Maciej Janowski jest jednym z przykładów wierności macierzystym barwom. Owszem, „Magicowi” zdarzyły się starty poza Wrocławiem, ale oprócz dwóch lat bycia „Jaskółką” niezmiennie ściga się dla klubu z Dolnego Śląska.
Indywidualny mistrz świata z 2011 roku licencję uzyskał trzynaście lat temu. W sezonach 2007-11 oraz od 2014 do obecnego roku reprezentuje barwy Sparty Wrocław, a w międzyczasie zaliczył dwuletni epizod w Unii Tarnów (2012-13). Janowski gościł niedawno w „Żużlowej Niedzieli” na antenie TVP Sport, gdzie zadano mu pytanie, czy wyobraża sobie na dzień dzisiejszy opuścić Spartę. – To jest bardzo ciężkie pytanie. Nie chciałbym opuszczać Wrocławia i dopóki klub będzie chciał, abym reprezentował miasto i klub będzie mnie widział w swojej drużynie, to czuję się tutaj najlepiej. Nie wszystkie rzeczy są uzależnione ode mnie. Już po tej pierwszej zmianie klubu nie mogę niczego zagwarantować. To bardziej trzeba byłoby się pytać prezesa i prezesowej.
Często Janowski o dobry wynik dla Sparty walczył w parze z Tomaszem Jędrzejakiem. Pytany o relacje z „Ogórem” mówi, że: – Z Tomkiem łączyły mnie bardzo przyjacielskie, często rodzinne relacje. Bardzo dużo się od niego nauczyłem, dawał wiele rad, więc wspominam go wspaniale.
Reprezentant Polski od lat walczy o to, by stanąć na podium indywidualnych mistrzostw świata. Dwa lata było blisko – w 2017 i 2018 roku zajął czwarte miejsce, ale do brązowego krążka zabrakło. Mówi się, że Janowski nie może zdobyć upragnionego celu, bo nie jest należycie „zafiksowany”. – Zależy jak to rozumieć. Ja jestem zafiksowany, że bardzo wiele czasu spędza na treningach i robię wszystko, jak najlepiej potrafię. Co roku staram się ulepszać swój team, robić wszystko, aby sięgnąć po ten tytuł. Mówiąc, że „nie jestem zafiksowany” chodzi mi o chore, dziwne podejście. Wszystko robię jak najlepiej, ale tak, aby nie mieć do siebie pretensji i osiągnąć ten upragniony tytuł.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!