Wilki Krosno znakomicie rozpoczęły ligowe zmagania w sezonie 2020. Zespół w trzech pierwszych kolejkach nie znalazł swojego pogromcy i z kompletem sześciu punktów pewnie przewodzi drugoligowej stawce.
Czy tym samym można pokusić się o stwierdzenie, że Wilki Krosno pewnie maszerują po awans na zaplecze PGE Ekstraligi? Daleko od takich prognoz jest trener Janusz Ślączka, który nie popada w hurraoptymizm. – Rozegraliśmy dopiero trzy mecze, a przed nami jeszcze siedem spotkań. Jeśli byłoby odwrotnie, to można by snuć takie dywagacje. Sezon jest bardzo dynamiczny, jeździmy spotkania co tydzień, w każdy weekend. Zawodnik jest mocny, kiedy ma dobrze „dograny” sprzęt. Jak wiadomo, w którymś momencie motocykle mogą odmówić posłuszeństwa, a wtedy zaczyna się problem. My robimy swoje, walczymy – zapewnia.
Sezon 2020 w 2. LŻ złożony jest z dziesięciu kolejek bez fazy play-off. Awans do eWinner 1.LŻ uzyska najlepszy zespół. Zdaniem trenera w bieżącej fazie sezonu nie należy przekreślać szans żadnego z zespołów. – Tak naprawdę każda z drużyn może powalczyć o awans. Dla przykładu Kolejarz Opole przegrał dwa pierwsze mecze, ale ostatnio zwyciężył w Poznaniu. Moim zdaniem każda z drużyn może sprawić niespodziankę. Musimy spokojnie czekać, śledzić wyniki pozostałych zespołów, a wszelkie prognozy i wróżby jak wielokrotnie pokazała przeszłość można włożyć między bajki, bo ostatecznie wszystko weryfikuje tor – podkreśla szkoleniowiec.
W ostatniej kolejce 2. LŻ zespół z Krosna podejmował na własnym torze drużynę Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego, pierwszy raz w historii ligowych starć tych drużyn pokonując zespół znad Wisłoka w stosunku 52:38. Szalę zwycięstwa na korzyść Wilków przechyliła formacja juniorska, która w tym spotkaniu zainkasowała 16 oczek, przy jednym punkcie młodzieżowców „Żurawi”. Trener krośnian zapytany o kluczowe aspekty, które dały krośnianom zwycięstwo wskazał także starty, które tego dnia zdecydowanie lepiej wychodziły gospodarzom. Jednak zdaniem trenera Wilków spotkania krośnieńsko-rzeszowskie określane mianem Derbów Podkarpacia nie są już takie jak dawniej. – Myślę, że obecnie nie są to już derby, gdyż nie startują w nich zawodnicy pochodzący z miast mierzących się ze sobą. Na pewno nie są to takie derby, jak były chociażby 20 lat temu.
Jednym z zawodników, który dołożył bardzo ważne punkty w ostatnim meczu Wilków był młodzieżowiec, Patryk Wojdyło (9+1), którego trener Ślączka wskazał jako największe zaskoczenie bieżącego sezonu. – In plus na pewno zaskoczył mnie Patryk Wojdyło. Rzeszowski klub nie był zainteresowany współpracą z tym zawodnikiem, w przeciwieństwie do naszego zespołu. Wierzę w tego zawodnika i myślę, że w dalszym ciągu będzie jechał na dobrym, wysokim poziomie. – Dodajmy, że Wojdyło ze średnią biegową 2,300 zajmuje obecnie piąte miejsce w klasyfikacji drugoligowców.
Z drugiej zaś strony poniżej oczekiwań w sezonie 2020 spisuje się Marcin Jędrzejewski, który po trzech kolejkach wykręcił średnią biegopunktową na poziomie 1,100, zajmując przy tym dopiero 36. lokatę w klasyfikacji. – Na pewno jest to problem w sprzęcie Marcina. Rozmawiałem z samym zawodnikiem, z jego mechanikiem i wiemy, że jego motocykle nie kręcą właściwych obrotów. Myślę, że jesteśmy blisko rozwiązania tego problemu. Bardzo chcemy, by zdobywał on cenne punkty dla naszej drużyny – dodaje trener Ślączka.
W najbliższej kolejce Wilki udadzą się na mecz wyjazdowy do Niemiec, gdzie podejmą ich imiennicy z Wittstock. Jak drużyna z Podkarpacia przygotowuje się do tego spotkania? – Śledziłem spotkanie Wolfe Wittstock z drużyną rzeszowską, a także rozmawiałem także z Dawidem Lampartem. Jakieś wiadomości na temat toru, korzystnych ścieżek mamy, a na ile się sprawdzą, zobaczymy w niedzielę. Na pewno jedziemy do Wittstocku po dobry wynik, a takim rezultatem jest wygrana – kończy szkoleniowiec.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!