Szesnastopunktowym zwycięstwem „Rekinów” zakończyło się wielkanocne ściganie w Rybniku. Rozgoryczenia tak dużą porażką nie krył trener Orła Łódź – Lech Kędziora.
Łodzianie wrócili na Górny Śląsk po dwóch tygodniach, kiedy to po zaledwie jednym wyścigu zawody zdecydowano się odwołać. Wtedy to zarówno jury sędziowskie jak i goście mieli sporo zastrzeżeń do stanu nawierzchni na stadionie przy ulicy Gliwickiej 72. – Dzisiaj tor wyglądał już dobrze. Wszystko zostało zrobione zgodnie z regulaminem – przyznał po spotkaniu szkoleniowiec Orła Łódź.
Prawidłowo przygotowany tor podopiecznym Lecha Kędziory na niewiele się zdał, bowiem tylko w pierwszej gonitwie dnia udało im się wygrać podwójnie bieg. Wtedy to duet Tungate – Andersen przywiózł za swoimi plecami ambitnie walczącego Batchelora oraz słabego w pierwszej części zawodów Łogaczowa. – Zaczęło się dobrze, ale im dalej w las – tym było gorzej. Zarówno pierwsza, jak i druga para nie zdążyła się dostosować do warunków panujących na torze. Było co prawda błyskotliwe zwycięstwo Huckenbecka, jednak przyszło ono trochę za późno. Nie ukrywam, że spodziewałem się po tym zawodniku nieco więcej. Jeden Musielak nie wystarczył, żeby nawiązać równorzędną walkę z tak mocnym przeciwnikiem z Rybnika. Zresztą, wynik mówi sam za siebie, 16 punktów różnicy to bardzo dużo. Cóż, musimy walczyć dalej, przygotowywać się na pozostałe spotkania, bo na jednym przegranym meczu rozgrywki się nie kończą. Jednak co by nie mówić – nie spodziewałem się takiego wyniku.
Podczas pierwszej wyprawy do Rybnika, Lech Kędziora desygnował do składu Dawida Wawrzyniaka, który zastąpił w formacji juniorskiej Kamila Kiełbasę. Korekta ta wówczas wywołała niemałe kontrowersje, spowodowane m.in. formą fizyczną prezentowaną przez byłego młodzieżowca MRGARDEN GKM-u Grudziądz, której świadkami byli kibice zgromadzeni na stadionie przy Gliwickiej 72, bowiem Wawrzyniak został wtedy wytypowany przez sztab szkoleniowy na próbę toru. Z pewnością nie mógł on jej zaliczyć do udanych, gdyż miał problemy z płynnym pokonywaniem łuków, co zresztą powtórzył w drugim biegu dnia. Tym razem jednak trener gości postawił na wychowanka żużlowej szkółki Janusza Kołodzieja. – To wynikało z tego, jak ci zawodnicy prezentowali się na treningach. Na dzień dzisiejszy Pióro oraz Kiełbasa są lepsi niż Wawrzyniak i to oni są w składzie – w dosyć żołnierskich słowach były trener m.in. gdańskiego Wybrzeża nakreślił hierarchię wśród najmłodszych zawodników swojej drużyny.
Sztab szkoleniowy Orła Łódź ma nad czym myśleć po dwóch rozegranych spotkaniach. W inauguracyjnym pojedynku z Arged Malesa TŻ Ostrovią Ostrów Wielkopolski łodzianie nie zachwycili, przeważając szalę zwycięstwa na swą korzyść dopiero w ostatnich biegach dnia. Porażka w Rybniku, i to w stylu nie przynoszącym Orłowi chwały, zmusza do refleksji i nerwowego spoglądania na ławkę rezerwowych. – Mamy szeroką kadrę, musimy zacząć więc korzystać z innych zawodników zakontraktowanych przed sezonem. Nie możemy robić stałych etatów w zespole, jesteśmy po dwóch spotkaniach a ich wyniki mówią same za siebie. Trzeba się więc solidnie przygotować do nadchodzących spotkań, które są dla nas równie ważne jak dzisiejszy mecz w Rybniku. Roszady są konieczne, jeśli chcemy wciąż się liczyć w walce o czołowe pozycje w Nice 1 LŻ i awans do PGE Ekstraligi – zakończył wypowiedź dla portalu speedwaynews.pl, trener Lech Kędziora.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!