W dzisiejszym spotkaniu Nice 1. Ligi Żużlowej, pomiędzy Car Gwarant Startem Gniezno, a Arge Speedway Wandą Kraków, gospodarze zdecydowali się na dość eksperymentalne zestawienie. Z tego powodu, miejsca w składzie zabraknie dla Mirosława Jabłońskiego. Kapitan „czerwono-czarnych”, choć nie kryje rozczarowania, to jednak z klasą podchodzi do decyzji sztabu trenerskiego.
Mecz z „czerwoną latarnią” zaplecza PGE Ekstraligi, a bo tak można chyba określić zespół Arge Speedway Wandy Kraków, będzie dla szkoleniowców gnieźnieńskiej drużyny dobrym momentem, na eksperymenty ze składem. Menadżer Car Gwarant Startu Gniezno, Rafael Wojciechowi postanowił dać więc szansę mało eksploatowanym do tej poty Szwedom – Kimowi Nilssonowi oraz Oliverowi Berntzonowi. Tym samym, z meczowego zestawienia musieli wypaść ci, którzy startowali w zasadzie od początku sezonu. Wybór Wojciechowskiego padł na Eduarda Krcmara oraz Mirosława Jabłońskiego. Kapitan zespołu z pierwszej stolicy Polski odniósł się do decyzji trenerów za pośrednictwem mediów społecznościowych:
– Zadowolony nie jestem, ale nie ma co się obrażać, tylko po prostu robić swoje. Wpadanie w złość jest łatwe – każdy to potrafi. Sztuką jest okazywanie gniewu właściwej osobie, we właściwym momencie, z właściwego powodu i z właściwą siłą – przekazał Mirosław Jabłoński.
Postawa doświadczonego zawodnika Car Gwarant Startu Gniezno jest z pewnością dobrym przykładem dla młodszych żużlowców, jak z pokorą podchodzić do decyzji trenerskich. Nie ulega wątpliwości, że po takich słowach, gnieźnieńscy kibice jeszcze bardziej będą wspierać przeżywającego w ostatnich tygodniach sportowy dołek Jabłońskiego.
źródło: facebook.com/jablonski.mirek
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!