Co roku temat Grand Prix w Częstochowie wraca niczym bumerang. Świetne widowiska sportowe fundowane przez żużlowców na miejscowym torze sprawiają, że środowisko chciałoby, aby w końcu zawitało w to miejsce także GP.
Możliwość ataków zarówno jadąc wąsko przy krawężniku, jak i bardzo szeroko po bandzie, w stylu Piotra Protasiewicza czy Grigorija Łaguty. Mnóstwo mijanek, ściganie na najwyższym poziomie i często kwintesencja żużla. To wszystko sprawia, że mecze ligowe w Częstochowie ogląda się z przyjemnością, nie tylko na trybunach SGP Areny, ale także i przed telewizorem.
Po każdym spotkaniu, w którym dzieje się naprawdę sporo, w mediach społecznościowych pojawiają się głosy, aby dać szansę częstochowianom i zrobić tutaj niesamowicie emocjonującą rundę Indywidualnych Mistrzostw Świata. W sezonie 2019 prawo organizacji zawodów otrzymała: Warszawa (18.05), Wrocław (03.08) oraz Toruń (05.10). Podczas grudniowej konferencji prasowej, która odbyła się w siedzibie jednego z partnerów klubu spod Jasnej Góry, nie obyło się bez poruszenia wątku dotyczącego startu najlepszych żużlowców świata na częstochowskim owalu. Tym bardziej, że miejscowi w tym roku będą mieli aż trzech reprezentantów.
W ostatnich latach miejscowy klub gościł na swoim obiekcie uczestników półfinału Drużynowego Pucharu Świata (2013), 4. finału Speedway Euro Championship (2014) czy meczu Żużlowej Reprezentacji Polski (2018). Wcześniej bywał tutaj także m.in. finał Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów (2007) czy jedna z rund eliminacyjnych do Grand Prix Challenge (2008 i 2014). Turniej rangi IMŚ jednak do Świętego Miasta nigdy nie zawitał. Michał Świącik nie ukrywa, że w najbliższych latach się to raczej nie zmieni.
– Grand Prix to piękna sprawa i bonus dla danych miast. W tych, gdzie ten cykl bywa, tak naprawdę jest to całkowicie finansowane przez władze miasta, a zyski idą do klubu, więc możemy mówić o „pomocy”. U nas? Powolutku. Stwórzmy silną drużynę, którą zresztą mamy, zacznijmy „kąsać”, a plany jeśli chodzi o Grand Prix, przyjdą same. Taką imprezę musielibyśmy udźwignąć razem z miastem, bowiem sami nie dalibyśmy rady. W przyszłości pewnie chcielibyśmy taki turniej mieć u siebie, ale przez najbliższe lata na pewno jest to niemożliwe. Gdy zakończą się umowy innych klubów, to z pewnością możemy usiąść do rozmów – mówi sternik Włókniarza.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!