Choć rozgrywki ligowe w kraju powrócą za niespełna 2 tygodnie, problemy poszczególnych klubów są wciąż żywe. Najczęściej powtarzaną bolączką jest brak klasowych polskich seniorów, którzy poprowadziliby zespół do największych sukcesów.
Wspomniany problem dotyczy zarówno klubów PGE Ekstraligi, jak i tych z niższych półek rozgrywkowych. Dodatkowo pojawił się on w momencie ograniczenia występów zawodników zagranicznych do zaledwie trzech. W ten sposób miejsce w poszczególnych klubach utrzymali zawodnicy, którzy przed reformą z pewnością musieliby szukać pracodawcy gdzie indziej.
Przykładów takich sytuacji w sezonie 2018 możemy podać co najmniej kilka. Choć mowa o jak najbardziej klasowych żużlowcach, miejsce w PGE Ekstralidze dzięki wspomnianemu przepisowi zagrzewa choćby Tobiasz Musielak. Wychowanek Unii Leszno od kilku lat jest "za słaby na Ekstraligę, lecz za mocny na zaplecze", co bardzo mocno uwidacznia się w jego średniej biegopunktowej. Podobnie sprawa ma/miała się w przypadku Kacpra Gomólskiego. "Ginger" udowadniał, że w Nice 1. LŻ stać go na wielkie zdobycze, lecz półkę wyżej ciężko jest mu uciec od łatki zawodnika dowożącego do mety zera.
Na zapleczu "najsilniejszej ligi świata" z ogromnym problemem boryka się Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Tam miejsce w pierwszym składzie okupuje Michał Szczepaniak, którego kibice i działacze z olbrzymią przyjemnością zamieniliby na Patricka Hougaarda. Niestety zrobić tego nie mogą…
Co będzie dalej? Nie wiadomo. Póki co nie zanosi się na wielkie zmiany w ligowych przepisach.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!