8 kwietnia na torach w Częstochowie oraz Żołędowie zainaugurowane zostaną speedrowerowe zmagania o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Nim to nastąpi, wspomnimy o niesamowitym wyczynie Marcina Szymańskiego w sezonie 2017.
W październiku ubiegłego roku klub Marcina Szymańskiego – Lwy Unimot Częstochowa za pośrednictwem mediów społecznościowych pochwalił się, iż w ligowych statystykach w czołowej trójce znalazło się aż dwóch zawodników tego zespołu – wspomniany już „Martinez”, który został najskuteczniejszym zawodnikiem Ekstraligi oraz kapitan Sebastian Paruzel, który został trzecim speedrowerzystom ligi.
Co do tego, że Szymański jest zawsze wartościowym wzmocnieniem swoich zespołów przekonywać nikogo nie trzeba. Doskonale potwierdzają to cyfry, gdzie od 2012 roku Szymański nie schodzi z podium indywidualnych statystyk. W ostatnich sześciu latach „najsłabiej" wiodło mu się w 2013 roku. Wykręcił wówczas średnią 3,470 i sklasyfikowany został tuż za Bartoszem Grabowskim. Tutaj pamiętajmy, że w speedrowerze mamy punktację 4-3-2-1, stąd wynik powyżej trzech punktów na bieg, do czego przyzwyczajeni jesteśmy w żużlu. Rok wcześniej uległ swojemu klubowemu partnerowi – Maciejowi Ganczarkowi (3,520), a w 2014 przy swoim nazwisku zapisał wynik 3,542. Przez ostatnie trzy sezony nie ma na niego mocnych – 3,619 (2015), 3,609 (2016) i wreszcie 3,824. To oznacza, że zawodnik w całym sezonie musiał przegrać ledwie z… dziewiątką rywali!
Pół żartem, pół serio można śmiało powiedzieć, że wrocławianin w zespole prowadzonym przez Tomasza Pokorskiego był prawdziwą maszyną do zdobywania punktów. Tylko raz przyjechał do mety na trzeciej pozycji, a pojęcie czwartego miejsca lub nieukończenia biegu jest mu zupełnie obce. Aż 36 z 51 biegów kończył na pierwszej pozycji! Klub sprawdził zatem, komu udało się przywieźć za swoimi plecami ich lidera.
Ośmiu zawodników reprezentujących barwy innego zespołu niż Lwy Unimot Częstochowa, pokonało Szymańskiego w sezonie 2017. Dwukrotnie uczynił to Bartosz Grabowski. I to właśnie reprezentanci TSŻ-u Toruń mieli najlepszy sposób na Szymańskiego, bowiem poza „Grabo", doświadczonego zawodnika pokonywali jeszcze: Rafał Duliński, Remigiusz Burchardt oraz Przemysław Binkowski. Tutaj warto odnotować, że Binkowski jest jedynym pogromcą zawodnika na torze przy ul. Starzyńskiego 10a w Częstochowie! Nikomu więcej nie udała się ta sztuka.
Pochwalić się pokonaniem brązowego medalisty ubiegłorocznych Indywidualnych Mistrzostw Polski mogą jeszcze: Dawid Zając (MS Śląsk Świętochłowice), Michał Sassek (LKS Szawer Leszno) oraz Piotr Kupczyk (PKS Wiraż Ostrów Wielkopolski). W Częstochowie mogą tylko żałować, że indywidualne wyniki zawodników, nie szły w parze z drużynowymi rezultatami. Efektem jest brak medalu Drużynowych Mistrzostw Polski, choć z drugiej strony Lwy Unimot wygrały Drużynowy Puchar Polski.
Czy w nowym sezonie wrocławianin nadal będzie tak piekielnie skuteczny? Pierwsza okazja, by się do tego przekonać już 8 marca. Wówczas do Częstochowy przyjedzie Mistrz Polski – TSŻ Toruń. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 13:00.
źródło: własne
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!