KS Apator Toruń zrobił w sobotę to, co KS Apator robi najlepiej w Polsce - skompromitował się w meczu wyjazdowym. Co prawda nikt o zdrowych zmysłach nie stawiał na zwycięstwo torunian na wyjeździe, ale aż takiego lania nie spodziewali się nawet najbardziej optymistyczni kibice Fogo Unii.
Przyjechaliśmy do Leszna odjechać jak najlepsze zawody i zobaczymy jak będzie
Piotr Baron przed meczem Fogo Unia Leszno – KS Apator Toruń
Jak wyszło, widział każdy, ale ja już po tej wypowiedzi trenera Barona nie miałem żadnych wątpliwości, że KS Apator ten mecz przegra. Chociaż przegra to może zbyt delikatne słowo w kontekście tego, co się wydarzyło w Lesznie. Przegrać to można po walce, a w sobotę to torunianie wyszli na murawę Stadionu im. Alfreda Smoczyka, zdjęli spodenki, wręczyli leszczynianom pasek z ćwiekami i czekali na wymierzenie kary.
Ale ekipę żeście zmontowali…
Wrócę jednak do wypowiedzi Piotra Barona. Jego obowiązkiem było powiedzieć, że w tym meczu KS Apator jedzie o zwycięstwo. Wszak do Leszna przyjechała drużyna naszpikowana gwiazdami i medalistami Indywidualnych Mistrzostw Świata. Zaś w szranki z Aniołami stanęła taka ekipa:
1. Bartosz Smektała (średnia biegowa przed meczem – 1,21) – zawodnik, którego nawet w Lesznie mają dosyć. Znany z tego, że jest przyspawany do krawężnika i raczej unika walki na torze.
2. Ben Cook (średnia biegowa przed meczem – 1,70) – sympatyczny Australijski zawodnik odjechał w PGE Ekstralidze tyle samo meczów, ile medali SGP mają zawodnicy Apatora.
3. Keynan Rew (średnia biegowa przed meczem – 1,27) – leszczyńscy kibice mówią, że ma miejsce w składzie, ponieważ jest zięciem prezesa.
4. Grzegorz Zengota (średnia biegowa przed meczem – 1,63) – były faworyt córki prezesa. Generalnie solidny zawodnik, ale w PGE Ekstralidze nikt nie będzie na nim budował drużyny.
5. Hubert Jabłoński (średnia biegowa przed meczem – 0,78) – gdyby nie kontuzja Damiana Ratajczaka to o miejscu w składzie mógłby raczej zapomnieć.
6. Antoni Mencel (średnia biegowa przed meczem – 0,67) – najbardziej znany bieg z jego kariery to ten, który Andrzej Lebiediew skomentował „Mencele jeb… cię”
7. Nazar Parnitskyi (średnia biegowa przed meczem – 1,28) – siedemnastolatek z Ukrainy, talent czystej wody, jednak dopiero zaczyna swoją karierę. Obecni zawodnicy KS Apatora wygrali więcej turniejów Grand Prix, niż Parnitskyi odjechał meczów w PGE Ekstralidze.
KS Apator ma w składzie trzech zawodników, którzy mogli się przed meczem pochwalić wyższymi średnimi niż wyżej wymienieni zawodnicy. Ostatecznie wyśmiewany przez kibiców Smektała objeżdżał po szerokiej Emila Sajfutdinowa, a „Mencele jeb…” też zawodników z Torunia. Jedynie Keynan Rew udowodnił, że miejsce w składzie zawdzięcza przede wszystkim swojej narzeczonej, chociaż trzeba przyznać, że łatwego dnia nie miał. W pierwszym starcie przegrał z parą Sajfutdinow-Lambert, w drugim pokonał Pawła Przedpełskiego. Kolejny raz pojawił się na torze, gdy razem z kolegami z zespołu wyszedł podziękować leszczyńskim kibicom za doping.
Wypisywanie programu na oślep
Piotr Baron jeszcze w Unii Leszno potrafił podejmować dziwne decyzje. Kiedy w ubiegłym roku Fogo Unia z powodu kontuzji straciła Chrisa Holdera i Grzegorza Zengotę, to w jednej parze wystawił Janusza Kołodzieja i Bartosza Smektałę, a w drugiej Adriana Miedzińskiego i Huberta Jabłońskiego. Jednak w Apatorze też zdążył się już popisać. W ostatnim domowym meczu z ebut.pl Stalą Gorzów w biegach nominowanych nie zdecydował się na puszczenie z rezerwy taktycznej szybkiego Pawła Przedpełskiego. W zamian dał piekielnie wolnego Wiktora Lamparta, którego chwilę wcześniej zmienił.
Podobna sytuacja miała miejsce w sobotę w Lesznie. Lampart w pierwszym biegu przywiózł zero. W piątym biegu rzeszowianina zastąpił Emil Sajfutdinow. Rezerwa się nie udała, także w trzeciej serii startów kolejną szansę dostał Lampart. Zawodnik U24 pojechał po siedmiu biegach przerwy i w efekcie przegrał nawet z Hubertem Jabłońskim. Czemu w tym biegu w ramach rezerwy taktycznej nie pojechał Robert Lambert lub Patryk Dudek? Czemu Piotr Baron jako pierwszą rezerwę wypuszcza Emila Sajfutdinowa, który jak mówi sam trener, ma problemy z prędkością? Może zwyczajnie, tak jak w przypadku awizowanego składu, trener przed sezonem wpisał sobie do kajecika, że jako pierwszy z taktycznej jedzie Emil i nie zamierza zmieniać swoich planów. Zupełnie nie rozumiem też, dlaczego szóstego biegu nie dostał zdecydowanie najlepszy zawodnik Apatora w ostatnich spotkaniach – Robert Lambert.
Sprzęt to, sprzęt tamto, wszystkiemu winien sprzęt
W ogóle Piotr Baron w tym sezonie sprawia wrażenie człowieka, którego trzymają w pracy za karę. Od kilku spotkań jego mowa ciała podczas rozmów z mediami mówi tylko jedno – nie chcę tu być. Dodatkowo tłumaczenia trenera Aniołów są delikatnie mówiąc śmieszne. Czwarty mecz z rzędu słabe wyniki swojej drużyny tłumaczy brakiem sprzętu. Powiedział też, że Apator obecnie nie ma silników na PGE Ekstraligę. No brawo! Problem zdiagnozowany! Ciekawe czy torunianie zamierzają coś z tym zrobić czy siedzą z założonymi rękoma i czekają, aż sprzęt magicznie zacznie jechać. Swoją drogą, kiedyś Jan Ząbik ściągnął na mecz Apatora energoterapeutę, żeby w jakiś sposób pomóc swojej drużynie. Proponuję na mecz z Orlen Oil Motorem Lublin sprowadzić szamana. Może on sprawi, że KS Apator wygra bieg, bo ta sztuka nie udała się im od 38 ekstraligowych wyścigów (sic!). Ostatni raz zdarzyło się to w siódmym biegu meczu z NovyHotel Falubazem Zielona Góra.
Zacznijcie brać odpowiedzialność
KS Apator skompromitował się po raz kolejny i ja mam już serdecznie dosyć tłumaczeń zawodników i trenera, że wszystkiemu winny jest sprzęt. Patryk Dudek mówił w pomeczowym studio Eleven Sports, że taki jest żużel i mecze wygrywa się w parku maszyn. Piotr Baron tłumaczy, że obecnie nie mają sprzętu na PGE Ekstraligę. Emil Sajfutdinow też słabe wyniki zwala na sprzęt. To ja się pytam, kto dostaje kilkaset tysięcy złotych za podpis na przygotowanie do sezonu? Kto odpowiada za to, na jakim sprzęcie jeździcie? Kiedyś Sebastian Niedźwiedź potrafił stanąć przed kamerą i przyznać, że „pojechał jak pi..a”. Zacznijcie wreszcie brać odpowiedzialność za beznadziejne wyniki, a nie tylko gadacie, że motorek wolny i co ja mogę. Fogo Unia potrafiła dogadać się z Peterem Johnsem, który użyczył swoich silników Bartoszowi Smektale i Grzegorzowi Zengocie. No ale Piotrowi Rusieckiemu, w przeciwieństwie do Przemysława Termińskiego, zależy na wygranych jego zespołu.
Przemysław Termiński i tak powie, że wszystko jest super
Jestem przekonany, że włodarze toruńskiego klubu mają w głębokim poważaniu wyniki sportowe. Dla pana Termińskiego liczy się przede wszystkim zysk, a sukces drużyny to sprawa drugorzędna. Nie bez powodu przed zawodnikami KS Apatora nie są stawiane żadne wymagania. Dostają kasę za podpis i tyle, reszta nikogo nie obchodzi. Przecież gdyby pan Termiński choć trochę się przejmował wynikami Aniołów, to podjąłby jakieś działania, pociągnął kogoś do odpowiedzialności. Jego komentarze w mediach doskonale to potwierdzają. KS Apator rok po roku kompromituje się na wyjazdach, a pan senator za każdym razem mówi, że wszystko jest w porządku i dobrze robią.
Każdy normalny właściciel, któremu zależałoby na wyniku swojej drużyny, podjąłby jakieś działania, żeby pomóc swoim zawodnikom w kryzysie. Piotr Rusiecki potrafił zaangażować Petera Johnsa i efekty były takie, że Smektała i Zengota zdobyli w sobotę 28 punktów. A w Toruniu co? Od trzech sezonów słyszymy, że problemy sprzętowe ma Patryk Dudek i klub nic z tym nie robi.
Oczywiście znajdą się też ludzie, którzy będą pisać, że bez Przemysława Termińskiego klub jeździłby w Krajowej Lidze Żużlowej, a nie walczył o medale PGE Ekstraligi. Odpowiadam, że wolę oglądać drużynę z charakterem jeżdżącą w KLŻ, niż zlepek gwiazdeczek, który nic tylko szuka wymówek.
Czas podziękować Lewandowskiemu
Sytuacja Krzysztofa Lewandowskiego zaczyna coraz bardziej przypominać czasy, kiedy w Apatorze jeździł Igor Kopeć-Sobczyński. Igor miał miejsce w składzie, gdyż jego ojciec koleguje się z panem Termińskim i przez to poniekąd zarżnięto kariery Marcina Turowskiego i Marcina Kościelskiego. Obaj wykazywali większy potencjał niż Kopeć-Sobczyński, ale to syn kolegi prezesa, mimo beznadziejnych występów, miał pewny skład. Przecież gdy Turowski w 2019 roku wreszcie otrzymał szansę startu w PGE Ekstralidze, to w pierwszym sezonie w GKM-ie Grudziądz zrobił lepszą średnią (1,0), niż najlepszy wynik Kopcia-Sobczyńskiego (0,85). Gdy Kościelski otrzymał szansę w Ostrowie, to również pokazał, że jeździć umie (1,14 w 2019 roku). Z kolei Kopeć-Sobczyński zakończył sezon 2019 ze średnią 0,57 punktu na bieg, a w biegach juniorskich jeździł z jeszcze gorszym Maksymilianem Bogdanowiczem (0,26).
Z Lewandowskiego już nic nie będzie. Dziewiętnastolatek z roku na rok cofa się w rozwoju. Przecież jego najlepszy sezon w karierze, to debiutancki rok 2021. Zamiast marnować czas i miejsce w składzie dla takiego zawodnika, warto dać szansę innym. Wolałbym do końca sezonu oglądać Oskara Rumińskiego, niż Krzysztofa Lewandowskiego, który uważa, że już jest gwiazdą. Przy okazji jeszcze wspomnę o Mikołaju Duchińskim. W tym roku skończył on 15 lat i z bardzo dobrej strony pokazuje się w turniejach DMPJ. W ubiegłym tygodniu w Ostrowie pojechał lepiej niż Antoni Kawczyński. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie on podstawowym juniorem KS Apatora, gdyż w przeciwieństwie do Lewandowskiego, warto na niego postawić.
Kibice mają dość
Po wczorajszym meczu Internet podbił filmik sfrustrowanego kibica KS Apatora, który po kolejnej kompromitacji Aniołów wrzucił na portal X nagranie, na którym niszczy karnet na mecze toruńskiej drużyny, Pojawia się też coraz więcej głosów o bojkocie nadchodzącego meczu KS Apatora z Orlen Oil Motorem Lublin. I ja się im wcale nie dziwię. Też nie chciałbym płacić 57 złotych za oglądanie bezjajecznej drużyny, która pluje swoim fanom w twarz.
Niektórzy mogą nie pamiętać, ale torunianie kompromitują się na wyjazdach już od dobrych kilkunastu lat. W 2009 roku ówczesny Unibax przegrał w Lesznie 62:28, a dwie kolejki później w Zielonej Górze zdobyli tylko 23 punkty. Po tym popisie kibice toruńskiej drużyny podczas prezentacji opuścili trybuny Motoareny, a na pustym sektorze wisiał transparent o treści „szanuj kibica swego, bo nie będziesz miał żadnego”. W tym momencie KS Apator musi udowodnić, że ponownie zasługuje na wsparcie kibiców. Oczywiście znajdą się ludzie piszący, że „kibicem się jest, a nie bywa”. No cóż, jeśli ktoś żyje w bańce i nie chce widzieć faktów, to ja nic na to nie poradzę.
Mam głęboką nadzieję, że na meczu z Motorem trybuny Motoareny będą świeciły pustkami i nie zdziwię się, jeśli kibiców z Lublina będzie na tym meczu więcej niż miejscowych fanów. Gdybym miał karnet na mecze KS Apatora, to odesłałbym go do pana Termińskiego i gorąco zachęcam posiadaczy tychże do tego samego.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!