Max Fricke był w tym sezonie najlepszym Australijczykiem na żużlowych torach i ósmym zawodnikiem na Ziemi. Wyniki 25-latka mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby w kilku turniejach SGP udało się wejść do półfinałów. Fricke zapewnia, że robi postępy.
Australijski zawodnik zaskoczył bardzo dobrą postawą już pod koniec sezonu 2020, kiedy odniósł swój pierwszy triumf w historii startów w cyklu SGP. Fricke wygrał rundę w Toruniu i już w przerwie międzysezonowej zapowiadał poprawę w 2021 roku. Udało mu się awansować o dwa miejsca i ostatecznie był ósmy, z czego jest zadowolony. – Jednym z moich kluczowych celów na zakończony sezon była bardziej równa i powtarzalna jazda w SGP, w Polsce i w ogóle wszędzie – wyjaśnia Fricke w rozmowie ze speedwaygp.com.
Ósme miejsce w gronie najlepszych zawodników na planecie to znakomity wynik, a Fricke mógł uplasować się jeszcze wyżej. Australijczyk pięć razy meldował się w półfinałach, ale w takiej samej liczbie turniejów zajmował dziewiąte lub dziesiąte miejsce. – W przyszłym roku zamierzam konsekwentnie zdobywać punkt czy dwa więcej na rundę, by w Grand Prix awansować do półfinałów – mówi Fricke, który formalnie nie utrzymał się w cyklu SGP, a przyszłoroczną przepustkę zawdzięcza świetnemu występowi w GP Challenge.
Max Fricke zapewnia, że nieustannie się rozwija, a do osiągnięcia jeszcze większych sukcesów potrzeba czasu. – Z roku na rok jestem coraz mocniejszy i robię postępy. Nie od razu Rzym zbudowano – podkreśla 25-letni zawodnik. – My budujemy każdego roku i za każdym razem, gdy wyjeżdżam na motocyklu na tor – dodaje zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra.
Zwrot za pierwszy zakład do 110 PLN z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!