Końcówka tegorocznego cyklu Speedway Grand Prix nie należy do udanych w wykonaniu Janusza Kołodzieja. Reprezentant Polski, po występie w Vojens, gdzie nie zdobył punktu, w Cardiff na swoim koncie zapisał tylko jedno „oczko”, wyprzedzając jedynie Patryka Dudka.
Jak sam przyznaje, do turnieju w stolicy Walii przygotowywał się dodatkowo, niestety nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. – Tak to wygląda, nic na to już nie poradzę. To jest historia. Starałem się w tym tygodniu, byłem na krótkim torze, na którym trenowałem. Dużo pozmienialiśmy, jednak widać, że nadal to nie pomogło. Trudno, nic nie poradzimy – mówił, po zajęciu ostatniego miejsca na Principality Stadium, Janusz Kołodziej.
Nasz rozmówca w Cardiff startował drugi raz. Wcześniej, w sezonie 2011 nie awansował wprawdzie do półfinałów, ale z 7 punktami zajął 9. miejsce i był wówczas najlepszym z reprezentantów Polski, przed Tomaszem Gollobem (10. lokata), Jarosławem Hampelem (12.) i Rune Holtą (17.). Tamten występ był jednak historią. – Widocznie nie pamiętałem zbyt wiele z tamtych zawodów (uśmiech).
Ostatnia odsłona tegorocznych zmagań odbędzie się 5 października w Toruniu. Na tym torze Kołodziej startuje regularnie i jego występy na nim niejednokrotnie bywały bardzo dobre. Jest zatem szansa, że rywalizację w cyklu zakończy on pozytywnym akcentem. – Przed Toruniem moje nastawienie będzie takie, jak zawsze. Za każdym razem mam takie samo. Na krótkich torach po prostu mi nie wychodzi. Czas pokaże, jak się tam zaprezentuję – przyznał.
Pomimo większości niezbyt udanych startów w tegorocznej serii turniejów o Indywidualne Mistrzostwo Świata, należy pamiętać o zwycięstwie tego zawodnika w Pradze oraz o występie w finale we Wrocławiu. Czy w kolejnych sezonach chciałby on wrócić jeszcze do walki w gronie najlepszych zawodników globu. – Tego nie wiem. Muszę zakończyć ten sezon na spokojnie, przemyśleć sobie wszystko i poukładać. Nie chcę po prostu rzucać słów na wiatr, bo wszystko można „z gęby” powiedzieć, ale po co ludzi okłamywać? Jak będę miał te przemyślenia za sobą, to może pogadamy o tym – stwierdził.
Principality Stadium w Cardiff jest z pewnością wyjątkowe. W tegorocznym kalendarzu tylko to miejsce oraz PGE Narodowy w Warszawie były arenami, na których rywalizowano na torach czasowych. Imprezy te jednak cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem wśród kibiców. Czy lepiej, aby w kalendarzu było ich więcej, czy dwa to odpowiednia liczba? – Patrząc na siebie, to ja wolałbym, abyśmy jeździli na takich „standardowych” torach, jak w Polsce. To jest jednak Grand Prix. Trzeba umieć jeździć na wszystkim, jak najlepiej, więc nie będę z tym dyskutował. Jest po prostu tak, jak jest i tyle.
Na koniec zapytaliśmy wychowanka tarnowskiej Unii o powrót na tor w „Jaskółczym Gnieździe”. W sobotę 28 września weźmie on bowiem udział w III Memoriale Krystiana Rempały, jadąc w parze z Patrykiem Zielińskim. Kibice z pewnością przywitają go ciepło, a sam zainteresowany jest zadowolony, że uda mu się zaprezentować przed tarnowską publicznością w tym wyjątkowym turnieju. – Cieszę się, że mogę pojechać w tych zawodach i pokazać się na „starych śmieciach”. Jeśli można tak to ująć – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Janusz Kołodziej.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!