Koronawirus dotarł już do naszego kraju. Pierwszy przypadek zakażenia w Polsce odnotowano w Zielonej Górze, co do informacji publicznej podane zostało w środę rano. Odnotowane zostały już niestety kolejne przypadki. Temat ten wzbudza coraz więcej emocji, odwoływane są kolejne wydarzenia. Jak więc będzie miała się sprawa z sezonem żużlowym, który jest już przecież za pasem?
Zielonogórskie władze szybko zareagowały na sytuację pojawienia się koronawirusa. Na chwilę obecną odwołane zostały wszystkie imprezy w czasie do dwóch tygodni od pojawienia się przypadku zakażenia. Śladem włodarzy tego miasta poszedł również m.in. Gorzów Wielkopolski.
Wirus, który swój początek epidemiczny miał w chińskim mieście Wuhan w połowie grudnia ubiegłego roku, został stwierdzony już prawie we wszystkich krajach na świecie. Doradca WHO Ira Longini przewiduje, że wirusem może zakazić się nawet ⅔ światowej populacji. Epidemia niesie za sobą nie tylko ryzyko zagrożenia życia, ale i spore straty gospodarcze, które odczuwa już nie tylko chińska gospodarka. Z uwagi na zagrożenie odwoływane są, również w Europie, kolejne imprezy masowe, włączając w nie też te sportowe.
Pod znakiem zapytania stoi organizacja tegorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio. Gianni Infantino, prezydent Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej, przyznał, że nie do końca pewna jest także organizacja marcowych meczów międzypaństwowych. Przełożone zostały również targi Poznań Motor Show oraz Warsaw Motorcycle Show, które początkowo miały odbyć się w marcu. Ich nowe terminy wyznaczone zostały na czerwiec.
Ministerstwo Sportu podjęło już pierwsze kroki i przesłało do PZM-u pismo z prośbą o stworzenie listy zawodników, którzy w ostatnim czasie przebywali za granicami naszego kraju. W odpowiedzi nie uzyskali ani jednego nazwiska. Co więcej, wszystkie kluby żużlowe poproszone zostały również o przedstawienie wykazu imprez, które organizowane będą w marcu oraz w kwietniu.
Inauguracja sezonu żużlowego zbliża się więc wielkimi krokami. Pojawiają się więc obawy co do sytuacji, w której śladem innych dyscyplin pójdzie i żużel, a kolejne zawody zaczną być odwoływane lub przekładane. Takie działanie, motywowane przede wszystkim troską o bezpieczeństwo, wiąże się jednak z finansowymi konsekwencjami dla klubów – ich budżety mogą zostać poważnie nadszarpnięte. Pod znakiem zapytania stoi już organizacja Memoriału im. Edwarda Jancarza w Gorzowie Wielkopolskim. – Nie popieram odwoływania imprez sportowych. To tak samo, jak z grypą – ktoś chory na nią równie dobrze może przyjść na stadion i mogą być kolejni zarażeni. Nie ma więc co panikować. Jeśli są jakieś obawy, to każdy powinien indywidualnie zadbać o swoje zdrowie. Życie toczy się jednak dalej i nie możemy dać ponieść się panice. Patrzymy chłodno na tę sytuację. Widzimy jednak, co się dzieje i mamy nadzieję, że nadchodzące imprezy sportowe nie zostaną odwołane. Ucierpiałaby na tym cała dyscyplina – twierdzi Radosław Strzelczyk, prezes TŻ Ostrovii. – Według mnie warto podejść do sprawy z chłodną głową. Ludzie boją się, bo to coś nowego. Tak było przy ptasiej grypie, tak jest i teraz. Nie panikujmy, trzymajmy się zasad higieny, a będzie dobrze. Co do meczów – to pytanie raczej do władz ligi, ale nie docierają do mnie głosy o tym, by miały być odwoływane – podobne zdanie na ten temat wyraża Mateusz Dziopa, redaktor naczelny speedwaynews.pl i reporter Canal+.
Pojawił się też pomysł jazdy bez udziału publiczności. Taki scenariusz może ziścić się podczas sparingu pomiędzy Falubazem Zieloną Górą a OK Bedmet Kolejarzem Opole, jeśli nie zostanie przełożony i odbędzie się planowo 15 marca. Prezes ostrowskiego klubu nie popiera jednak i takiego działania: – Nie wyobrażam sobie organizowania meczów bez publiczności. Kibice są bardzo ważnym sponsorem klubu. Rozgrywać zawody dla pustych trybun mija się z celem. Dla siebie będziemy je robić? Dla garstki osób? Pokażemy spotkania jedynie w telewizji? Wpływy z biletów bardzo wspomagają kasę klubową. Lepiej w ogóle nie organizować takich imprez. Podobnego zdania jest również Dawid Stachyra, zawodnik RzTŻ Rzeszów: – Żużel jest sportem, w którym to kibic jest jednym z głównych sponsorów klubu. Mecze bez udziału publiczności mijają się z celem.
Jak na tę sytuacją zapatrują się więc sami żużlowcy? Wspomniany wyżej Dawid Stachyra podchodzi do niej na spokojnie. Nie ulega uczuciu paniki ani niepokoju. Nie ma ona większego wpływu na jego przedsezonowe treningi. – Nie zwalniam tempa, jeśli chodzi o przygotowania do nadchodzącego sezonu. Teraz jest już końcówka przerwy zimowej i jeśli pogoda i warunki torowe pozwolą, to za dwa tygodnie będzie można już rozpocząć treningi na stadionie. Trwają u mnie już ostatnie przygotowania do nadchodzącego sezonu i w żaden sposób to, co się dzieje, nie ma wpływu na nie. Nie czuję żadnych obaw. Co ma być, to będzie.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!