Kacper Cymerman to jeden z Polaków startujących na co dzień w Niemczech. W miniony weekend w czeskim Libercu walczył o awans do finału mistrzostw Europy 250cc. Zapraszamy na rozmowę, którą nasz portal przeprowadził po zawodach z 14-letnim wrocławianinem.
Pięć punktów (1,2,0,D,2) to wynik Kacpra z sobotniego półfinału IME na stadionie Letná w Libercu. Troszkę zabrakło, aby wywalczyć awans do głównego turnieju, który miał miejsce w sobotę. Dla młodego zawodnika, który karierę rozwija w bawarskim Olching, było to jednak bezcenne doświadczenie. Zobaczcie, co jak podsumował turniej i jakie plany ma na najbliższe miesiące! Okazuje się, że Kacper będzie brał udział w SGP3 na Stadionie Olimpijskim!
Damian Kuczyński (speedwaynews.pl): – Kacper, za tobą pierwsza duża impreza od długiego czasu. W zeszłym sezonie nie udało ci się wystartować w takich zawodach, z uwagi na różne kontuzje, które cię spotkały. Jakie są twoje wrażenia z turnieju w Libercu?
Kacper Cymerman (uczestnik półfinału IME 250cc, zawodnik MSC Olching): – To pierwsze takie ważne zawody dla mnie tak naprawdę od dwóch sezonów. Nie wystartowałem z naciskiem na jak najlepszy wynik. Zależało mi na zebraniu cennego doświadczenia. Tutaj miałem okazję rywalizować z najlepszymi zawodnikami Europy, a to jest sytuacja, która może się nadarzyć przypuśćmy raz na rok. Jestem zadowolony mimo wszystko, nawet biorąc pod uwagę że nie poszło mi tak, jak chciałem. Zakończyłem swój udział przynajmniej z pozytywnym akcentem, bo ostatnia gonitwa była chyba najlepsza w moim wykonaniu. Poza tym turniej zakończony bez upadku, a to najważniejsze.
– Około miesiąc temu dowiedziałem się, że będę mógł wystartować w tych zawodach.
– Czy konieczne były jakieś starania z waszej strony o to, byś to właśnie ty mógł tutaj pojechać, a nie inni niemieccy zawodnicy?
– Nie musieliśmy za bardzo starać się o udział w tym turnieju. Federacja powiedziała, że mogę właśnie ja w Libercu wystąpić. Przyjęliśmy to bez wahania.
– Jesteśmy już w drugiej fazie sezonu. Powiedz, jak przygotowywałeś się do tej pory, a także w szczególności do tych zawodów.
– Przede wszystkim skupiałem się na pracy fizycznej. Mam od niedawna nowego trenera, jednego z najlepszych zawodników w Europie w zapasach. Ważna jest również dla mnie dieta. Chciałem zacząć o wiele zdrowsze odżywianie, niż przedtem. Dietetyk ustalił mi nowy harmonogram z tym związany. Cały czas dbam oczywiście o kondycję. Jeśli chodzi o przygotowania sprzętowe, to mamy nowy silnik, który został kilkakrotnie przetestowany. Dużo pomocy otrzymaliśmy również od Roberta Ruszkiewicza i Grzegorza Wnęka.
– Przyznasz, że jazda na libereckim torze nie należała do najłatwiejszego zadania…
– W Czechach ogólnie moim zdaniem te tory nie należą do najlepszych. Z mojego punktu widzenia, albo pogoda nie dopisuje, albo nawierzchnia nie jest zbyt dobrze przygotowana. Teraz mieliśmy również problemy z torem. Po pierwszym półfinale stan owalu się nieco pogorszył. Było na szczęście tylko kilka upadków i co ważne niegroźnych.
– Czy potrzeba było trochę więcej odwagi, niż zwykle, aby walczyć o punkty?
– Dla mnie to też tak naprawdę pierwszy raz, gdy jechałem na aż tak dziurawym torze. Na treningach, czy na zawodach w Niemczech, aż takich warunków nigdy nie zaznałem. Są oczywiście dziury, ale zwykle da się je omijać. Tutaj nie było innego wyjścia, przez te dziury trzeba było po prostu przejechać, bo innej ścieżki nie ma. Musiałem się na pewno trochę do tego przyzwyczaić. Pod koniec szło już trochę lepiej.
– No właśnie, w wyścigu osiemnastym pięknym atakiem wszedłeś między dwójkę rywali. Potem obrałeś odpowiedni tor jazdy i przyjechałeś do mety drugi. Widać było, że już zacząłeś bardziej „czuć” ten tor.
– Czekałem, aż przeciwnik popełni błąd. Gdy to się stało, to ja wykorzystałem tę okazję.
– Jakie są plany na resztę sezonu?
– Teraz czeka nas camp w Toruniu. Cieszę się bardzo z tego, że będziemy mogli tam pojechać. Będę również brał udział w Indywidualnych Mistrzostwach Świata 250cc, we Wrocławiu, czyli SGP3. Też jestem z tego faktu bardzo zadowolony, podwójnie biorąc pod uwagę to, że już miałem okazję pościgać się na Olimpijskim. Na pewno tam będzie większa prędkość i bardziej bezpieczny tor (śmiech).
– No tak. Natomiast chyba przyznasz, że jazda w Libercu będzie dla ciebie teraz cennym doświadczeniem na przyszłość…
– Na tych równych torach, to każdy może się ścigać i otworzyć gaz. Tak naprawdę to żadna sztuka. Na takich jak tutaj w Libercu, to trzeba umieć jeździć. Nie da się tego zrobić bez umiejętności poprawnego trzymania motocykla. Moim zdaniem to najlepsze ćwiczenie i nauka, by startować w zawodach na tak trudnym torze.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!