Podczas tegorocznej Speedway Grand Prix Wielkiej Brytanii, przywilej występu z jednorazową „dziką kartą” otrzymał Charles Wright. Zawodnik, który w tym sezonie wywalczył tytuł Indywidualnego Mistrza Wielkiej Brytanii, zaprezentował się w Cardiff przyzwoicie, kończąc zmagania z 5 punktami na koncie.
Ostatecznie zajął on 12. miejsce, jednak do występu w półfinale zabrakło mu tylko 3 „oczek”. Przy dobrym układzie i utrzymaniu pozycji w jednym z wyścigów, mógł walczyć o miejsce w decydującej fazie zawodów do samego końca. – Jestem bardziej niż szczęśliwy. Prawdopodobnie stać mnie było na kilka punktów więcej. W jednym biegu spadłem na koniec z punktowanej pozycji. Była szansa wywalczyć coś ponad te 5 „oczek”, lecz mogę być z nich zadowolony. Udowodniłem, że miałem dobry rok i pokazałem to w rywalizacji z chłopakami ze światowej czołówki – mówił, względnie zadowolony po występie w Cardiff, Charles Wright.
Start na Principality Stadium była dla niego debiutem w tym miejscu. Tym bardziej można uznać go za udany, gdyż przed własną publicznością za plecami udało się przywieźć kilku rywali, którzy mają już na koncie sporo osiągnięć. Tym razem wyższość zawodnika z numerem „16” na plecach musieli uznać Leon Madsen, Patryk Dudek, Niels-Krsitian Iversen, Janusz Kołodziej i rodak Robert Lambert. – Nie wiedziałem, jak to jest ścigać się przed taką publicznością, nigdy nie miałem okazji do startów w tym miejscu. Cały rok starałem się utrzymywać dobrą formę. Skupiałem się na wykonaniu dobrze swojego zadania, w kilku biegach poszło mi to całkiem nieźle i przywiozłem za plecami kilku rywali.
Z pewnością przy dosyć wypełnionym stadionie i bardzo głośnym dopingu, można było wykrzesać z siebie nieco więcej. Aplauz brytyjskiej publiczności, gdy Wright wyprzedził na dystansie Iversena, co dało mu w biegu drugie miejsce, był niesamowity. Najważniejszą nagrodą jest to, że był on powodem do dumy dla swoich bliskich. – Słyszałem tych wspaniałych kibiców. Głośno dopingowali mnie gdy tylko wyczytywano moje nazwisko, przy moim pojawianiu się przed startem. To prawdopodobnie dodało mi nieco więcej agresji na torze. Chciałem aby wszyscy oni byli ze mnie dumni, również moi sponsorzy i rodzina. Po zawodach odebrałem wiele wiadomości tekstowych oraz telefonów, w których mi to potwierdzano. Ich duma, to coś, co jest dla mnie wystarczającą nagrodą – podkreślił.
Pomimo tego, że nasz rozmówca ma już „na karku” 30 lat, nigdy nie można wykluczyć scenariusza, w którym wskoczyłby on do stawki stałych uczestników cyklu. Występ w Cardiff pokazał, że wcale nie musiałby on być na straconej pozycji w stałej rywalizacji ze światową czołówką. – Nie widzę przeszkód, dla których nie mógłbym startować w tym cyklu. Zmierzam w odpowiednim kierunku. Każdego roku robię postępy, ten występ był kolejnym milowym krokiem w mojej karierze. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zrobić kolejny – zakończył z uśmiechem, rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Charles Wright.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!