Nie skłamiemy, jeśli stwierdzimy, że kobiety na stanowisku menadżera zespołu w sporcie żużlowym to zdecydowana rzadkość. Jedną z drużyn w lodowej odmianie speedwaya prowadzi już od lat Anna Anna Wästersved. O tym, jak wygląda jej praca i jak kobieta może odnaleźć się w tym sporcie, opowiedziała w rozmowie z naszym portalem.
Niezwykle żywiołowa i żyjąca całym sercem przy ice speedwayu – tak można w skrócie opisać bohaterkę dzisiejszej rozmowy. Anna Wästersved to kobieta, która prowadzi aktualnych brązowych medalistów Drużynowych Mistrzów Szwecji. Jej drużyna kojarzona jest głównie z legendą światowego ice racingu – Perem-Olofem Sereniusem. Popularny „Posa” jest bowiem postacią pochodzącą właśnie z Gävle.
Damian Kuczyński (speedwaynews.pl): – Jest pani menadżerką drużyny SMK Gävle, która startuje w rozgrywkach ligi szwedzkiej. Jak wygląda popularność ice speedwaya w tym ośrodku? Czy są ludzie, którzy się tym interesują, a przede wszystkim czy macie chętnych do jazdy zawodników?
Anna Wästersved (menadżerka szwedzkiej drużyny SMK Gävle): – Ta popularność nie jest niestety zbyt duża. Takim smutnym momentem dla nas było zakończenie kariery przez Pera-Olofa Sereniusa, który był ikoną naszej drużyny, jak i całego naszego klubu. Nie mamy także zbyt wielu zawodników od tego momentu, ale na szczęście są też chłopacy zza granicy, którzy chcą się dla nas ścigać, jak chociażby Czesi, Niemcy, czy Finowie.
– No tak, „Posa” to ikona całego światowego ice speedwaya, więc zaprzestanie jego kariery musiało być potężnym ciosem dla was…
– Pracujemy bardzo ciężko, by ludzie powrócili na nasz tor w Gävle. Tak naprawdę „stop” w karierze „Posy” spowodował „stop” u reszty naszych zawodników. Organizujemy różne obozy przygotowawcze, szkolenia, żeby zachęcić ludzi do spróbowania tego sportu. Nawet wśród tych, którzy uprawiają motocross. Potrzebujemy znacznie więcej chłopaków miejscowych, czyli Szwedów. To oczywiście bardzo dobrze, że mamy zainteresowanie wśród zagranicznych rajderów, ale niezbędne do zbudowania dobrej drużyny jest posiadanie „własnych” zawodników.
– Ile lat jest już pani menadżerem swojej drużyny?
– Myślę, że to trwa już trzynaście albo czternaście lat. Nie pamiętam dokładnie. W 2010 roku odnieśliśmy pierwszy duży sukcesy w drużynowych zmaganiach, odkąd objęłam tę rolę. Myślę, że zaczęłam dwa lata przed tym zdarzeniem. Gdy „Posa” Serenius zaprzestał jazdy, zaczął być mechanikiem. Tak naprawdę on też zbudował nasz tor. Spędziłam z nim dwa lata, ucząc się od niego wszystkiego. Mówił każdemu co i jak ma robić. Wskazówki były bardzo cenne. Później przyszedł moment, gdy pierwszy sezon zaczęłam pracować sama. Byłam bardzo szczęśliwa. Chłopacy mówili, że wszystko jest bardzo dobrze i że świetnie sobie radzę. To bardzo budujące.
Anna Wästersved (po środku) wraz z Jirką Wildtem (z lewej) i Ramim Systä (z prawej)
– Muszę przyznać, że kobieta na takim stanowisku w sporcie żużlowym to nie jest częste zdarzenie…
– Tak, to prawda, choć tutaj tak naprawdę jesteśmy we trzy. Na czele Strömsunds MC i MK Böllnäs również stoją dziewczyny. Ja jestem trzecia i odpowiadam za SMK Gavle.
– Czy trudno było odnaleźć się w takiej roli?
– Najpierw trzeba się wszystkiego po kolei nauczyć. Ważna jest znajomość zasad, regulaminów. Osobna nauka, to umiejętność prowadzenia drużyny, właśnie jako menadżer. Tak naprawdę uczę się w każdym sezonie. Każdego roku zbieram bezcenne doświadczenia.
– Czy zawodnicy zarabiają w ogóle na występach w lidze? Uprawianie ice speedwaya generuje ogromne koszta!
– Na chwilę obecną nie ma możliwości, żeby zawodnicy zarabiali na startach u nas. Wspaniałe w tych wszystkich chłopakach jest to, że są to prawdziwi pasjonaci i niektórzy robią to czysto dla „hobby”. Widać, że po prostu kochają ten sport.
– Pytam o to ostatnio wszystkich rozmówców zagranicznych. Czy pani zdaniem ice speedway ma szansę na większy rozwój w Polsce?
– Ależ oczywiście! Macie przecież tylu żużlowców w klasycznej odmianie speedwaya. Dlaczego mieliby nie spróbować na lodzie?!
– Na tę chwilę mamy jednak tylko Michała Knappa…
– Ale Michał Knapp może naprawdę się tego sportu dobrze nauczyć! Wiele lat temu miałam w drużynie jego ś.p. wujka – Grzegorza. To był fantastyczny zawodnik, niestety różne problemy sprawiły że ostatecznie nie wystąpił w zawodach, a później zdarzyła się ta ogromna tragedia. Cieszę się z tego powodu, że teraz Michał kontynuuje jego tradycje i że możemy go tutaj zobaczyć. Liczę mimo wszystko, że więcej zawodników zacznie w Polsce uprawiać ice speedway!
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!