Nie cichną emocje po wtorkowej publikacji audytu finansowego Stali Gorzów. Temat ten był również poruszony na zebraniu Sesji Rady Miasta. Zapadła tam też ważna decyzja.
Wtorkowa informacja z obozu żółto-niebieskich była niezwykle wyczekiwana przez wszystkich kibiców czarnego sportu, ale wywołała też jednocześnie ogrom dyskusji. Kontrola wykazała, iż stan zadłużenia klubu Stal Gorzów na dzień 24 października 2024 roku wyniosła niebotyczne 13.249.802,65 złotych, natomiast w dniu 31 października 2024 roku zmalała do 12.091.316,82 złotych. Mimo że działacze mieli spłacić podstawowe zobowiązania wobec zawodników, by przystąpić do procesu licencyjnego to i tak pozostałe olbrzymie zaległości trzeba będzie spłacić.
Tego samego też dnia podczas Sesji Rady Miasta Gorzowa, radni zagorzale dyskutowali temat problemów sekcji żużlowej. Między wierszami wyraźne dało się wyczuć frustrację, a niektórzy nie gryźli się w język. Radny Sebastian Pieńkowski z partii Prawa i Sprawiedliwości nazwał obecną sytuację „syndromem sztokholmskim”.
– Miasto kolejny raz wyciąga rękę, mimo że klub nie radzi sobie z zarządzaniem. Jeżeli ktoś nie potrafi się bawić za publiczne pieniądze, to może trzeba zacząć budować od nowa?
– To oświadczenie to żart. Klub traktuje nas jak stado baranów, nie udzielając konkretnych informacji – grzmiał z kolei Jerzy Synowiec.
Radni pytali się również o dalsze finansowanie klubu. Wszak przecież Stal Gorzów potrzebuje tego obecnie najbardziej, aby móc podnieść się z kolan. Przez ostatnie pięć lat miasto przeznaczyło na rozwój speedway’a aż 20 milionów złotych, a w jaki sposób je rozdysponowano wiedzą już tylko wcześniejsi działacze.
– Czy będziemy zwiększać środki na Stal Gorzów? Pojawiają się informacje o kwocie nawet 8 mln zł. Do tej pory przeznaczaliśmy 2,5 mln zł na Grand Prix i 1,5 mln zł na sport wyczynowy. Chcę poznać jasną deklarację ze strony prezydenta – pytała radna PO, Paulina Szymotowicz.
– Klub potrzebuje na przyszły sezon 30 mln zł, to 20 mln zł na działalność i 12-13 mln zadłużenia, a nikogo ze Stali Gorzów tutaj nie ma. Zadaliśmy proste pytania, a nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Chciałbym wiedzieć, kiedy będziemy mogli porozmawiać z przedstawicielami klubu – mówił za to Tomasz Rafalski z PiS.
Wniosek złożony. Nowy prezes otrzyma wezwanie
Choć na wtorkowych obradach miasta nieobecny był Dariusz Wróbel to ma on pojawić się w czwartek 12 grudnia, kiedy to zostanie zwołana sesja nadzwyczajna. Wtedy też nowy włodarz Stali Gorzów przedstawi aktualną sytuację zespołu, a także plan naprawczy, w jaki sposób sekcja żużlowa ma zamiar wyjść z tych co by nie mówić ogromnych kłopotów. Obecnie trwa jednak walka z czasem o uzyskanie licencji i start w rozgrywkach najlepszej ligi świata w sezonie 2025.
W obronie prezesa dodatkowo stanął jeszcze Ireneusz Maciej Zmora, radny z klubu Platformy Obywatelskiej i aktualnie Wiceprzewodniczący Komisji Oświaty i Wychowania. Zauważył on, że gdyby nie Dariusz Wróbel to z dużą dozą pewności dziewięciokrotny Drużynowy Mistrz Polski zniknąłby już z żużlowej mapy Polski. Niewątpliwie najbliższe tygodnie będą kluczowe, a fani żółto-niebieskich w napięciu oczekiwać będą na kolejne wiadomości, jak cała ta saga się zakończy.
– Gdyby nie Dariusz Wróbel, Stal Gorzów już by nie istniała. Klub szykuje obecnie plan naprawczy i wniosek licencyjny, które muszą być gotowe do 29 listopada – tłumaczył.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!