Apator Toruń walczył, ale ostatecznie poległ w Częstochowie ośmioma punktami. Wiktor Lampart zdobył 5 "oczek" i 2 bonusy. Po meczu, na łamach naszego portalu, skomentował swój występ.
Wymaga od siebie więcej
Wiktor Lampart w niedzielnym spotkaniu na swoim koncie uzbierał 5 punktów i 2 bonusy. Dwukrotnie zdołał pokonać w bezpośrednim pojedynku Jakuba Miśkowiaka, natomiast raz przegrał. Za każdym razem wygrywał także z juniorami drużyny przeciwnej. Można zatem stwierdzić, że 22-latek pokonał tych zawodników, z którymi powinien wygrać. Pomimo dobrej postawy na motocyklu i walecznej postawy nie dołożył „czegoś więcej” do swojego występu w Częstochowie. – Myślę, że mogłem dać od siebie znacznie więcej tego wieczora. Tor był dzisiaj przygotowany do walki na dystansie. Straciłem też punkty na samej mecie. Jedenasty bieg nie poszedł po mojej myśli, ponieważ zmieniliśmy ustawienia i poszliśmy w złą stronę. Wynik nie jest taki zły i myślę, że jesteśmy w stanie odrobić tę stratę w rewanżu w Toruniu – powiedział po spotkaniu Lampart.
Wspomniane punkty na dystansie Wiktor stracił choćby w wyścigu czwartym. Wiktor przez trzy i pół okrążenia jechał na prowadzeniu. Na ostatnim łuku jednak Maksym Drabik poszedł agresywnie za koło Lamparta, ściął do krawężnika i dzięki długiej prostej wyprzedził naszego rozmówcę na samej mecie. – Zawsze daje z siebie wszystko. Maksym wygrał ze mną minimalnie, o osiem setnych sekundy. Szkoda tego biegu, ale walczyłem do ostatnich metrów – dodał krótko 22-latek.
Goście nie potrafili odnaleźć się na dystansie
Zawodnicy Apatora po dobrych momentach startowych stracili kilka pozycji na dystansie. Jedną z takich sytuacji było pokonanie ostatniego łuku przez Roberta Lamberta pod samą bandą. W tym czasie Leon Madsen pojechał po samym krawężniku i wyprzedził Brytyjczyka przed samą metą. W następnej gonitwie natomiast to Lambert pojechał węziej, a Woryna napędzał się po zewnętrznej i także wyprzedził uczestnika cyklu Grand Prix. – Nie było tu złotej recepty na sposób jazdy. Michelsen odjeżdżał, był daleko z przodu, jechał optymalną ścieżką. Dla naszej drużyny nie wiem czy taka była. Jak jechaliśmy po szerokiej, to po krawężniku ktoś nas mijał. Jak jechaliśmy przy kredzie, to wyprzedzano nas po zewnętrznej. Ciężko stwierdzić czy była jakaś dobra ścieżka na tym torze, bo tutaj wszędzie można było zaatakować – wyjaśnił Lampart.
Tor w Częstochowie przez większość zawodników jest lubiany i chętnie wracają tutaj na kolejne zawody. Lampart w ostatnim sezonie często pojawiał się na Arena zielona-energia.com, za sprawą meczów ligowych, rozgrywek DMPJ czy Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski – Lubię tutaj jeździć. Dużo zawodów tutaj odjeżdżałem. Różne eliminacje, finały, również bardzo dużo rund Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów. Lubię tutaj jeździć, ponieważ jest to tor, który umożliwia ciekawą walkę na dystansie – wyjaśnił były zawodnik Motoru Lublin.
Jest zadowolony z transferu
Ostatnio głośnym tematem jest forma Mateusza Świdnickiego, który po przejściu w wiek seniora nie odnalazł się w nowym zespole. W podobnej sytuacji był Wiktor Lampart. 22-latek zamienił Motor Lublin na toruński Apator. Na razie może pochwalić się średnią biegopunktową 1,333, co jest 37. wynikiem w PGE Ekstralidze. Lampart przyznaje, że jest zadowolony z podjęcia decyzji o dołączeniu do „Aniołów”. – Lubię jeździć w Toruniu. Dużym plusem jest to, że prawie nigdy nie przeszkadza nam deszcz w treningach i nigdy nie się odwoływane. Czasami było takie problemy jak jeździłem w innych drużynach. Tutaj już w lutym wyjechaliśmy na tor. Nie jest łatwo. Przejście w wiek seniora jest trudne i są dużo bardziej wymagające wyścigi. Daje z siebie cały czas wszystko. Chce się rozwijać i osiągnąć coś w tym sporcie – zakończył zdobywca 5 punktów.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!