Poole Pirates od kilku lat rywalizuje już w SGB Championship, ale marzenia o powrocie do elity dalej się kłębią. Po środowym meczu z Redcar Bears porozmawialiśmy z legendą „Piratów” - Neilem Middleditchem.
Zerwany łańcuch mógł być ich zmorą
Nie ma co ukrywać, że rywal był niezwykle wymagający. Już od samego początku spotkania Redcar Bears przejęło inicjatywę, a ich przewaga nad miejscowymi wynosiła 6 punktów. Przyjezdni byli podbudowani faktem, iż w dzień wcześniej rozprawili się z Plymouth Gladiators i to na ich terenie. O wszystkim zadecydował ostatni wyścig, zakończony remisem co finalnie ekipie z Middlesbrough dało triumf 47-43.
Samo starcie w Poole podobnie było zacięte i obfitowało w przeróżne zdarzenia. Podczas wyścigu trzynastego motocykl Richarda Lawsona odmówił posłuszeństwa, gdy ten na czwartym okrążenia jechał na pewnym prowadzeniu. W takiej sytuacji zamiast remisu zrobiło się 1-5 dla gości, przez co zmniejszyli swą stratę do gospodarzy na dwa punkty. Przypomnijmy, że wcześniej, bo w dziesiątej odsłonie dnia Pirates po raz pierwszy wysforowali się na prowadzenie 31-29, którego finalnie już nie oddali.
— To było trudne spotkanie. Ekipa z Redcar przyjechała do nas podbudowana ostatnią wygraną z Plymouth. Od samego początku wywierali na nas ogromną presję i wypracowali sobie przewagę kilku punktów. My później zaczęliśmy gonić i mniej więcej w połowie spotkania wróciliśmy do gry. W biegu 13 bardzo niefortunnie pękł łańcuch Richardowi Lawsonowi i myślałem, że już może być po nas. Na szczęście świetna jazda Toma Brennana w wyścigu 15 pozwoliła nam wygrać to spotkanie — mówił naszemu portalowi po meczu legendarny manager Poole Pirates, Neil Middleditch.
Tor równy dla wszystkich
Gospodarze środowego starcia zdawali się być zaskoczeni warunkami, w jakich przyszło im rywalizować podczas zawodów. Choć zdaniem legendarnego menadżera czuli się jak na wyjeździe to nie narzekali na ten aspekt, gdyż odnaleźć się trzeba w każdych warunkach. „Piraci” ciężko pracowali i gdy w końcu znaleźli odpowiednie przełożenia, przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
— Na początku spotkania byliśmy trochę wolni, ale gdy już chłopcy znaleźli odpowiednie ustawienia to zaczęliśmy lepiej startować. Tor był wyjątkowo śliski, gdzie normalnie taki być nie powinien, więc w pewnym sensie nie czuliśmy się jak u siebie i było to dla nas trochę dziwne. Mimo wszystko tor był równy dla obydwu drużyn, nam się udało wygrać i to jest najważniejsze — tłumaczył.
Kolejny ośrodek zagrożony?
Ostatnie lata brytyjskiego żużla są niestety kruche. Jeszcze w poprzednim sezonie z mapy zniknęły ośrodki Wolverhampton Wolves i Peterborough Panthers. Ci drudzy w 2021 roku świętować mogli swój trzeci ligowy tytuł. Największym echem odbiło się jednak zniknięcie speedway’a na legendarnym Monmore Green, czyli domowym obiekcie tych pierwszych. Funkcjonował on od 1928 roku i klub Wolves święcił w nich wiele wspaniałych chwil. W tym roku kibice zamiast warkotu silników, oglądają wyścigi psów.
Niepewnie jest także w Poole, również wspaniałym obiekcie z tradycjami. Od dawna mówi się tu o problemach z zagospodarowaniem lokalizacji i planach wykorzystania jej w innych celach. Jaka zatem przyszłość czeka Pirates w najbliższych latach zdaniem Neila Middleticha?
— Nie wiem. Dużo o tym się mówi w mediach i myślę, że jest to niestety atrakcyjna nieruchomość w centrum Poole. Więc jeśli rzeczywiście tak jest, miejmy nadzieję, że póki co przez te kilka lat pojeździmy jeszcze na Wimborne Road. W przeciwnym wypadku liczymy, że udałoby się znaleźć jakąś nową lokalizację, ponieważ speedway sięgający historią od 1948 roku jest tak ważny w mieście i byłoby wielką szkodą stracić kolejny klub żużlowy.
Myśli o awansie są czy nie?
Mimo, że los Poole Pirates od dłuższego czasu jest niepewny, działacze koncentrują się na tym co jest teraz i nie porzucają myśli, by może zawalczyć jeszcze o powrót do SGB Premiership w przyszłym sezonie. Obecnie „Piraci” mają bardzo dobrą sytuację w tabeli, bowiem z dorobkiem 9 punktów zajmują drugą pozycję. Wyżej od nich jest tylko Scunthorpe Scorpions, mające tylko „oczko” przewagi. Oczywiście, aby przystąpić do rywalizacji na najwyższym poziomie rozgrywkowym, trzeba najpierw przesłać do federacji zgłoszenie. Czy w przyszłym roku zespół z Wimborne Road będzie chciał spróbować swych sił?
— To nie moja decyzja — kończy krótko Neil Middleditch.
źródło: inf. własna
Rozmawiał Grzegorz Starzec
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!