W praktycznie wszystkich polskich klubach kibice mają swojego ulubionego zawodnika. Często jest to największa gwiazda zespołu, lub wychowanek, który od lat trzyma wysoki poziom i oddaje całe swoje serce. Teraz jednym z pupili stał się Tomas H. Jonasson, startujący w barwach pilskiej Polonii.
Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że THJ nie zrobił wcale wiele by zostać ulubieńcem pilskich kibiców, prawdą jest, ze takiego zawodnika nad Gwdą brakowało. Szwed kilkoma ważnymi, lecz i naturalnymi ruchami sprawił, że w przypadku utrzymania Polonii w Nice PLŻ, fani będą wręcz wymagać od zarządu, by zatrzymać go w grodzie Staszica.
Zacznijmy od tego, że Jonasson jest najbardziej walecznym zawodnikiem Polonii w sezonie 2018. Jeśli nie uda mu się wygrać startu, można być pewnym, że powalczy na trasie. Dodatkowo bardzo ważnym aspektem jest jego współpraca z kolegami z pary. W szczególności widać to w przypadku jazdy z Patrykiem Fajferem, którego wielokrotnie potrafił holować na punktowanej pozycji, jak na kapitana przystało.
Drugą istotną kwestią jest oddanie zespołowi. Choć atmosfera od początku była średnia, Jonasson za wszelką cenę starał się mobilizować kolegów i oferował im wszystko co mógł, od pomocy mechaników po własne silniki (a przy zadłużeniu klubu szansa ich wyremontowania była znikoma). W ten sposób dało się zauważyć jego ogromne oddanie i chęć uzyskania jak najlepszych wyników jako drużyna.
Kolejnym aspektem jest zachowanie Szweda w ciężkich dla klubu chwilach. Kiedy wszyscy przeliczali już rosnące zadłużenie, THJ przyszedł do klubu z propozycją jazdy za pół ceny w dwóch meczach wyjazdowych. Wszystko, by wciąż mieć możliwość jazdy na całego i to w dobrej stawce. W dużej mierze dzięki temu Polonia uniknęła potwornych blamaży w Łodzi i Gdańsku (aż strach pomyśleć jak byłoby bez Jonassona nad Bałtykiem).
Na koniec chyba najważniejsze. Mimo totalnej niepewności, czy klub w ogóle wystartuje za rok w lidze, zawodnik z Vetlandy sam zaproponował klubowi przedłużenie kontraktu… bo dobrze czuje się w Pile. Co by nie mówić, nie musi być w tym cale wiele "lekkiego kłamstwa". Kibice zdążyli już Szwedowi zbudować kilka ołtarzyków, a współpracujący z nim Andrzej Korolev doskonale wie co dzieje się w Pile, kiedy klub wychodzi na prostą.
Oto recepta Tomasa Hjelma Jonassona na zostanie pupilem kibiców.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!