Enea Falubaz Zielona Góra, mimo że jest tegorocznym beniaminkiem w PGE Ekstralidze, to w przeciwieństwie do poprzedników nie jest skazywany na pożarcie. Jak im się to udało?
„Jestem bardzo zadowolony”
Enea Falubaz Zielona Góra wygrał rozgrywki 1. Ligi Żużlowej z kompletem zwycięstw. Jest to wyczyn historyczny i z przytupem wchodzą do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Niestety od lat nauczeni jesteśmy, że w zdecydowanej większości przypadków klub, który do Ekstraligi wchodzi, za rok się z nią żegna. Jednakże w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Drużynie z Zielonej Góry udało się zbudować naprawdę solidną ekipę z potencjałem nawet na coś więcej niż walka o utrzymanie.
-Jest to najmocniejszy skład, jaki był możliwy do zbudowania. Jestem z tego bardzo zadowolony. Patrząc z perspektywy ostatnich lat i beniaminków, to myślę, że jesteśmy najmocniejsi. Oczywiście to nie jest żaden gwarant, natomiast czuć powiew optymizmu- powiedział Piotr Protasiewicz w wywiadzie dla mediów klubowych.
Pomidor
Właśnie w taki sposób odpowiedział Protasiewicz na pytanie, czy jest to koniec okienka transferowego dla „Mysz”. Mówi to zarówno wiele, jak i nie mówi nic. Wywnioskować można, że do Falubazu przyjdzie jeszcze paru zawodników, którzy zakontraktowani będą z myślą o jeździe wyłącznie w Ekstralidze U24. W końcu w zawodach do lat 24 jeździ się w systemie 7+1. Falubaz natomiast jak na razie w swoich szeregach ma Jana Kvěcha, Michała Curzytka, Krzysztofa Sadurskiego, Oskara Hurysza, Kacpra Rychlińskiego oraz Mateusza Łopuskiego. Jest 6 zawodników, a do pełnego szczęścia potrzeba jeszcze dwóch. Oczywiście Falubaz mógłby rywalizować w siódemkę i nie mieć zawodnika rezerwowego, natomiast w przypadku kontuzji mocno skomplikowałoby to sprawę.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!