To był pracowity weekend dla zawodników Orła Łódź. W sobotę stawili się oni w Tarnowie na potyczce z Unią, a w niedzielę u siebie mierzyli się z Car Gwarant Startem Gniezno. W pierwszym z tych pojedynków Daniel Jeleniewski zapisał na swoim koncie 6 punktów.
Finalnie Unia wygrała 49:41 i punkty zostały w Tarnowie. Dzień później popularny „Jeleń” spisał się już niemal idealnie, gdyż w potyczce z gnieźnianami wywalczył 15 punktów z bonusem w sześciu startach. To jednak na niewiele się zdało, ponieważ „Orzeł” uległ u siebie w identycznym stosunku jak w sobotę.
W tym pierwszym pojedynku Jeleniewski zaczął bardzo dobrze, bo od biegowego zwycięstwa. Później jednak łącznie zgromadził przeciwko „Jaskółkom” zaledwie trzy „oczka”. Jak sam przyznaje, przyczyną było nienadążenie za zmianami nawierzchni w Tarnowie. – Pogubiliśmy się nieco z ustawieniami. Tor się zmieniał, a my chyba źle go odczytywaliśmy. W mojej ocenie ja sam pogubiłem się z przełożeniami i motocyklami. Nie było widać u mnie tej prędkości, ani startu. Tak to wyglądało, przynajmniej w tej drugiej części zawodów i z tego powodu był kłopot – mówił po pojedynku z Unią Tarnów.
Sama nawierzchnia nie stanowiła dla łodzian jednak problemu, ponieważ w pierwszej części nawet prowadzili, a długo utrzymywali się w bliskim kontakcie punktowym. Dało się jednak zauważyć „falowanie” owalu w „Jaskółczym Gnieździe”. – Generalnie nie było dziur, czy kolein na tarnowskim torze. Występowały jednak „fale” i strasznie to było widoczne. Na tym torze często się to robi, dawno nie było to chyba bardziej równane, bo występują na nim nierówności. Motocykle cały czas tam nieco skakały, ale co można powiedzieć? Tor był, jaki był – dla wszystkich taki sam. Gdy ktoś jechał dobrą ścieżką, trudno było cokolwiek zrobić – podsumował sobotnią potyczkę, jeden z liderów Orła Łódź, Daniel Jeleniewski.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!