Spośród siedmiu drużyn Nice 1. Ligi Żużlowej najsłabszy okazał się Orzeł Łódź, który ligowego bytu będzie musiał bronić w barażu. A jak wyglądałoby to, gdyby ekip było jednak osiem? Sprawdzamy, jak zawodnicy Stali Rzeszów poradzili sobie po transferach do innych zespołów.
Dwa błyskawiczne awanse i Stal Rzeszów w PGE Ekstralidze 2020 – taką wizję roztaczał Ireneusz Nawrocki tuż po przejęciu klubu. Trzyletni kontrakt Grega Hancocka także podpisany był w sposób dość jasny – Amerykanin miał pozwolić „Żurawiom” przejść jak burza przez dwa niższe szczeble rozgrywkowe i pełnić rolę lidera w pierwszym sezonie po przebiciu się do PGE Ekstraligi.
Z tego śmiałego planu udało się zrealizować tylko pierwszy punkt. Stal Rzeszów Ireneusza Nawrockiego awansowała do Nice 1. Ligi Żużlowej, nie ponosząc żadnej porażki… po czym straciła licencję z powodu gigantycznego zadłużenia. Wcześniej zdołała jednak zbudować skład na sezon 2019. Siłę niedoszłej drużyny „Żurawi” można więc oszacować na podstawie formy poszczególnych zawodników w innych klubach.
Niżej wymienione nazwiska pochodzą z komunikatu GKSŻ nr 107/2018 z 21 grudnia 2018 roku. Są to wszyscy zawodnicy, których kontrakty ze Stalą Rzeszów zostały rozwiązane z powodu utraty licencji przez klub. Dodatkowo dopisanych zostało dwóch żużlowców – bracia Michał i Bartosz Curzytkowie formalnie związani są z ZKS Stalą, a ligowa Stal nie zdążyła ich wypożyczyć przed swoim upadkiem.
Obcokrajowcy:
– Joel Andersson
– Luke Becker
– Greg Hancock
– Kai Huckenbeck
– Danny Maaßen
– Nick Morris
– Michael Palm Toft
– Aaron Summers
– Linus Sundström
– Claus Vissing
Po raz drugi z rzędu siłą Stali Rzeszów miał być Greg Hancock. Czterokrotny mistrz świata i piąty zawodnik sezonu 2018 na poziomie Nice 1. Ligi Żużlowej nadal mógłby być traktowany jako absolutny pewniak. 49-latka nie oglądamy jednak w tym roku, a wszystko przez poważną chorobę jego małżonki. W Polsce ostatecznie nie ucierpiał na tym żaden zespół, gdyż… nikt się na usługi Kalifornijczyka nie zdecydował. Dla ekipy Ireneusza Nawrockiego byłby to jednak potężny cios, gdyż straciłaby ona lidera z prawdziwego zdarzenia.
Ostatecznie na polskich torach ścigała się czwórka obcokrajowców, która miała bronić barw „Żurawi”. Najlepiej z tego grona poradził sobie Luke Becker, który wykręcił średnią 2,051 pkt/bieg. Amerykanin jeździł jednak w 2. Lidze Żużlowej, a dodatkowo w większości spotkań prowadził parę z młodzieżowcem. Pomijając już tę okoliczność, jego wynik jest zbliżony do Andrija Karpowa bądź Eduarda Krčmářa, którzy rok temu na środkowym poziomie rozgrywkowym zdobywali około 1,7 pkt/bieg.
Półkę wyżej od Beckera ścigała się pozostała trójka – Kai Huckenbeck, Nick Morris i Linus Sundström. Żaden z nich sezonu 2019 w Polsce nie zaliczy jednak do udanych. Niemiec bronił barw Orła Łódź, lecz ze średnią 1,545 pkt/bieg śmiało można uznać go za jednego z winowajców faktu, że ekipa Lecha Kędziory pojedzie w dwumeczu barażowym. Z kolei Nick Morris i Linus Sundström mieli być wzmocnieniami dla PGG ROW-u Rybnik, ale szło im na tyle źle, że przykładowo w dwumeczu półfinałowym przeciw Unii Tarnów nie pojechał żaden z nich. Również ich średnie są dość mierne. Australijczyk nawet nie jest klasyfikowany, gdyż swój rezultat 1,583 uzyskał w ledwie 12 wyścigach. 1,694 u Sundströma wygląda tylko odrobinę lepiej, przy czym na wyjazdach jest to zaledwie 1,120! Ciężko więc podejrzewać, by któryś z tej czwórki mógł być liderem pierwszoligowej Stali Rzeszów.
Polscy seniorzy:
– Karol Baran
– Josh Grajczonek
– Ernest Koza
– Arkadiusz Potoniec
– Dawid Stachyra
Ostatnią dwójkę można z marszu wykreślić z listy tych, którzy pierwszoligową Stal mogliby poprowadzić do sukcesów. Kontrakt dla Dawida Stachyry był raczej kwestią kurtuazyjną, a Arkadiusz Potoniec po rozwiązaniu umowy w Rzeszowie nie znalazł sobie nowego zatrudnienia.
Pozostała trójka zdołała pościgać się całkiem sporo. W tym wypadku mamy do czynienia z jednym żużlowcem zatrudnionym w Nice 1. Lidze Żużlowej. Ernest Koza po kilku przejściach wrócił do macierzystego Tarnowa, gdzie zastąpił kontuzjowanego Artura Mroczkę. Uzyskał tam najsłabszy rezultat spośród klasyfikowanych seniorów z całej ligi – zaledwie 0,972 pkt/bieg. Częściowo można to wytłumaczyć jazdą w parze z Wiktorem Kułakowem i Peterem Ljungiem, ale nawet bez nich 26-latek byłby raczej materiałem na drugą linię.
Barana i Grajczonka oglądaliśmy z kolei na torach 2. Ligi Żużlowej. Starszy z nich zaliczył pół sezonu jako żużlowiec Euro Finannce Polonii Piła, zdobywając średnio 1,500 pkt/bieg, co również nie jest wartością imponującą. Dużo lepiej prezentuje się Grajczonek, którego ZOOleszcz Polonia nadal jest w grze, a on sam z wynikiem 2,235 pkt/bieg jest istotnym ogniwem tego zespołu. Czy jednak na tyle pewnym, by pociągnąć „Żurawie”? Z jednej strony – sam Australijczyk z polską licencją rok temu w Nice 1. LŻ uzyskał skromne 1,476 pkt/bieg. Z drugiej – w tym sezonie jedzie podobnie przykładowo do Tomasa H. Jonassona, którego ubiegłoroczna przeciętna to około 2 oczek. Jest to więc przypadek, w którym można dyskutować.
Polscy juniorzy:
– Bartosz Curzytek
– Michał Curzytek
– Bartłomiej Kowalski
– Mateusz Majcher
Ta formacja wygląda najlepiej. Podstawową parę juniorską stworzyliby Michał Curzytek i Bartłomiej Kowalski. Pierwszy z nich robi spore postępy w barwach Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań, a ze średnią 1,405 pkt/bieg jest czwartym najskuteczniejszym młodzieżowcem 2. Ligi Żużlowej. Indywidualnie z kolei zaliczył chociażby awans do finału IMEJ.
Bartłomiej Kowalski ten sezon ligowy stracił, gdyż forBET Włókniarz Częstochowa nie dał mu żadnej szansy, a występy w roli „gościa” dla Speedway Wandy Kraków ostatecznie nie doszły do skutku. Wychowanek Akademii Żużlowej Janusza Kołodzieja regularnie ścigał się jednak w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski Juniorów i robił to z całkiem niezłym skutkiem, notując tam podobne rezultaty do Mateusza Świdnickiego – w barwach Wilków Krosno nieco lepszego od Curzytka, bo drugiego juniora 2. LŻ (1,511 pkt/bieg).
Ponadto ekipa złożona z braci Curzytków i Kowalskiego wspierana Mateuszem Majcherem jako rezerwowym miałaby spore szanse na awans przynajmniej do półfinału DMPJ. O krok od zrealizowania tego celu był bowiem Power Duck Iveston PSŻ Poznań, gdzie rzeszowskie rodzeństwo ścigało się razem z Markiem Lutowiczem. „Skorpionom” na ostatniej prostej skrzydła podcięło zawieszenie tego ostatniego.
Podsumowanie:
Becker, Huckenbeck, Sundström, Morris, Grajczonek, Baran, Koza – to siódemka seniorów, która pod nieobecność Grega Hancocka mogłaby być brana pod uwagę do składu Stali Rzeszów w sezonie 2019. Czterech z nich startowało w tym sezonie w Nice 1. Lidze Żużlowej, ale żaden nie uzna tego roku za udany. Najlepsi zanotowali około 1,6–1,7 pkt/bieg, co daje 8–9 płatnych oczek w 5 startach.
Spośród trzech pozostałych, dwójka notuje bardzo dobry sezon w 2. Lidze Żużlowej, ale nie na tyle, by przejście szczebel wyżej w roli liderów było rzeczą oczywistą. Stal Rzeszów byłaby więc drużyną bardzo wyrównaną, ale bez choćby jednego ogniwa, które mogłoby być pewniakiem w trudnych momentach. Takimi dysponowały drużyny walczące w tym roku o utrzymanie (Tobiasz Musielak w Orle Łódź, Andrzej Lebiediew i Timo Lahti w Lokomotivie Daugavpils).
Trzeba też zaznaczyć, że na niekorzyść drużyny działałby… jej zarząd. Tak było już zresztą rok temu. Nawet pomimo passy zwycięstw wokół Stali Rzeszów i Ireneusza Nawrockiego tworzyło się mnóstwo negatywnego zamieszania. Ponadto dużym mankamentem klubu była wypłacalność, co wpływało na morale. Te problemy mogłyby bardzo się pogłębić, gdyby „Żurawie” zaczęły ponosić porażki na torze.
Ciężko więc porównywać taką Stal Rzeszów do innych drużyn niż te, które ostatecznie walczyły o utrzymanie – Lokomotiv Daugavpils i Orzeł Łódź. W stosunku do nich „Żurawie” miałyby kilka argumentów. Po pierwsze, wyżej wymieniona siódemka średniaków pozwoliłaby zbudować skład bez tak radykalnych dziur, jakimi w zestawieniu Łotyszy byli Jewgienij Kostygow i Kjastas Puodżuks. Po drugie, Bartłomiej Kowalski i Michał Curzytek stworzyliby znacznie lepszą parę młodzieżową niż ta, którą do dyspozycji mieli w Łodzi. A czy to wystarczyłoby do utrzymania? Tego tak naprawdę nie dowiemy się nigdy…
Źródło: inf. własna, statystyki za: gurustats.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!