Oskar Kołak w zeszłym sezonie zdał egzamin na licencję „Ż” w barwach Orła Łódź. Na tegoroczne rozgrywki junior został wypożyczony do Metalika Recycling Kolejarza Rawicz. Młodzieżowiec ma takie szczęście, że trenują go idole z dzieciństwa. Dodatkowo Polak ma własny tor obok swojego domu. Zapraszamy do przeczytania ciekawej rozmowy z Oskarem Kołakiem.
Paweł Maj (speedwaynews.pl): – Skąd się u Ciebie wzięła pasja do czarnego sportu?
Oskar Kołak (Metalika Recycling Kolejarz Rawicz): – U mnie w rodzinie zawsze był żużel. Kiedyś mój tata zdał licencję w Lesznie. Mój wuja chrzestny także jeździł. Z moim tatą zaczynał pan Kasprzak, który mieszka wioskę obok. Tak właśnie ten czarny sport w domu zawsze był. Mieszkam niedaleko Leszna, bo mam około piętnaście minut drogi. Zaczynałem na motorynce, później był pitbike, motocross i skończyło się na żużlu.
– Skoro osoby z twojej rodziny jeździły już na żużlu, to pewnie szybko namówiłeś rodziców na czarny sport.
– Taty nie musiałem długo namawiać, ale gorzej było z mamą (śmiech). Oczywiście były postawione pewnie warunki, czyli np. dobrze się uczyć w szkole. Myślę to się udało wszystko spełnić.
– W sierpniu uzyskałeś licencję na torze we Wrocławiu. Jak u Ciebie wyglądał dzień egzaminu?
– Przyznam, że nie stresowałem się za bardzo, ale najgorszy był moment wsiadania do auta, żeby już jechać do Wrocławia. Dzień przed egzaminem potrenowałem sobie u nas na torze, a wcześniej byłem jeszcze w Lginiu. Spakowałem się i posprawdzałem wszystkie najmniejsze szczegóły. Rano wstałem i pojechałem po swoje.
– Przy wyjeździe na tor pojawiła się nerwowość?
– Zawsze jest taka niepewność i to jest najlepsze w tym sporcie. To nas właśnie motywuje. Pan Adam Skórnicki dawał wskazówki w międzyczasie i wszystko się udało pozytywnie przebrnąć.
– W przyszłym sezonie będziesz mógł powalczyć o skład w drugoligowym Kolejarzu Rawicz. Jak to się stało, że trafiłeś na wypożyczenie z Orła Łódź akurat do tego klubu?
– Taka śmieszna sytuacja, bo byłem akurat w pracy. Zadzwonił do mnie telefon i odebrałem. Okazało się, że to pan Piotr Świderski, którego z tego miejsca chciałbym serdecznie pozdrowić i podziękować za szansę. Zapytał mnie, czy nie chcę spróbować swoich sił w Kolejarzu i czego oczekuję. Porozmawiałem o tym z tatą w domu i zdecydowaliśmy się na ten ruch. Jestem bardzo zadowolony z tego i pękam dumą, że będę mógł jeździć w Kolejarzu.
– Niedawno odbyła się oficjalna prezentacja zespołu z Rawicza. Organizacja całej imprezy była na wysokim poziomie. Jak całe wydarzenie wyglądało z twojej perspektywy?
– Powiem szczerze, że to było chyba największe wydarzenie, na jakim byłem. Po drodze jak jechaliśmy z dziewczyną, to zepsuło nam się auto i trochę się spóźniliśmy. Jak już dotarliśmy, to było bardzo przyjemnie. Można było poznać wiele pozytywnych osób. Tak naprawdę większość ludzi w Kolejarzu jest z tego regionu, czyli np. pan Damian Baliński czy pan Daniel Kaczmarek, więc z nimi kontakt był już wcześniej.
– Wspomniałeś, że obok swojego domu posiadasz prywatny tor. Skąd pomysł na organizację tego miejsca do treningów?
– Po pierwszych treningach zażartowałem przy tacie, że super by było to zrobic. Pośmialiśmy się z tego, lecz ostatecznie udało nam się ten plan zrealizować. Bardzo dobrze to wszystko przebiegło. Mieliśmy trochę problemów z przygotowaniem nawierzchni, lecz udało się.
– Kto przy żużlu pomaga tobie najbardziej w sprawach sprzętowych, logistycznych itd.?
– Tutaj z całego serca muszę podziękować mojemu tacie, który jest przy tym i czuwa. Niejednokrotnie siedział ze mną po nocach przygotowując sprzęt. Zawsze przy mnie był, choć teraz już działam bardziej samemu. Mimo wszystko tata ciągle daje podpowiedzi i nie ominął jeszcze ani jednego mojego treningu.
– Masz jakiegoś swojego idola żużlowego?
– Mam i nawet nie trzeba daleko szukać, bo jest nim Adam Skórnicki. Obejrzałem bardzo dużo jego filmików z GoPro, jak on to wszystko robił. Drugim moim idolem jest pan Henrik Gustafsson, a trzecim pan Piotr Świderski. Wszystko się świetnie połączyło. Pan Adam był moim trenerem w Orle, a w Kolejarzu mnie szkolił będzie pan Piotrek. To jest inna motywacja, gdy można pracować ze swoim idolem.
– W jaki sposób przygotowujesz się do następnego sezonu?
– Rano jeżdżę na rowerze stacjonarnym lub biegam. Wieczorem jest siłownia lub boks, kickboxing i ewentualnie crossfit. Jeszcze tutaj trenuję z chłopakami z Kolejarza. Na sali jest dobra atmosfera i można się dużo nauczyć.
– Jak myślisz, o co może powalczyć w przyszłym sezonie Kolejarz Rawicz?
– Myślę, że tutaj w klubie są postawione bardzo wysokie cele, które jak najbardziej będą do zrealizowania. Zawodnicy są bardzo mocni i nic tylko czekać na rozpoczęcie sezonu. Myślę, że awans jest jak najbardziej do zrobienia.
– Jak wyglądają twoje relacje z panem Sławomirem Knopem, czyli prezesem klubu?
– Ja już znałem pana Sławka przed przyjściem do Kolejarza. Jest on bardzo zaangażowany oraz kocha ten sport. Pan Sławek dla żużla jest w stanie dużo poświęcić i tacy ludzie są właśnie w Kolejarzu.
– Na sam koniec możesz coś od siebie dodać.
– Na pewno chciałbym pozdrowić pana Krzysztofa Roszczaka, który mi wiele pomaga. Przemka Lomana, bo on mnie wspiera na każdym etapie rozwoju. Dziękuję sponsorom, czyli firmom Smakmak i Niko, a także mojej rodzinie, trenerom oraz dziewczynie.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!