Wielka Brytania posiada najstarsze rozgrywki żużlowe w historii. Krzysztof Dziamski, felietonista speedwaynews.pl, zdecydował się na przybliżenie bogatej historii przedwojennego speedway’a w brytyjskiej odmianie. Autor opowiada o procesie twórczym, charakteryzuje wspominany okres historyczny oraz przybliża nadchodzący sezon SGB Premiership.
Krzysztof Dziamski to autor książki Historia ligi brytyjskiej. Tom I (1929-1939). Czytelnicy portalu speedwaynews.pl mogą kojarzyć go z przeróżnych felietonów odnośnie historii czarnego sportu w Polsce oraz na świecie. Krzysztof na bieżąco śledzi zmagania żużlowe na Wyspach Brytyjskich, a na swoich mediach społecznościowych przybliża kibicom historie brytyjskiego żużla.
Hubert Furmaniak (speedwaynews.pl): W rozmowie z Żużlowym Degustatorem podkreśliłeś, że do napisania książki popchnęła cię potrzeba zebrania pewnej wiedzy w całość. Czy uważasz, że udało ci się stworzyć pewnego rodzaju encyklopedie dla polskiego kibica?
Krzysztof Dziamski (autor Historia ligi brytyjskiej. Tom I (1929-1939) oraz felietonista speedwaynews.pl): Encyklopedia to zbyt dużo powiedziane i w zasadzie nie do końca oddaje to, co jest w tej książce. Są tam oczywiście wyniki, tabele, składy czy część statystyk, ale chciałem się też skupić na części opisowej: przebieg sezonu, ciekawostki, zmiany regulaminowe, kontrowersje. Tak, aby znalazły się tam informacje trudniej dostępne, ale aby dobrze przybliżały wydarzenia, które miały miejsce w przedwojennej lidze brytyjskiej.
– Jak długo zbierałeś tak sporą ilość informacji?
– Właściwie trudno powiedzieć. Część książek już miałem w swoich zbiorach, część dokupowałem na bieżąco w momencie gdy wydawało mi się, że powinny zawierać interesujące mnie fakty. Do tego dużą część statystyczną udało się znaleźć w internecie. Zdaje sobie sprawę, że mógłbym pozyskać jeszcze większą ilość źródeł. Ze względu na ograniczony czas i zasoby finansowe skupiłem się jednak na tym co mam. Myślę, że efekt i tak jest całkiem dobry.
– Czytelnik może liczyć na sporą ilość danych z czasu, kiedy dyscyplina tak naprawdę się rodziła. Jakbyś mógł scharakteryzować początki brytyjskiego żużla? Co cechuje te przedwojenne zmagania?
– Przede wszystkim żużel był wtedy niezwykle popularny. W szczytowym momencie było aż osiem drużyn z Londynu, przy czym 6 ścigało się w lidze regularnie. Na ligowe pojedynki przychodziło po kilkadziesiąt tysięcy widzów. Żużel był naprawdę wtedy ogromnym wydarzeniem. Żużlowcy mieli wtedy status celebrytów nie tylko w światku speedway’a, ale i w powszechnej świadomości. Był to też oczywiście czas kształtowania się dyscypliny. Dopiero powstawały rozmaite regulacje – z czasem pojawiały się numery startowe, ujednolicano kolory kasków, czy rozwijano procedurę startową, która w połowie lat 30 zaczęła przypominać stosowaną obecnie. Warto to wszystko poznać. W końcu gdy w latach 50-tych na dobre kształtowały się rozgrywki w Polsce, to nasi działacze pojechali na Wyspy, aby podpatrywać jakie rozwiązania stosują już Anglicy.
—> Historia ligi brytyjskiej. Tom I (1929-1939) jest dostępna do kupna. Szczegóły TUTAJ <—
– Wspominasz o statusie celebrytów. Możesz przytoczyć jakieś przykłady z tamtego okresu?
– Już sam fakt, że czołowi żużlowcy byli opłacani niemal tak samo jak piłkarze Premier League. Mieli drogie samochody, w czasach gdy w ogóle samochody były rzadkością. A o ślubie Erica Langtona w 1934 roku pisano w ogólnokrajowych gazetach.
– Dotykając tematu polskich działaczy, twoja książka jest zwieńczona dosyć ciekawym podsumowaniem minionego sezonu w lidze brytyjskiej. Historyczny sukces Belle Vue Aces to jedno, ale zmieniono postrzeganie ligi brytyjskiej. Widzisz jakieś światełko w tunelu na przyszły sezon?
– Wydaje mi się, że tak. Za nami 3 naprawdę trudne sezony ligi brytyjskiej. Z powodu pandemii COVID-19 w 2020 rozgrywki w ogóle nie wystartowały (po raz pierwszy od czasów II Wojny Światowej). Sezon 2021 był również „rozruchowy” (liga ruszyła z opóźnieniem). To powodowało, że zabrakło wielkich gwiazd. Dodatkową przeszkodą jest również Brexit, który gmatwa całą papierologie . Działacze mówią, że przed Brexitem można było zadzwonić do zawodnika z kontynentu w sobotę, a już we wtorek jechał w lidze. Teraz kwestie formalne mogą zająć nawet do sześciu tygodni. Trzecim problemem było ograniczenie lig dla zawodników z Ekstraligi, do jednej poza naszą. To powodowało, że większość gwiazd wybierała ligę szwedzką, a nie angielską. Na szczęście COVID już za nami, a w Polsce poluzowano restrykcje związane z ograniczeniami lig. To powoduje, że gwiazdy i znane nazwiska zaczynają wracać na Wyspy. Liga będzie więc nie tylko ciekawa, ale również z ciekawą obsadą. Nawet „niedzielny” kibic będzie miał więc komu kibicować. Zwłaszcza, że jak ktoś zobaczy mecz na Wyspach, to już raczej wciągnie się w tę ligę. Przeważnie krótkie tory sprawiają, że emocji w biegu jest dużo. Dodatkowo mecze są transmitowane przez Discovery i są dostępne w Polsce do oglądania za pomocą platformy Player, za niedużą kwotę. Wydaje mi się, że moda na Anglię może wrócić.
– Dobrze wiemy, że polskich kibiców przyciągają głównie nazwiska Polaków. Musielak w Sheffield, Nowak w Glasgow. To dwa nasze rodzynki, które cieszą się sporym zaufaniem działaczy. Myślisz, że stopniowo wróci moda polskich żużlowców do jazdy na tych słynnych owalach? A może to młodzi Brytyjczycy wyprą zawodników z polską licencją?
– No i nie zapominajmy o Kasprzaku w King’s Lynn. Myślę, że ogólnie wróci moda na Anglię. Jest to niewątpliwie szkoła życia. Poza tym wielu zawodników mówi, że najważniejsze to być w rytmie meczowym. Lepiej jeździć niż siedzieć cały tydzien w domu i rozmyślać o nieudanym występie. Żaden trening nie zastąpi zawodów. Myślę więc, że ci ambitni, nie bojący się wyzwań, będą chcieli się tam pojawiać. Zwłaszcza, że od kilku lat obowiązuje speedway slot system i mecze w Premiership nie kolidują z ligą w Polsce, Szwecji i Danii. Co do młodych Brytyjczyków – widać, że zmienia się ten układ sił. Z doskonałej strony pokazali się w tym roku w Grand Prix Daniel Bewley i Robert Lambert. A ostatnio na Wyspach naprawdę stawiają na młodych. Cała młodzieżowa reprezentacja, aż po klasy 250cc i 125cc jest pod opieką Neila Vatchera. Kiedyś Anglicy bojkotowali międzynarodowe rozgrywki europejskie. Teraz z chęcią biorą w nich udział by poznawać również tory kontynentalne. Jest na Wyspach grupa utalentowanej młodzieży. W polskiej lidze z dobrej strony prezentował się już Tom Brennan. W kolejce są bracia Thompson, Jordan Jenkins czy Leon Flint. W ubiegłym sezonie pojawiło się również kilku utalentowanych 15-16 latków jak Jody Scott, Ashton Boughen, Max Perry, Max James, Luke Harrison czy Ace Pijper. Za kilka lat może być naprawdę ciekawie.
– Dobrze. Dziękuje ci za poświęcony czas. Miejmy nadzieję, że książka okaże się sporym sukcesem i niedługo zobaczymy dzieło, które opisze kolejne lata.
– Sama nazwa, Tom I, sugerują że mogą być kolejne części. Ogólnie chciałem spisać całą historię ligi brytyjskiej. Nie wiedziałem jednak czy to zadanie ma sens i czy to się przyjmie wśród czytelników. Póki co jestem mile zaskoczony, bo książka się sprzedaje lepiej niż myślałem. W związku z tym już robię małe podchody pod drugą część, w której najprawdopodobniej będę chciał zawrzeć lata 1946-1964. A to dlatego, że zimą 64/65 zaszła na Wyspach dosyć duża reorganizacja ligi. Dziękuje za rozmowę.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!