Przed rozpoczęciem sezonu, Fogo Unia Leszno pochwaliła się zakontraktowaniem dwójki Australijczyków: Brady’ego Kurtza i Jaimona Lidseya. O ile nazwisko pierwszego nie było dla kibiców zbytnio anonimowe i jego transfer był w Lesznie od dłuższego czasy wyczekiwany, o tyle pozyskanie tego drugiego było już małą niespodzianką i stanowiło pewną niewiadomą. Dziś można już śmiało powiedzieć, że leszczynianie postąpili bardzo dobrze, sięgając także po młodszego z „Kangurów”.
W Lesznie nikt nie oczekiwał chyba, że Jaimon Lidsey z miejsca stanie się podstawowym zawodnikiem Fogo Unii. Sternicy mistrzów Polski wiedzieli co prawda, że 19-latek ma duży talent i że warto w niego zainwestować, ale zdawali sobie jednocześnie sprawę, iż jego czas dopiero nadzieję. Wszak do drużyny Piotra Barona przychodził jako absolutny debiutant, bez jakiegokolwiek doświadczenia na arenie międzynarodowej, a jego pierwszymi zawodami poza Australią, był przedsezonowy sparing „Byków” w Toruniu.
Dlatego też podjęto decyzję, że pierwsze szlify będzie zbierał w drugoligowym zespole rezerw Fogo Unii – Stainer Unii Kolejarzu Rawicz. Wiedząc, jaki w Jaimonie Lidseyu drzemie potencjał, trener rawickiej drużyny od samego początku dość regularnie na niego stawiał. Ten, choć rozpędzał się dość powoli, z meczu na mecz spisuje się coraz lepiej. Wystarczy przytoczyć trzy ostatnie spotkania „Niedźwiadków”, w których to właśnie 19-latek z Australii okazywał się ich liderem. Tak było w Ostrowie Wielkopolskim (12 pkt.), w Poznaniu (9+1) i wreszcie we wczorajszym starciu z naszpikowaną gwiazdami Stalą Rzeszów (11).
Jaimon Lidsey po meczu z „Żurawiami” był chyba na ustach wszystkich, którzy mieli okazję ten pojedynek zobaczyć. Jeździł mądrze, pewnie i – co najważniejsze – niezwykle skutecznie. Australijczyk przy swoim nazwisku zapisał aż trzy indywidualne zwycięstwa, pozostawiając pokonanym polu m.in. Tomasza Jędrzejaka, Karola Barana czy Nicka Morrisa, a więc liderów rzeszowskiej drużyny. Jedyny zarzut, jaki po spotkaniu ze Stalą można skierować ku osobie Lidseya, to zupełnie nieudany, ostatni wyścig. Przed nim, Stainer Unia Kolejarz miała jeszcze matematyczne szanse na ostateczny triumf, jednak młodzian z Antypodów zupełnie się pogubił i dojechał do mety daleko za rywalami. Mimo wszystko, jedenaście punktów wywalczonych na liderze rozgrywek, w przypadku tak młodego zawodnika należy uznać za wynik bardzo dobry. Wydaje się, że także na wygrywanie kluczowych biegów przyjdzie w jego przypadku czas.
Łącznie, w siedmiu dotychczasowych spotkaniach, Jaimon Lidsey zdołał wywalczyć z bonusami 64 punkty, co przekłada się na średnią biegopunktową 1,882 pkt./wyścig. Na liście klasyfikacyjnej 2. Ligi Żużlowej 19-latek zajmuje dobre, szesnaste miejsce, będąc lepszym m.in. od Patryka Dolnego, Frederika Jakobsena czy Denisa Gizatullina. Powodów do zadowolenia mu zatem nie brakuje.
Zadowoleni są także z pewnością sternicy Fogo Unii Leszno, bo widząc w jak ekspresowym tempie rozwija się talent Lidseya, mogą wierzyć, że już wkrótce podąży on ścieżką wydeptaną przez Brady’ego Kurtza i – nawet jeśli jeszcze nie w przyszłym – to w kolejnych sezonach będzie już silnym punktem ekstraligowej drużyny „Byków”. Póki co, rokowania względem osoby młodego Australijczyka są naprawdę bardzo dobre.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!