Transfery to jeden z najbardziej emocjonujących momentów w czasie przerwy międzysezonowej. Kluby zbroją się, żeby przynieść swoim kibicom wiele radości. Kilka lat temu za braci Curzytków oferowano fortunę, a teraz mają kłopot ze znalezieniem drużyny.
Transferowa saga dwójki braci
Aby przypomnieć sobie sagę braci Curzytków trzeba się cofnąć do końcówki 2019 roku. To właśnie wtedy zaczęły dochodzić głosy, jakoby okraszeni ogromnym talentem bracia Michał i Bartosz mieli opuścić macierzystą drużynę. Na przeszkodzie stały jednak pieniądze. W końcu kluby zaczęły zaoferować fortunę.
Starszy z braci rozpoczynał swoją przygodę z ligowymi rozgrywkami w sezonie 2018 i w barwach Stali Rzeszów wystąpił ośmiokrotnie zdobywając ze swoim macierzystym zespołem Drużynowe Mistrzostwo II Ligi. Rok później także ścigał się na drugoligowych torach, lecz tym razem w barwach PSŻ-u Poznań. Był tam jednym z najskuteczniejszych juniorów w całych rozgrywkach. Taka postawa nie umknęła klubom z wyższych lig. On sam był na celowniku wielu zespołów, a jego transfer możliwy był tylko „w pakiecie” z bratem. To zwiększyło negocjacyjne możliwości zarówno macierzystego klubu jak i rodziców tych żużlowców.
Usługami braci zainteresowanie było ogromne. O zawodników pytały ekipy z Torunia, Łodzi, Rybnika, Sparty Wrocław oraz nowopowstałego RzTŻ-u. Ostatecznie wybór padł na stolicę Dolnego Śląska, a wrocławianie zmuszeni byli wydać fortunę, bo w kuluarach mówiło się, iż łączna kwota transferu opiewała na ponad 400 tysięcy złotych. Pierwszy rok mieli spędzić na wypożyczeniu, a dopiero po tym roku zostać definitywnie sprzedani. Środowisko, a szczególnie kibice innych drużyn nie odebrali tego najlepiej. We Wrocławiu widzieli w tym duecie jednak przyszłość i szansę na długoterminowe pozbycie się problemu, jakim było posiadanie silnego młodzieżowca.
Trzy lata po transferze
Po trzech sezonach w Sparcie ciężko jednak przyznać, że była to dobra inwestycja. Starszy z braci, Michał w sezonie 2020 zbierał frycowe. W 2021 roku jego postawa wyglądała już nieco lepiej, lecz pomimo nadziei na progres także w roku kolejnym, w sezonie 2022 ponownie zaprezentował się kiepsko osiągając średnią biegopunktową niewiele wyższą od tej, którą mógł pochwalić się po swoim pierwszym roku w PGE Ekstralidze.
Dość powiedzieć, że po trzech latach wśród najlepszych ma na swoim koncie zaledwie cztery (!) zwycięstwa w najlepszej żużlowej lidze świata, a prawie sześćdziesiąt procent swoich biegów kończył bez punktów. Kibice nie ukrywali frustracji i mieli już dość tak kiepskiej postawy młodzieżowca, za którego ich klub wydał swego czasu fortunę.
Drugi z braci, Bartosz nawet nie miał okazji do debiutu w PGE Ekstralidze, a na wypożyczeniu w Metalika Recycling Kolejarzu Rawicz wystąpił w zaledwie dwóch spotkaniach. Rok wcześniej był podstawowym juniorem Cellfast Wilków Krosno, która statystycznie była najsłabszą juniorską formacją w całej eWinner 1. Lidze.
Obecnie obaj bracia podpisali z Betard Spartą Wrocław jedynie „kontrakt warszawski”. Wszystko wskazuje zatem na to, że dostali wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Mamy jednak połowę grudnia, a chętnych na horyzoncie nie widać. Jaki los czekać będzie wychowanków Stali Rzeszów to przekonamy się w najbliższych tygodniach lub miesiącach.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!