Po raz trzeci z rzędu Jack Holder ukończył rundę Indywidualnych Mistrzostw Australii już na finale „B”. Zawodnik Get Well Toruń zna jednak przyczynę problemu i przekonuje, że nadal stać go na walkę o końcowe podium.
Swój udział w australijskim czempionacie Jack Holder rozpoczął od siódmego miejsca w Gillman (spowodowanego upadkiem w finale „B”). Później nadeszły dwie piąte lokaty. Zarówno w Mildurze, jak i w Underze do upragnionego finału „A” zabrakło wyprzedzenia ledwie jednego rywala. – Przede wszystkim dwie początkowe rundy to była dla mnie ciągła walka ze sprzętem. W Gillman pojawił się problem techniczny. Wydawało mi się, że go rozwiązałem, ale w Mildurze on wrócił. Na szczęście tutaj pod kątem silników wszystko było już w porządku. Mimo to nieco zabrakło mi do finału „A”. Rohan okazał się szybszy. Trudno, taki jest ten sport. Może następnym razem się uda? – zastanawia się 22-latek w rozmowie z korespondentem portalu speedwaynews.pl.
Dwudziesty pierwszy wyścig poniedziałkowego turnieju był rozgrywany na raty. W podejściu numer jeden Jack Holder upadł na pierwszym łuku. Choć sędzia zarządził powtórkę w pełnej obsadzie, a sam zawodnik przekonuje, że czuje się dobrze, ta sytuacja mogła mieć pewien wpływ na końcowy wynik najmłodszego z australijskich braci. – Na całe szczęście nic mi nie jest, moje ramię jest całe. Zaliczyłem dobry start, ale jak się okazało, nie tylko ja. Zrobiło się ciasno, zderzyliśmy się i nie za bardzo miałem wybór, więc musiałem się położyć. To też jest element speedwaya. Cieszę się, że tak to się skończyło, bo wobec braku dmuchanych band mogło być o wiele gorzej – stwierdza Jack Holder.
Choć w żadnej rundzie nie awansował do czołowej czwórki, w klasyfikacji generalnej 22-latek plasuje się tuż za podium. Nieco gorszą informacją może być dla niego fakt, że trzeci w tym momencie Rohan Tungate odskoczył mu już na dziesięć oczek. Czy ta strata jest jeszcze do odrobienia? – Tak naprawdę jedna runda może sporo namieszać w klasyfikacji, a przed nami jeszcze dwie. Z pewnością wiele się jeszcze wydarzy. Bardzo lubię tor w Albury, na którym rozegrany zostanie następny finał. W przeciwieństwie do tutejszego jest bardzo duży i szeroki. Wierzę, że mam tam spore szanse – zapowiada nasz rozmówca.
Wspomniany przez 22-latka tor w Albury jest dla uczestników australijskiego czempionatu pewną nowością. Po raz pierwszy bowiem odbywają się nie cztery, a pięć rund. Nowością jest właśnie lokalizacja najbliższego finału. Jak Jack Holder ocenia ten ruch włodarzy na Antypodach? – Uważam, że to świetnie. Pojawia się dodatkowy tor, który ma swoje wady i zalety, dzięki czemu niektórym żużlowcom będzie on pasować bardziej, a innym mniej. W ciągu pięciu rund może się wydarzyć więcej, niż w czterech, a to zawsze dodatkowe emocje dla kibiców. Z drugiej strony dłuższe mistrzostwa oznaczają większe zmęczenie dla zawodników… ale jakoś damy sobie z tym radę – śmieje się żużlowiec Get Well Toruń.
Źródło: inf. własna
Współpraca: Stanisław Wrona
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!