We wtorek zakończyliśmy cykl o Indywidualne Mistrzostwo Argentyny. W finałowej rundzie udziału nie wziął Facundo Albín, który dochodzi do siebie po ostatnim karambolu.
W przeszłości reprezentanta Argentyny mogliśmy oglądać także w naszym kraju. Wystąpił bowiem w ośmiu spotkaniach Kolejarza Rawicz, w których zdobył 20 punktów i sześć bonusów. Ostatni raz w meczu ligowym pojawił się jednak w sezonie 2019. To jednak nie oznacza, że całkowicie zniknął. Regularnie bowiem widzimy go też w eliminacjach do cykli Grand Prix i SEC, gdzie ściga się jako… Hiszpan. Posiada on bowiem także licencję tego kraju i ułatwia mu to wiele rzeczy. Na zimę jednak każdego roku zjeżdża do domu, gdzie bierze udział w Mistrzostwach Argentyny.
Przed rokiem Facundo Albín cykl skończył na czwartej lokacie, lecz co ciekawe ani razu nie udało mu się stanąć na podium. Zupełnie inaczej ma się sprawa w tegorocznych zmaganiach. W klasyfikacji generalnej co prawda znajdziemy go na piątym miejscu, lecz dwie rundy padły jego łupem. Indywidualne Mistrzostwa Argentyny skończył jednak przedwcześnie. Został uznany winnym upadku w finałowej gonitwie 9. rundy i o ile uniknął groźnej kontuzji, to federacja zdecydowała się go zawiesić.
– Albín ma tymczasowe zawieszenie, które zostanie później omówione w Federacji i zostanie nałożona kara lub tymczasowe zawieszenie zostanie obniżone – powiedział Cristobal Mulet, szef argentyńskiej federacji FeBOM.
Celowo wjechał w rywala?
Po starcie Albín znalazł się na prowadzeniu, a po zewnętrznej mijał go Nicolás Covatti. Wtedy też ten pierwszy stracił panowanie nad motocyklem i z impetem wjechał w rywala, powodując bardzo groźny upadek. Startujący pod flagą Włoch zawodnik doznał wielu złamań i straci sporą część sezonu w Europie. Ten miał być dla niego przełomowy, gdzie podpisał kontrakt w Wielkiej Brytanii i Danii. Wówczas też zdecydowano o przerwaniu zawodów i zaliczeniu wyników po 22 biegach. Federacja nie miała też żadnych skrupułów i zdecydowała o dotkliwej karze dla winnego całego zdarzenia. Dla lokalnego dziennika La Nueva Mulet opowiedział także o takiej decyzji.
– Gdy jest to niebezpieczny manewr i powoduje poważne obrażenia drugiego zawodnika, to winnego należy ukarać. Są tutaj dwie części: sportowa, gdzie można zrzucić winę na motocykl tak jak to miało miejsce z Besagonilem. Zjechał on na pobocze i sam został ranny, ale można też zmusić maszynę do wjechania w tor jazdy rywala. Jeśli ten manewr jest niebezpieczny dla innego zawodnika, podlega karze na torze lub później, w wyniku kontuzji – dodał.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!