Kamil Brzozowski zadebiutował w roli trenera głównego pierwszej drużyny. Jego zespół przegrał jednak domowe spotkanie, choć mecz do samego końca był bardzo bliski. Po meczu porozmawialiśmy z nim o spotkaniu.
Szukając pozytywów z niedzielnego spotkania, poza fantastyczną dyspozycją Luke’a Beckera z pewnością można wspomnieć o Pawle Sitku. W debiutanckim biegu w lidze zdobył trzy „oczka”, a potem za plecami przywiózł jeszcze Kennetha Bjerre.
– Tak jak zakładaliśmy przed sezonem. To dla Pawła Sitka to jest debiut w sezonie ligowym i jego zadaniem jest, żeby jak najwięcej tych biegów juniorskich wygrywać, a to, co później uda mu się wygrać z seniorami, to jest już „na plus” dla nas i dla niego. Nie ma sensu wywierać na nim presji to jest młody chłopak, który wchodzi w ten sezon w ten świat żużlowy, ale na pewno dziś pojechał udane zawody – ocenił Kamil Brzozowski, trener Moonfin Malesy Ostrów Wielkopolski.
Brakuje atutu toru
Widać było, że przygotowanie toru różniło się nieco od tego, jak było na treningach. Jak zdradził debiutant w roli trenera pierwszej drużyny, rozmów o przygotowaniu nawierzchni było dużo. Tor nie różnił się jednak od tego, na czym żużlowcy ostrowskiej ekipy trenowali w piątkowe popołudnie.
– Dyskutowaliśmy o tym torze. Po sparingu ze Stalą Gorzów chłopaki mówili, że troszeczkę za twardo. Z Grudziądzem mówili, że chodził bardziej krawężnik niż usypane. Razem usiedliśmy i porozmawialiśmy. To oni jeżdżą i oni muszą wiedzieć na czym chcą jeździć. Dzisiaj tor był identyczny jak w piątek na treningu. wiadomo, jeszcze pogoda jest troszeczkę inna i jest zdecydowanie cieplej, ale przez dalszą część sezonu zostaniemy po prostu przy takim przygotowaniu, a reszta chłopaków po prostu musi się dopasować – powiedział Kamil Brzozowski.
Największym mankamentem zdaniem głównego szkoleniowca były starty. To było widać szczególnie w postawie krajowej formacji seniorskiej. Pech chciał także, że defekt w ostatnim biegu na pierwszym łuku zanotował Frederik Jakobsen, który dobrze wystartował.
– Starty dziś zdecydowanie nam nie wychodziły. Szczególnie u Sebastiana Szostaka to było widać. Nie było tego momentu startowego. Motocykl jechał „do góry”, a nie do przodu. Przyjechali goście i dopasowali się w drugiej fazie zawodów. Trzymaliśmy ten wynik blisko, ale zdecydowały ostatnie biegi. Do tego ten defekt Frederika Jakobsena w ostatnim biegu, gdzie też to mogło wyglądać inaczej, ale no czasu nie cofniemy. Trzeba brać się do roboty – zakończył trener, Kamil Brzozowski
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!