Jakub Jamróg w sierpniu zakończył sezon w lidze polskiej. 13 września wziął także udział w ostatniej rundzie czeskiej Extraligi w Pardubicach. Ostatecznie po ośmiu odsłonach tych rozgrywek jego zespół AK 3ton Slany uplasował się na trzeciej pozycji w tabeli.
Zakończony sezon był dla jego ekipy nieco inny niż poprzednie. W tamtych wyraźny prym wiodły zespoły z Pardubic i Pragi, tym razem mieliśmy do czynienia z inną sytuacją. Różnice punktowe już nie były tak wyraźne, a przy bardziej korzystnym układzie, można było powalczyć nawet o końcowy triumf. Ostatecznie tytuł Drużynowych Mistrzów Czech zdobyli zawodnicy z Pardubic, a za nimi uplasowali się jeźdźcy ze stolicy Czech. Nasz rozmówca w tym roku startował we wszystkich rozegranych odsłonach. Gdyby nie złe warunki atmosferyczne, układ tabeli mógł z pewnością wyglądać nieco inaczej. – Jechałem we wszystkich rundach. Faktycznie w tym roku szło nam lepiej i po ostatniej analizowaliśmy sytuację z menedżerem Milanem Machem. Okazało się, że niewiele brakło nam nawet do złota, bo trochę mieliśmy pecha. Na przykład w rundzie w Koprzywnicy, gdzie padało, przerwali zawody trochę niekorzystnie dla nas, ponieważ jechaliśmy z najmocniejszymi rywalami. W serii, która się już nie odbyła, mieliśmy ich teoretycznie słabszych i mogliśmy wówczas trochę nadrobić. Tam straciliśmy kilka punktów przez pogodę. Analogicznie było w Żarnovicy, gdzie też przerwano zawody w trakcie, a nie mieliśmy dobrze punktowanych tych serii, które się odbyły. Dodatkowo przegraliśmy u siebie w Slanym przedostatnią rundę, a pierwszą w tym miejscu wygraliśmy. Mieliśmy zatem trochę pecha. Teoretycznie mogliśmy zatem mieć szanse nawet na złoto. Szkoda trochę, bo w końcu nawiązywaliśmy więcej walki z rywalami. Ale co? Walczymy, był to fajny sezon, faktycznie w nim jechaliśmy lepiej i równiej – mówił na temat swoich występów u naszych południowych sąsiadów, Jakub Jamróg.
Zawodnik ten z klubem ze Slanego związany był przez ostatnie pięć sezonów, zawsze kończąc ze swoim zespołem rozgrywki ligowe na trzecim miejscu. Przyznaje on, że bardzo lubi starty w tym kraju i raczej formalnością jest jego powrót w to miejsce. – Tam jest super atmosfera. Bardzo lubię jeździć w Czechach, przyzwyczaiłem się już trochę do tamtych torów. Jest tam fajny, spokojny klimat, mam regularną jazdę. Krótko po zakończonej ostatniej rundzie, menedżer drużyny pytał się i wyraził chęć ze swojej strony. Ja również, więc jest to już raczej tylko kwestia formalna, żeby to potwierdzić i być w klubie na kolejny rok – stwierdził.
Sezon w Polsce zmierza ku końcowi, do rozegrania pozostało już tylko spotkanie finałowe oraz dwa pojedynki barażowe. Po udanych rozgrywkach PGE Ekstraligi zainteresowanie wychowankiem tarnowskich „Jaskółek” z pewnością będzie większe, niż wcześniej. Niemniej jednak nic jeszcze nie można powiedzieć na temat jego przyszłości, a w swoim macierzystym klubie czeka on nadal na rozliczenie zakończonego niedawno sezonu. Później będzie trzeba zapewne podjąć decyzje, dotyczące przyszłości. – W Tarnowie czekam na rozliczenie. Kontaktowałem się z Prezesem, ale do tej pory nie było większego odzewu w dalszych sprawach. Jeśli chodzi o inne kluby, to telefon się nie grzeje, bo jeszcze nie może się grzać – zakończył krótko z uśmiechem, najlepszy polski zawodnik „Jaskółek” w roku 2018, Jakub Jamróg.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!