Porażką Unii Tarnów z PGG ROW-em Rybnik w stosunku 40:50 zakończył się pierwszy półfinał Nice 1. Ligi Żużlowej, który w sobotnie popołudnie odbył się w „Jaskółczym Gnieździe”. Drugim najlepiej punktującym zawodnikiem w drużynie gospodarzy był tym razem Daniel Kaczmarek, z 9 „oczkami” na koncie, wywalczonymi w pięciu biegach.
Pomimo całkiem przyzwoitego występu, sumarycznie jednak drużyna przegrała. Oczywiście trudno w takiej sytuacji o powody do radości. Jak widać rybniczanie, którzy w czerwcu ulegli w Tarnowie 39:51 dobrze „odrobili lekcję” z tamtego starcia. – Przegraliśmy i ciężko być zadowolonym. Ja ze swojej postawy też średnio się cieszę. Szkoda mi tego zera. Rywale byli w tym meczu po prostu lepsi. Wyciągnęli wnioski, a w końcówce poprzedniego spotkania w czerwcu już zaczęli dobrze jechać. Przygotowali się lepiej, byli skuteczniejsi i tyle – mówił po przegranym meczu w Tarnowie, Daniel Kaczmarek.
Nasz rozmówca mecz zaczął od zwycięstwa, a później był skuteczny, choć w czwartym swoim starcie linię mety minął na końcu. Dodatkowo nabawił się drobnego urazu na początku pojedynku, a później zapoznał się z nawierzchnią tarnowskiego owalu, po sczepieniu się po starcie z Troyem Batchelorem. – Szkoda tego zera. Też nie czuję się tak w pełni sił, bo w tym pierwszym biegu, w którym prowadziłem, noga wpadła mi pod hak na tych dziurach i szybko ją wówczas chłodziliśmy. Miałem krótką przerwę, a w drugim wyścigu znowu zaliczyłem upadek na pierwszym łuku. Podczas meczu tego nie czułem, bo wiadomo, że była adrenalina. To wszystko później zaczęło opadać i czułem się troszeczkę poobijany, ale do przyszłego tygodnia na pewno będę zdolny do jazdy – podkreślił.
Po tak niekorzystnym wyniku chyba już mało kto wierzy w sukces tarnowskiej drużyny w dwumeczu. Awans do finału Nice 1. Ligi Żużlowej ekipy Tomasza Proszowskiego wydaje się być niezbyt realny. Sport jednak rządzi się swoimi prawami, o czym przekonuje wychowanek leszczyńskiej Unii. – Uważam, że jeszcze nie znamy pierwszego finalisty rozgrywek. To dwumecz, jest jeszcze rewanż i wszystko może się wydarzyć. Podczas zbliżającego się tygodnia są jeszcze różne mecze, więc można sobie przetestować jakieś ustawienia i wszystko inne. To są dwa odmienne spotkania. Podobnie mówiło się o tym, że jak Rybnik przyjedzie do nas, to przegrają, bo tak było ostatnim razem. To jest jednak sport. Poczekajmy jeszcze z tym, kto będzie finalistą. Na pewno teraz o 10 punktów bliżej jest Rybnik, ale my mamy nadal piętnaście biegów szansy – dodał, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, Daniel Kaczmarek.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!