MRGARDEN GKM Grudziądz pokonał w spotkaniu derbowym na własnym torze ekipę Get Well Toruń 49:41 i powoli wyprowadził na prostą swoją sytuację w tabeli PGE Ekstraligi. Żółto-niebiescy są zdecydowanie bliżej utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Derby rządzą się swoimi prawami i są bardzo ważne dla kibiców. Porozmawialiśmy z fanami gospodarzy. Co nam powiedzieli?
– Derbowe pojedynki zawsze wyzwalają dodatkowe pokłady adrenaliny u kibiców i zawodników. Zwłaszcza, że dla nas był to kolejny mecz o wszystko. Atmosfera była derbowa, pełny stadion. Prezenter musiał co chwilę niestety prosić o kulturalny doping. Mecz nie rozpoczął się dla nas dobrze. Goście prowadzili 10:2 i każdy zadawał sobie pytanie: Co się dzieje z naszymi zawodnikami. Wypadek Holty jeszcze bardziej osłabił zespół z Torunia. Mimo to sąsiedzi mieli kim jechać, bo swoje zrobiło zastępstwo zawodnika, a Jack Holder dobrze zastępował Norwega z polskim paszportem. Przełamanie w końcu nastąpiło w biegu numer 9 i zrobili to liderzy naszego zespołu. Za chwilę powtórka i mecz zaczął się od nowa. Nadzieja wróciła zwłaszcza, że napływały do nas dobre wiadomości z Tarnowa. Udało się wygrać. Pod koniec mieliśmy naprawdę ładne ściganie. Walka młodego Holdera z Buczkiem zapewne będzie kandydatem do wyścigu kolejki. Po ostatnim biegu zapanowała radość na trybunach. Derby zostały wygrane po dużych mękach. Osłabiony był przeciwnik, ale jednak… Droga do utrzymania jest długa i wyboista, ale światełko w tunelu ponownie zaświeciło – powiedział Paweł (kibic MRGARDEN GKM-u).
– Pamiętam czas transformacji GKM w GTŻ, widmo likwidacji klubu, mecze o utrzymanie w I lidze z Ostrowem, czy zacięte boje ze Startem Gniezno i Wybrzeżem Gdańsk. Tym bardziej z przyjemnością chodzę praktycznie na wszystkie domowe mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej. Powoli nasz byt w tym towarzystwie przypomina komediodramat. To nasz czwarty sezon w Ekstralidze i kolejny, w którym obawiamy się o utrzymanie do samego końca. Raz zostaliśmy w lidze, bo kłopoty finansowe miała inna drużyna. Drugi raz pomogła wpadka Grigorija Łaguty, a w tym roku może nas wybawić nieszczęście zespołu z Torunia. Jeden dobry sportowo sezon na cztery odjechane, to niewiele. Mimo teoretycznie coraz lepszego składu postawa na torze oraz pozycja w tabeli nie zmienia się na lepsze. Mamy w składzie dwóch zawodników z Grand Prix oraz jednego byłego jeźdźca, który zaraz tam wróci. Tym bardziej nie potrafię wytłumaczyć naszej niemocy na wyjazdach. Patrząc indywidualnie zarówno na Artioma, Przemka, Antonio czy Buczka to wiem, że stać ich na dwucyfrówki na obcych torach. Mimo to od czterech lat nie wygraliśmy na wyjeździe. W zasadzie nie zawodzi tylko Artem Laguta który jedzie jak na lidera przystało zarówno u siebie jak i na wyjeździe. Twierdza Hallera 4 też jest już papierowa. Ciągłe kłopoty z przygotowaniem powtarzalnej nawierzchni powoduje, że nasi seniorzy przez pierwsze dwie serie szukają przełożeń tak jak i goście. Efekt tego jest taki, że na sześć domowych spotkań mamy tylko trzy wygrane. Nie ma sensu pastwić się nad juniorami, bo wszyscy wiedzą, że nie mają takich umiejętności, jak ich rywale z innych klubów. Nic ani nikt tego nie zmieni. Krystian Pieszczek ma co prawda ważny kontrakt, ale myślę, że jego czas w GKM dobiegł końca. Dla jego dobra uważam, że sezon 2019 powinien spędzić na zapleczu PGE Ekstraligi. Pozostaje liczyć na wychowanie lepszych następców na pozycjach juniorskich. Do tego trzeba zastanowić się nad wzmocnieniem w miejsce Kaia i głęboko wierzę, że będzie lepiej – powiedział Dawid (kibic MRGARDEN GKM-u).
– Chodzę na żużel od dziecka, ale mecze derbowe są meczami sezonu. Myślę, że nie tylko dla mnie, ale również dla pozostałych kibiców. Wczorajsz dzień był właśnie spotkaniem derbowym z Apatorem Toruń. Był to mecz, w którym było wszystko: oprawa meczowa, upadki, zastępstwo zawodnika, a przede wszystkim dużo ciekawych mijanek. Mecze te są bardzo elektryzujące i ważne w kontekście tabeli. Nie darzę szacunkiem kibiców Apatora, ale za wczorajszy mecz w wykonaniu ich zawodników nalezy się szacunkek. Jechali w piątkę i walczyli jak równy z równym – powiedział Leszek (kibic MRGARDEN GKM-u).
– Mecz zaczął się dla nas koszmarnie. Na szczęście udało się nam wykorzystać osłabienie rywala. Łaguty przeciwnicy nie mieli szans wyprzedzać. Pawlicki i Lindbaeck również spisali się świetnie – powiedział Karol (kibic MRGARDEN GKM-u).
Źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!