Drużyna prowadzona przez Piotra Żyto nie była przed sezonem stawiana w roli faworyta rozgrywek. I słusznie. Ekipa z Zielonej Góry w sześciu meczach zdołała wygrać zaledwie jeden, z przedostatnią drużyną PGE Ekstraligi. Czego zatem możemy spodziewać się w dalszej części sezonu w wykonaniu Marwis.pl Falubazu?
To już kolejny rok, w którym zielonogórzanie uważani są za potencjalnych kandydatów do walki o utrzymanie. W 2018 roku Falubaz zajął przedostatnie miejsce w lidze i musiał walczyć w barażach o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej na kolejny sezon. W tamtym czasie zbawienny okazał się po raz kolejny w Zielonej Górze Piotr Protasiewicz. Rewelacyjna forma "PePe" zagwarantowała utrzymanie Falubazowi. 2019 rok to lepsza postawa drużyny z grodu Bachusa i awans do Play-Offów, w których nie odegrali znaczącej roli, zajmując 4. miejsce. Głównie za sprawą obcokrajowców, nie jeżdżących już w tej drużynie – Martina Vaculika i Nickiego Pedersena. Był to sezon, w którym Motor Lublin debiutował w PGE Ekstralidze, w Stali Gorzów na dobrym poziomie jechał jedynie Bartosz Zmarzlik a drużyna z Torunia spadła z ligi. Brak awansu do fazy Play-Off dla zielonogórzan byłby nie lada wyczynem.
Następnie przyszedł trudny dla wszystkich rok 2020. Przed rozpoczęciem rozgrywek eksperci skazywali Falubaz ponownie na walkę o utrzymanie, ponieważ miejsce Nickiego Pedersena zajął Antonio Lindbäck. Ubiegły sezon był bardzo wyrównany, ponieważ aż pięć drużyn zakończyło fazę zasadniczą z punktami w przedziale 21-19. O końcowych rezultatach decydowała ostatnia kolejka, w której drużyna Piotra Żyto przegrała w Lublinie 52:38 i awansowała do Play-Offów tylko dlatego, że dwumecz zakończył się wynikiem 90:90. Swoją drogą pomógł im wtedy Wiktor Lampart, który już w biegu juniorskim nabawił się urazu lewej dłoni i był niezdolny do dalszej jazdy. Falubaz równie dobrze mógł zakończyć rozgrywki na 6. pozycji. W fazie pucharowej podobnie jak w sezonie wcześniejszym nie odegrali znaczącej roli i ponownie nie zdobyli choćby brązowego medalu. Trener Piotr Żyto miał jednak pole do popisu przed kamerami i niejednokrotnie "pozdrawiał pseudoekspertów", że nie docenili siły Falubazu.
Nadszedł rok 2021. Dokładnie tak jak w poprzednich latach zielonogórzan skazywano na walkę o utrzymanie. Przejście na wiek seniorski Mateusza Tondera, Norberta Krakowiaka i Damiana Pawliczaka, niepewna forma Piotra Protasiewicza, odejście Martina Vaculika i ściągnięcie w jego miejsce Mateja Žagara, to niektóre z przesłanek, którymi kierowali się eksperci i dziennikarze podczas zabawy w typowanie końcowych rezultatów. Drużyna z Zielonej Góry w poprzednim sezonie wygrywała wiele imprez młodzieżowych i tego nie można im zabrać. Przypłacili to jednak nieobjeżdżoną trójką juniorów w nowym sezonie – Fabianem Ragusem, Jakubem Osyczką i Nile Tufftem, którzy i tak prezentują się całkiem dobrze w perspektywie tego, czego mogli od nich oczekiwać kibice. W tegorocznych rozgrywkach Piotr Protasiewicz nie prezentuje się już tak dobrze jak w poprzednich. Matej Žagar również nie powtarza życiowego sezonu z Motoru Lublin. Patryk Dudek robi swoje. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby Max Fricke prezentował się podobnie jak we Wrocławiu.
Dla Piotra Protasiewicza to 15. sezon w barwach Falubazu Zielona Góra (fot. Krzysztof Szpak)
Zielonogórzanie na inaugurację przegrali z beniaminkiem na Motoarenie dwunastoma punktami. Dwóch zawodników to jednak za mało, aby odnieść sukces. Następnie przyszedł czas na domowe starcie z GKM-em Grudziądz. Drużyną, w której kompletnie pogubiony był Kenneth Bjerre, a na pokładzie nie było jeszcze Pawła Miesiąca. Falubaz pewnie wygrał 51:39 i tchnął płomyk nadziei w kibicach na dobry wynik. Niestety dla podopiecznych Piotra Żyto w następnych meczach przyszła prawdziwa weryfikacja sił w starciach z mocniejszymi rywalami. Jako jedyni jak do tej pory przegrali w Częstochowie, następnie ulegli przy Wrocławskiej 69 z Motorem Lublin. Patrząc na suchy wynik można stwierdzić, że było to spotkanie na styku. Tak jednak nie było. Cztery defekty na punktowanych pozycjach odebrały zawodnikom Motoru około ośmiu punktów. Na początku maja przyszedł czas na 101. Derby Ziemi Lubuskiej. Pierwsza faza zawodów przyprawiała kibiców o niemałe zdziwienie. Po 7. gonitwach ekipa Falubazu prowadziła 24:18. W drugiej fazie spotkania goście znaleźli prawidłowe ustawienia i ostatecznie wygrali 50:40. Na torze zdecydowanie było widać "ligę dwóch prędkości", której to w wywiadach nie mógł dopatrzeć się trener Piotr Żyto. W 6. rundzie PGE Ekstraligi drużyna z grodu Bachusa udała się do Leszna. Oczywiście nikt nie spodziewał się wygranej, bądźmy realistami. Oglądając jednak ten mecz można było dojść do wniosku, że zawodnicy gości przeszli obojętnie przez pojedynek z Mistrzem Polski. Trzy "trójki" po stronie Falubazu to jednak trochę za mało, aby nastraszyć Unię Leszno.
Falubaz Zielona Góra na zakończenie pierwszej fazy sezonu czeka domowe starcie ze Spartą Wrocław. Patrząc na formę wrocławian o punkty będzie trudno. Dla zielonogórzan może to być najtrudniejszy sezon w ostatnich latach w kontekście pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej. GKM Grudziądz wykorzystał kontuzję Taia Woffindena i wygrał z podopiecznymi Dariusza Śledzia, a także zremisował z Motorem Lublin. Torunianie pewnie wygrali z zielonogórzanami i przed rewanżem na torze przy ul. Wrocławskiej są w nie najgorszym położeniu. Marwis.pl Falubaz potrzebuje przełamania. Zwycięstwa w pojedynku, w którym nie będą faworytami. Najlepsza okazja będzie już 30 maja w pojedynku z wrocławianami. Może się okazać, że przed drużyną Piotra Żyto najważniejszy okres w sezonie. Już w 8. i 9. rundzie czekają ich spotkania z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie. Rewanże z Apatorem Toruń i GKM-em Grudziądz mogą okazać się kluczowe w kwestii uniknięcia spadku do eWinner 1. Ligi Żużlowej.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!