Za GKM-em Grudziądz kolejny rok zakończony nieudaną walką o play-offy. Teraz przyszedł czas na analizę sezonu 2023 w wykonaniu Grudziądzan.
W listopadzie 2014 dowiedzieliśmy się, że w sezonie 2015 w PGE Ekstralidze wystartuje GKM Grudziądz. 1. Ligę wygrała wówczas PGE Marma Rzeszów i to ten klub wywalczył awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Drugie miejsce zajął Orzeł Łódź, a „Gołębie” ukończyły rozgrywki na trzeciej pozycji. Licencji na starty w elicie pozbawiony został jednak Włókniarz Częstochowa, a ze startów zrezygnował Orzeł Łódź. „Dziką kartę” na udział w PGE Ekstralidze 2015 przyznano więc GKM-owi. Od tego czasu minęło już 9 lat i choć grudziądzki klub ani razu z ligi nie spadł, nigdy nie awansował do play-offów. W dalszej części artykułu przeanalizujemy sezon 2023 i poszukamy odpowiedzi na pytanie: dlaczego?
Drużyna własnego toru
Mecze wyjazdowe w większości Ekstraligowych sezonów są istną bolączką dla GKM-u. Problem ten był najbardziej widoczny w pierwszych latach startów tego zespołu w PGE Ekstralidze. Dość powiedzieć, że swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od momentu awansu grudziądzanie zaliczyli dopiero 28 czerwca 2019 roku w Toruniu. Był to 33. mecz, w którym pełnili rolę gości.
W sezonie 2023 wcale nie było lepiej. Na pierwszy punkt do tabeli wywalczony na wyjeździe grudziądzanie musieli czekać aż do meczu 14. kolejki z Tauron Włókniarzem Częstochowa. Przebudzenie przyszło jednak zbyt późno i remis w tym spotkaniu nie daje już nadziei na 6. miejsce. W delegacjach regularnie bardzo słabo spisywał się przede wszystkim Nicki Pedersen. Średnia wyjazdowa doświadczonego Duńczyka wynosi zaledwie 1,577 pkt/bieg. 4+1 w Lublinie, 4 w Krośnie, 1+1 w Toruniu i 1 (D,1,D,-,D) w Lesznie. Z tak punktującym liderem walka o zwycięstwo staje się niemożliwa. Losy meczu z Unią dosyć szybko były przesądzone, jednak dawanie czterech szans tak jadącemu żużlowcowi to przepis na jak najszybszą porażkę.
U siebie Nicki był zupełnie innym zawodnikiem, regularnie przywożącym dwucyfrówki. Przede wszystkim należy podkreślić jego 18 punktów w meczu 1. kolejki. Patrząc na średnie biegowe, widzimy też, że znacznie lepiej na domowym torze czuli się Gleb Czugunow (śr. domowa 1,75 wyjazdowa 1,21), Kacper Łobodziński (dom 1,44 wyjazd 0,46) oraz Frederik Jakobsen (dom 1,45 wyjazd 1,10). To wszystko sprawiło, że GKM w drugiej części sezonu był po prostu drużyną własnego toru, która przy H4 potrafi dokonywać cudów (np. 56:34 z Platinum Motorem), a na wyjazdach jest cieniem samej siebie.
Równie istotny był fakt, iż zawodnicy GKM-u nie potrafili trafić formą w tym samym momencie. W pierwszych meczach sezonu, zespół ciągnął w głównej mierze Pedersen. Poniżej oczekiwań prezentował się z kolei Max Fricke, którego w 1. kolejce na własnym obiekcie pokonał nawet Franciszek Karczewski. 27-letni Australijczyk zawiódł również w przegranym 40:50 domowym meczu z Fogo Unią Leszno. To właśnie ta porażka była jedną z kluczowych. Fricke do dorobku drużyny dorzucił zaledwie 3 „oczka”. Gdyby spotkanie zakończyło się zwycięstwem grudziądzan, sytuacja w tabeli byłaby diametralnie inna i to oni staliby teraz w lepszej sytuacji – nadal nie gwarantującej play-offów, jednak znacznie do nich przybliżającej (GKM 12, Unia 9).
W pierwszych spotkaniach brakowało także Wadima Tarasienki, który mógł zadebiutować dopiero w 4. kolejce. Do niego chyba nikt nie może mieć pretensji – niemal w każdym spotkaniu był on pewnym punktem zespołu. Z kolei całkiem solidnie tegoroczne zmagania zainaugurował Jakobsen (średnia 1,54 w pierwszych 5 meczach). Można więc powiedzieć, że zawodnicy GKM-u rozminęli się z dyspozycją. Gdy dobrze radzili sobie dwaj Duńczycy, słabiej jeździł Fricke, a z Tarasienki nie można było korzystać. Z kolei, gdy w role liderów wcielił się duet Fricke-Tarasienko, nagle z tonu spuszczać zaczęli Pedersen i Jakobsen.
Loterią przez większość sezonu była forma Czugunowa. Potrafił kręcić się w okolicy dwucyfrówki, by w następnym meczu być najsłabszym punktem formacji seniorskiej. Ustabilizował się dopiero na ostatnie pięć spotkań, w których był już pewnym punktem drużyny i solidną drugą linią. Na pochwałę zasługują też juniorzy. Kacper Pludra i Łobodziński najczęściej robili swoje. Według średniej punktów na mecz, grudziądzka para jest trzecią najlepszą w lidze.
Jeśli szukać pozytywów, to na pewno jest nim fakt, że GKM-owi udało się wydostać z długo zajmowanego 8. miejsca w tabeli. A co do play-offów, to pozostaje wierzyć, że kiedyś się uda. W przyszłym roku będziemy mieli 10. sezon „Gołębi” w PGE Ekstralidze. Może na taki jubileusz w końcu finiszują na miejscu innym niż siódme?
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!