Drużyna z Krosna nie mogła sobie wymarzyć lepszego sezonu niż ten ubiegły, przez który bardzo płynnie przejechali. Dzięki takiej sile i determinacji udało im się zdobyć awans do zaplecza Ekstraligi.
Dziesięć meczów, dziesięć zwycięstw – to zdecydowanie wynik, o którym może pomarzyć każda drużyna sportowa, nie tylko w świecie żużla. Ten fantastyczny rezultat zapewnił Wilkom ściganie się w Nice 1. Lidze Żużlowej i realizację jednego z etapów tzw. „planu pięcioletniego”, który zakłada awans do Ekstraligi do 2023 roku.
O ogólne podsumowanie i krótki komentarz sezonu w wykonaniu Wilków Krosno poprosiliśmy eksperta i koordynatora żużla w Motowizji oraz rodowitego krośnianina – Gabriela Waliszko. – Sezon był bardzo dobry, nawet bym powiedział, że rewelacyjny. Wszystkie wygrane mecze – to się zdarzyło chyba tylko dwa razy w historii. Jest to sukces sportowy, ale również organizacyjno-marketingowy jak było widać chociażby na ekranach telewizorów za pośrednictwem Motowizji. Teraz pytanie: co dalej? – komentuje nasz rozmówca.
– Wiadomo, że druga a pierwsza liga to dwa różne światy. Ten kurz po radości chyba opadł w Krośnie. Teraz trzeba się zastanowić jak to będzie wyglądać na zapleczu najlepszej ligi świata – dodaje.
Nasz rozmówca szczerze przyznaje, że "droga Motoru Lublin, który w dwa lata awansował z najniższej do najwyższej ligi, nie wydaje się celem Wilków Krosno".
– Najbliższy sezon będzie dla beniaminka czasem na spokojne zaaklimatyzowanie się w 1. lidze, na okrzepnięcie w gronie zadomowionych tam drużyn i na efektowną walkę szczególnie w meczach na własnym, modernizowanym stadionie. Zmontowany skład pozwala myśleć o bezpiecznym miejscu w środku tabeli, a kibice w Krośnie marzą – przy odrobinie szczęścia – o udziale w fazie play-off. Myślę, że na większe rzeczy w wykonaniu Wilków przyjdzie jeszcze czas. Przecież nowa historia krośnieńskiego żużla dopiero od dwóch lat tworzy się na naszych oczach – tłumaczy Waliszko.
Realizacja „planu pięcioletniego” wygląda bardzo obiecująco ze względu na fakt, iż zarząd krośnieńskiej drużyny zdecydował się na spore zmiany w składzie. W najbliższym sezonie w czarno-czerwono-szarych barwach zobaczymy m.in. indywidualnego mistrza Europy z 2017 roku – Andrzeja Lebiediewa czy szwedzką petardę w osobie Petera Ljunga oraz mocną postać Mateusza Szczepaniaka, który po trzech sezonach spędzonych w Rybniku, postanowił zamienić Śląsk na Podkarpacie.
– Składy są tak wyrównane, że ciężko wyrokować takiego faworyta, jakim w tamtym roku był Apator Toruń. Myślę, że zespołów, które powinny walczyć o play-off jest co najmniej pięć, sześć. Ciężko powiedzieć tak ogólnie jak ta liga się ułoży. Nie wiemy co z wirusem, w jakich realiach będzie ta liga startować, ciężko cokolwiek powiedzieć… Uważam, że będzie bardzo wyrównana i szalenie emocjonująca. Zaryzykuję nawet stwierdzeniem, że rywalizacja w niej może być ciekawsza niż w PGE Ekstralidze – prognozuje ekspert.
Źródło: inf. własna.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!