Z dorobkiem 89 punktów Maciej Janowski znajduje się w tej chwili na trzecim miejscu w klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix. Dwaj inni czołowi żużlowcy jego pokolenia, czyli Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek, stali już na podium mistrzostw świata. Teraz przed szansą staje „Magic”.
Polak awansował na trzecią lokatę dzięki wyższemu rozstawieniu od Fredrika Lindgrena, choć panowie mają taką samą liczbę punktów. Z pewnością walki o brąz nie odpuścił także Greg Hancock, który ma stratę ośmiu punktów. Po ostatniej kontuzji z gry wypada natomiast „DuZers”. – Nikt nie mówił, że będzie łatwo, więc nie nastawiam się na to. Ja i cały mój team jesteśmy gotowi na tę bitwę. Zostały nam tylko dwie rundy i mam nadzieję na sporo dobrego ścigania na fajnych torach. Czekam już na następne zawody cyklu – powiedział Janowski w rozmowie z oficjalną stroną Grand Prix.
Na pozycję medalową „Magic” awansował po Grand Prix w Gorzowie. Udało mu się obronić ją w Krsko, gdzie finalnie zdobył 10 punktów i zajął szóste miejsce. Natomiast trzy oczka więcej zdobył Fredrik Lindgren. Choć zawody generalnie były dla biało-czerwonych udane (wygrana Dudka, zmniejszenie straty Zmarzlika do lidera, obrona pozycji przez Janowskiego), raczej nie zostaną zapamętane jako najbardziej interesujące. – Miałem pecha w pierwszym biegu. Musiałem później korzystać z drugiego motocykla, ale na szczęście sprawował się on dobrze. Niestety nie na tyle, żebym miał duży wybór w półfinale. Nie było źle, ale też nie wybitnie. Na takim torze trzeba mieć dużo szczęścia. Musisz być szybki ze startu i jednocześnie dobrze trafić z polem, bo one zmieniają się błyskawicznie w takich warunkach. Było dużo luźnego materiału, co bardzo utrudnia starty. Ciężko o wielkie widowisko, kiedy każdy musi walczyć przede wszystkim z własnym motocyklem – zakończył kapitan reprezentacji Polski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!