Mija rok od wywiadu, który ukazał się w naszym portalu. W jego wyniku grupa chłopaków z Lubania zainteresowała speedrowerem swoją miejscowość, powstał tor, a jeden z nich zbierał doświadczenie w rozgrywkach ligowych. Jaka perspektywa czeka ten ośrodek?
Bartosz Fryckowski (speedwaynews.pl): Od naszej pierwszej rozmowy minął rok. Co by było, gdyby nie tamten wywiad?
Błażej Wołoszyn (Speedrower Lubań): Prawdopodobnie dalej jeździłbym na torze koło sklepu osiedlowego na zwykłym góralu. Myślę, że samemu nie udałoby mi się ruszyć tak z tematem speedrowera, jak to miało miejsce z pomocą tamtej rozmowy.
– Od tego czasu w Lubaniu powstał już tor, co jest sporym wyczynem. Jakim zainteresowaniem cieszy się wasz obiekt?
– Powstał i ma się dobrze. Na lubańskie warunki z pewnością wystarcza. Z tego, co wiem i widzę, to tor jest użytkowany. Gdy trenuję, zawsze znajdzie się osoba, która spyta, o co w tym chodzi, oczywiście zachęcam wówczas do wspólnej jazdy i korzystania z obiektu.
– Przeglądając komentarze na temat speedrowera w Lubaniu, jakie zamieszczają internauci, odnoszę wrażenie, iż do tej pory nie przekonali się do tej dyscypliny. Czy rzeczywiście tak jest?
– Zawsze, gdy wchodzi nowe, ludzie to krytykują. W Lubaniu żużel nie jest popularny, więc speedrower tym bardziej. Potrzebujemy czasu i zorganizowania paru imprez u nas, żeby przekonać te osoby do naszego sportu.
– Jak już jesteśmy przy temacie imprez. Pod koniec sezonu miało dojść do oficjalnego otwarcia obiektu. Czemu do niego nie doszło?
– Stało się tak głównie z mojej winy. Tor także nie był w należytym stanie. Nie będę jednak się tym tłumaczył. Zawaliłem i dołożę wszelkich starań, by pierwsze zawody odbyły się jeszcze przed przyszłym sezonem.
– Kiedy możemy spodziewać się klubu z Lubania w rozgrywkach ogólnopolskich?
– Nie umiem odpowiedzieć na ten moment na to pytanie. Oczywiście, że chciałbym, jak najszybciej, ale wiem, że to wymaga dużego zaangażowania i to nie tylko z mojej strony. Potrzebni są też ludzie z zewnątrz. W sezonie 2022 postaramy się gościnnie wystąpić w 1. lidze okręgu zachodniego.
– Czyli wokół speedrowera w Lubaniu nie pojawiają się potencjalni działacze?
– Niestety tak jest. Jeżeli mówimy o takich, którzy mogliby stworzyć prężnie działający klub. Na ten moment mogę liczyć na wsparcie stowarzyszeń, ludzi z ogólnopolskiego środowiska speedrowerowego, jak i MOSiR-u, który użycza nam sprzętu do konserwacji toru.
– Jak wygląda współpraca z władzami samorządowymi?
– Mamy bardzo dobry kontakt i możemy liczyć na pomoc z ich strony. Na dobrą sprawę, gdyby nie zaangażowanie burmistrza i radnych, to nie byłoby dziś toru.
– To samo można powiedzieć o relacji z Polską Federacją Klubów Speedrowerowych?
– Również tak to wygląda. W sierpniu miało dojść do oględzin toru i rozmowy burmistrza z członkami zarządu PFKS. W związku z niedyspozycją zdrowotną wiceprezesa Macieja Laskowskiego nie doszło do niego, ale mam nadzieję, że temat nie jest zamknięty.
– Masz za sobą pierwszy sezon na torach speedrowerych. Jak go oceniasz?
– Jeśli chodzi o naukę to rewelacyjnie, ale patrząc na wyniki, to bardzo, ale to bardzo słabo. Wystarczy popatrzeć na średnią biegową na pozimie 1,6 pkt./bieg. Nie oszukujmy się, to jest tragiczny wynik. Do przyszłego sezonu zamierzam się przygotować zdecydowanie lepiej, a nie "po łebkach". Oprócz przygotowania fizycznego inwestuję w zmiany sprzętowe, bo stan roweru po sezonie wołał o pomstę do nieba.
Chciałbym podziękować za wszelakie wsparcie w tym, co robiłem. Dziękuję Szarży Wrocław za szansę na regularną jazdę, starszym kolegom za rady sprzętowe i torowe. Dziękuję też tobie Bartek za te wszystkie wywiady.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!