swojej żużlowej drodze ma „podkładane kłody pod nogi”.
Jak wiadomo, speedway od lat dzieli się na ten zawodowy i na taki uprawiany dla przyjemności – amatorski. Jednak trudno mówić, żeby trzynastoletni chłopak – u którego wiele osób, m.in. Dave Harris widzą talent i duży potencjał – chciał to robić tylko dla zabawy. Brandon Wróblewski to Polak mieszkający praktycznie od początku swojego życia w Anglii. Jego tata – wierny fan speedwaya – zaraził go miłością do „czarnego sportu” i młodzian marzy o zrobieniu dobrej kariery. Jednak sprawy mają się tak, że Brandon tak naprawdę na tę chwilę wykluczony jest z możliwości normalnego rozwoju. Jak to się stało? O tym opowiada dziś na naszych łamach Artur Wróblewski – wspomniany tato trzynastoletniego dziś zawodnika.
– Żyjemy od dwunastu lat w Anglii. Brandon urodził się w Bydgoszczy, ale kiedy miał roczek, z całą rodziną wyjechaliśmy na Wyspy „za chlebem”. Mieszkamy już tutaj na stałe – pozwolono nam się osiedlić, pracujemy i płacimy podatki. Brandon chodzi do brytyjskiej szkoły, ma przyjaciół właśnie stąd, więc wydawałoby się, że wszystko „gra”. Problem polega na tym, że pomimo złożenia wniosku o pobyt stały i karty osiedleńczej, mojemu synowi nie należy się angielski paszport. Zgodnie z ich prawem może się o niego ubiegać dopiero w momencie, gdy skończy osiemnasty rok życia. Ta kwestia właśnie uniemożliwia nam rozwój w speedwayu… – tłumaczył Artur Wróblewski.
– Już mija drugi rok, kiedy Brandon uzyskał licencję juniora brytyjskiej federacji. Ale mimo to nie możemy w stu procentach uczestniczyć w tutejszym żużlu. Nie pozwala się nam startować w młodzieżowych mistrzostwach Wielkiej Brytanii, gdzie te rozgrywki nie są jakoś specjalnie poważnie traktowane – bardziej jako zmagania pokazowe. Jak ja mam to wytłumaczyć swojemu dziecku? Rodzice pozostałych zawodników i znaczna część znajomych z żużlowego środowiska nie mają nic przeciwko, by Brandon startował w tychże rozgrywkach. Wręcz widzą w nim potencjał, talent i chcieliby, aby właśnie razem z innymi chłopakami pełnoprawnie ścigał się w brytyjskich mistrzostwach. Ale niestety oporem stoi przeciwko nam federacja, która podpiera się brakiem paszportu… Gdybyśmy mogli startować normalnie w zawodach wszystko byłoby „cacy”. Dodatkowo na plus dla nas jest to, że mieszkamy w Corby, w miejscu które daje szanse na uczestnictwo w turniejach organizowanych zarówno na północy, jak i na południu. A jak wiemy, nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić, z uwagi na dalekie dystanse do przebycia – dodaje nasz rozmówca.
Dave Harris (z lewej) widzi spory potencjał i postępy w jeździe BrandonaAby nie poddawać się i nie załamywać po „wykluczeniu” z mistrzostw Wielkiej Brytanii, tata Brandona poszukał innych możliwości do startów. Taką była tzw. północna liga juniorów. Jak się jednak okazało i tutaj nie było „kolorowo”.– Kiedy dowiedzieliśmy się o istnieniu Northern Junior League, w której biorą udział brytyjskie dzieci, od razu zadbałem, aby tam się zgłosić. Tutaj tym bardziej nie mogę zrozumieć, dlaczego Brandon nie może tam startować. Drużyny nie chcą się zgodzić na przyjęcie do swoich szeregów nawet w sytuacji braków kadrowych związanych z obecną trudną sytuacją. Wszystko przez brak paszportu. Ale pytam dlaczego, przecież to już nie są oficjalnie mistrzostwa Wielkiej Brytanii…. – zastanawia się załamany sytuacją ojciec żużlowca.
W tych właśnie rozgrywkach Brandonowi udało się raz wystartować i była to jak na razie jedyna okazja, kiedy przyodział on barwy jednego z klubów. Jednak nie tak to miało wyglądać… – W ubiegłym roku miała miejsce sytuacja, że po nacisku na organizatora wspomnianej Northern Junior League, pozwolono nam wziąć udział w zawodach w Redcar. Ale było jedno ważne „ale”. Zdobyte przez Brandona punkty nie będą się liczyły do klasyfikacji spotkania. Dla mnie to niezrozumiałe, dlaczego chłopak, który ma ambicje i tak samo ryzykuje zdrowie na torze, jak każdy z pozostałych, nie może ścigać się na tych samych zasadach. Musiałem mu to jakoś przekazać, Brandon był bardzo zrezygnowany, co poskutkowało słabym występem. Tutaj bardzo ważny jest „czysty umysł”, bo takie sytuacja fatalnie wpływają na psychikę, która potrzebna jest w trakcie rywalizacji – wspominał Artur Wróblewski.
Nasz rozmówca oprócz tego, że próbuje umożliwić swojemu synowi „normalny” rozwój żużlowej kariery, sam jest fanem tego sportu. Gdy jednak patrzy na obecną kondycję speedwaya na Wyspach, nie kryje swego zmartwienia. – Już drugi rok płacę za licencję syna. Mieszkając tutaj, chcę dołożyć „swoją” cegiełkę do ratowania brytyjskiego żużla, który obecnie jest w bardzo kiepskiej kondycji. Zarówno jeśli chodzi o widzów – którzy przeważają w grupie wiekowej „60+”, jak i o szkolenie młodzieży – którego praktycznie tutaj nie ma. Brandon ma licencję, a startuje tylko w de facto zawodach amatorskich, do których ta nie jest potrzebna, brzmi trochę, jak nonsens. Co lepsze, stawka jest prawie identyczna, jak w mistrzostwach, w których zabrania się nam startować. W 2019 roku z uwagi na dobre czasy i przekroczenie 72 sekund podczas wygranego biegu, musieliśmy przejść poziom wyżej i zacząć brać udział w „open class”, w której startują dokładnie ci sami zawodnicy co w młodzieżowych mistrzostwach Wielkiej Brytanii i Northern Junior League… – wyjaśnia.
Trzynastoletni zawodnik ma już w swojej kolekcji kilka osiągnięć, w tym jedno tegoroczne, w którym uległ tylko i wyłącznie obecnemu mistrzowi świata w klasie 125cc. – Brandon został zwycięzcą letniej serii 2019 w Scunthorpe – „Open class 125-150cc”. Co prawda nie miał tam za bardzo konkurencji, bo inni zawodnicy rezygnowali z niektórych rund na poczet startów w turniejach, których mój syn jest „blokowany”. 15 marca tego roku Brandon zdobył drugie miejsce w mistrzostwach młodzieży amatorów w klasie 125-150cc, w których przegrał tylko z Maxem Perry.
Artur Wróblewski zapewnia, że mimo obecnych trudności dalej będzie starał się o rozwój kariery swojego syna. Liczy jednak, na to, że władze federacji podejdą do jego przypadku ze zrozumieniem i że w końcu Brandon będzie mógł pełnoprawnie brać udział w brytyjskiej społeczności żużlowej
– Planujemy przymiarki do zmiany motocykla już na taki o pojemności 250cc, ale w tym roku, jeżeli sezon ruszy pozostaniemy w 125/150cc i będziemy brać udział we wszystkich turniejach… jakie tylko możliwe – zakończył.
Brandon Wróblewski (z prawej) u boku Maxa Perry – aktualnego mistrza świata 125cc
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!