Brak możliwości jazdy w Toruniu jest dla wielu zaskoczeniem. Jacek Frątczak w rozmowie ze stroną internetową Get Well Toruń wyjaśnia przyczyny takiego stanu rzeczy.
Na Motoarena jest zadaszonym obiektem i wydawać by się mogło, że nic w Toruniu nie może stanąć na przeszkodzie, aby wyjechać na tor. W tym roku jest inaczej. – Dach to zdecydowanie największy atut stadionu w Toruniu – w większość zabezpiecza tor przed skutkami opadów deszczu czy śniegu. W mojej ocenie można jeździć na MA nawet zimą, ale pod jednym warunkiem. Nie będzie wówczas mrozów powyżej 5 stopni na minusie. To właśnie mróz jest największym wrogiem w konfiguracji z… dachem. Zacieniona praktycznie przez cały dzień prosta startowa ogranicza wówczas naturalny ale jednak bezwładny proces „odpuszczania” powstałej zmarzliny praktycznie do minimum. Stad też mamy dzisiaj problemy. – wyjaśnia menadżer Aniołów.
W zeszłym tygodniu w Toruniu odbyło się kilka treningów i zawodnicy kręcili pierwsze kółka na torze. Żadnych zakłóceń nie było. – Wszystko się zgadza. Mało kto jednak wie, że te treningi poprzedziły kilkudniowe prace na torze, co jest normalnym procesem po zimowej przerwie. Mieliśmy jednak sprzyjające warunki pogodowe, przede wszystkim dodatnie temperatury w ciągu doby. Można było sobie pozwolić na bronowanie i co najważniejsze, właściwe nawodnienie nawierzchni. Paradoksalnie wilgotne powietrze panujące w Toruniu pomagało nam w przygotowaniu i konserwacji toru. Każdy kto choć trochę interesuje się żużlem, to wie, że ten sport bez wody nie funkcjonuje. Zresztą można obejrzeć materiały filmowe z pierwszych treningów, tor funkcjonował bez zarzutu.
Toruń dopadła ostatnio fala mrozów, która skomplikowała przygotowania związane z torem – No trzeba postawić sprawę jasno – zamroziło nam pierwszy łuk, a chcąc przygotować tor zgodnie ze sztuką do ścigania (do jeżdżenia nadawał się cały czas) trzeba go ruszyć i na nowo, przy udziale wody ułożyć. W panujących warunkach pogodowych temat jest nie do wykonania. Nie mając gwarancji ile to bezwładne odmrażanie może potrwać, zdecydowaliśmy się wymienić niewielki fragment toru na świeżą nawierzchnię, która została do wczesnego popołudnia w środę właściwie ułożona. Przy normalnych, wiosennych temperaturach w ogóle nie rozmawialibyśmy o tym temacie, bo zwykła kosmetyka toru załatwia wszelkie jego niedoskonałości.
W związku z takimi okolicznościami, skorygowane musiały zostać plany związane z przygotowaniami do sezonu. – Warto zwrócić uwagę, że ciągle mamy ujemne temperatury w nocy, do tego pada śnieg. Z FOGO Unią Leszno, co warte podkreślenia, nie odwołaliśmy testów, tylko wspólnie uznaliśmy, że lepiej pojechać to w lepszych warunkach torowych. Pojedziemy za tydzień. Tor w Lesznie nie nadaje się do jazdy, a w Rawiczu odwołano wczoraj treningi. Zimy się nie oszuka. Na bieżąco zmieniamy plany. Nie widzę na ten moment zagrożenia w zakresie potyczek z Grudziądzem. Do tego chłopcy mają eliminacje Złotego Kasku, a obcokrajowcy cały weekend startowy. Praktycznie cały kolejny tydzień wszyscy będą jechać, na przemian treningi, treningi punktowane czy zawody. Tor z całą pewnością jest gotowy, nie mamy jednak wpływu na to co zrobi z nim pogoda. Taki niestety urok zimy wiosną.Ubiegły, treningowy tydzień był ze sportowego punktu widzenia bardzo udany, jednak ponad połowa drużyny okupiła go przeziębieniami i weekend spędziła w … łóżkach – zakończył Jacek Frątczak
Źródło: speedway.torun.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!