W swoim inauguracyjnym meczu eWinner 1. Ligi Żużlowej miejscowa Ostrovia, wskazywana jako jego faworyt, wygrała znaczną przewagą 16 punktów z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. - Myślę, że cały mecz był pełen emocji. Jego końcowy wynik zaś był gorszy niż jazda naszego zespołu dziś. - powiedział po zakończonym spotkaniu prezes i menadżer gości, Jerzy Kanclerz.
Bydgoszczanie, chociaż starali się walczyć na torze i nie oddawać Ostrovii tak łatwo zwycięstwa, ostatecznie zmuszeni byli pogodzić się z przegraną. Uczucia niedosytu dodaje fakt, że gdyby nie wyścig nr 14., w którym wykluczono Kamila Brzozowskiego, spotkanie mogłoby potoczyć się jeszcze na korzyść przyjezdnych. Żużlowiec spowodował upadek Adriana Cyfera, co sprawiło, że TŻ Ostrovia była w tym momencie już praktycznie pewna swojego zwycięstwa. – Nie oceniam pracy sędziego. Gdyby jednak przedostatni bieg, w którym byliśmy na prowadzeniu, potoczył się dalej, wygralibyśmy 5:1. Wtedy też ostatni wyścig decydowałby o wszystkim, ponieważ byłby wynik 40:44 dla Ostrowa. – tak skomentował tę sytuację prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
W meczu zamykającym pierwszą kolejkę 1. Ligi tylko trójka zawodników po stronie bydgoskiej drużyny była w stanie nawiązać kontakt z przeciwnikami i walkę na torze – Kamil Brzozowski, Dimitri Berge oraz David Bellego. Zdaniem Kanclerza suma punktów zdobytych przez żużlowców z Bydgoszczy nie odzwierciedla jednak w rzeczywistości jazdy, jaką pokazali tego dnia, nie oddając tak łatwo swoim rywalom rękawicy. W wypowiedzi udzielonej po meczu podkreślał, że dostarczyli oni emocji kibicom zebranym na trybunach. – Patrząc tylko na suchy wynik, jest on gorszy aniżeli jazda całego zespołu tego dnia. Wszyscy zawodnicy dostali dzisiaj szanse. Najmniejszą – Andreas Lyager.
Dzięki wspomnianej powyżej parze Francuzów oraz Brzozowskiemu, Bydgoszcz ma jeszcze szansę na odrobienie 16-punktowej straty na swoim domowym torze. Jednak tylko trójka przyzwoicie jadących zawodników to zdecydowanie za mało, by cała drużyna mogła opuścić Ostrów choćby z jednym punktem. – Na pewno Dimitri Berge i David Bellego nie zawiedli tego dnia. Więcej oczekiwałem od Kaia Huckenbecka. On z kolei mnie niestety zawiódł.
Huckenbeck, który dorzucił łącznie 3+1 do łącznej puli punktów, nie dostał swojej szansy w biegu 8. Decyzja menedżera może dziwić, ponieważ w poprzednich dwóch wyścigach, w których brał udział, nie spisywał się najgorzej. Zastosowana została wtedy rezerwa taktyczna, w jego miejsce zaś pojechał Andreas Lyager. Decyzja ta nie pociągnęła za sobą jednak żadnych efektów, Duńczyk bowiem w parze z Bellego przywiózł remis, nie zmieniający wcale sytuacji popularnych "Gryfów". Kai Huckenbeck nie odnalazł się już potem na torze, w swoim kolejnym wyścigu przyjeżdżając na ostatniej pozycji.
źródło: inf. własna
Oferta na SEC w Gnieźnie dostępna tutaj -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!