Był jednym z odkryć zeszłego sezonu 2. Ligi Żużlowej i miał wiele ofert z wyższych klas rozgrywkowych. Zdecydował się pozostać w Poznaniu, ale w 2018 roku póki co nie błyszczy. Frederik Jakobsen, bo o nim mowa, znalazł przyczynę swoich problemów.
Przed sezonem 2017 nazwisko Jakobsena było większości polskich kibiców całkowicie nieznane. Tymczasem Duńczyk okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny Tomasza Bajerskiego. Nic więc dziwnego, że zainteresowały się nim inne kluby. Mimo wszystko „Fredka” wolał kolejny sezon na drugoligowym froncie od walki o skład w mocniejszym gronie. Przedłużenie kontraktu z duńskim juniorem uznano za największy sukces jesiennego okienka transferowego w Poznaniu. Rzeczywistość okazała się jednak nieco mniej kolorowa.
Drugi sezon w żółto-czarnych barwach jest dla Jakobsena znacznie gorszy. Co prawda średnia biegowa spadła tylko minimalnie (z 1,985 do 1,857), ale bardzo widoczny jest regres w spotkaniach domowych (z 2,161 do 1,750). Ma to znaczenie o tyle, że Skorpiony nie wygrały jeszcze żadnego domowego spotkania w tym roku. – Rzeczywiście, ten sezon jest cięższy. Jednak kryzys dotyczy wyłącznie jazdy w Polsce, bo w Danii i zawodach młodzieżowych idzie mi lepiej niż rok temu. W dodatku bardziej wychodzą mi mecze wyjazdowe niż domowe. To wszystko jest strasznie trudne do zrozumienia – opowiada 20-latek.
Światełkiem w tunelu było ostatnie spotkanie Ivestonu PSŻ ze Stainer Unią Kolejarzem Rawicz. Fani na Golęcinie wreszcie mogli zobaczyć takiego Jakobsena, jakiego podziwiali przez cały ubiegły sezon – szybkiego na dystansie, mijającego rywali różnymi ścieżkami. „Fredka” odzyskał radość z jazdy, niemal po każdym biegu pokonując ku uciesze widzów dodatkowe okrążenie na jednym kole. Skąd ta przemiana? – Testowałem w tym meczu zupełnie nowy silnik i okazał się całkiem niezły. Wygląda na to, że pasuje do poznańskiej nawierzchni. Teraz zamierzam go odłożyć, żeby został na mecze w Polsce. Cieszę się, że mogłem powrócić na Golęcin w takim stylu. Mam nadzieję, że to jest rozwiązanie moich problemów – tłumaczy osiemnasty zawodnik 2. Ligi Żużlowej.
Frederik Jakobsen nie może ostatnio narzekać na brak zajęć. Oprócz startów w Danii i Polsce ma podpisany kontrakt w Szwecji, a ponadto niedawno zadebiutował w brytyjskim Poole Pirates. Zakwalifikował się także jako stały uczestnik do cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. W pierwszej rundzie zawodnik z numerem #41 zajął szóste miejsce z dorobkiem jedenastu punktów. Jak sam mówi, ma ambicje na jeszcze więcej. – Z powodu problemów ze sprzęgłem w swoim piątym biegu dotknąłem taśmy, co kosztowało mnie parę punktów. W konsekwencji dostałem gorsze pole startowe w półfinale i odpadłem z gry. Bardzo mnie cieszy, że awansowałem do tego cyklu, bo uważam, że jestem czołowym juniorem świata i zasługuję, by tam występować. Chciałbym jednak, żeby następne zawody były bardziej udane. Przy odrobinie szczęścia walka o medale jest w moim zasięgu – deklaruje duński młodzieżowiec.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!