Wiele mówi się o tym, że beniaminkowi jest ciężko się utrzymać. Dlatego czas sprawdzić, jak radzili sobie oni w ostatnich latach.
Pod lupę weźmiemy pięć ostatnich lat w PGE Ekstralidze, aby sprawdzić, czy faktycznie jest ciężko utrzymać się jadąc pierwszy sezon w Najlepszej Żużlowej Lidze Świata.
ROW Rybnik – 2020
Rybniczanie, czyli tegoroczny beniaminek, byli nim również w 2020 roku. To był ostatni sezon ROW-u w elicie. Zespół z Górnego Śląska przystępował wtedy do sezonu w podobnej roli, co teraz, czyli zespołu typowanego do spadku. Wtedy w tym klubie dochodziło do zawirowań już przed startem sezonu. W listopadzie 2019 mówiło się o podpisaniu kontraktu w Rybniku przez Grega Hanckocka, który ostatecznie parafował umowę, jednak nie odjechał ani jednego spotkania. W sezonie 2019 Amerykanin nie rywalizował na żużlowych torach, bowiem opiekował się chorą żoną. Przez to uznał przed startem kolejnych rozgrywek, że zakończy żużlową karierę. Trenerem rybnickiego klubu miał być Piotr Świderski, jednak nie doczekał do początku sezonu na tym stanowisku. W lutym ogłoszono, że nie będzie on trenerem ROW-u, a jego miejsce zajął duet Lech Kędziora i Jarosław Dymek.
Prezes Krzysztof Mrozek zbudował wtedy nadmiarową kadrę, którą i tak zdecydował się poszerzyć. Do drużyny jako gość dołączył Adrian Miedziński. Taki manewr był wówczas możliwy. Ostatecznie sezon 2020 okazał się dla rybniczan fatalny. Już w drugim meczu kontuzji wykluczającej na prawie całe rozgrywki nabawił się Andrzej Lebiediew, który w Grudziądzu złamał nogę. ROW wygrał wówczas zaledwie jedno spotkanie. Udało im się pokonać Stal Gorzów, w stosunku 46-44. Jedynym rybnickim zawodnikiem, który radził sobie na tle rywali był Robert Lambert. Mimo tego, że Brytyjczyk był najlepszym jeźdźcem, to osiągnął jedynie średnią 1,838.
ROW Rybnik 2020 – 8. miejsce, 2 punkty, 1 zwycięstwo, 0 remisów, 13 porażek, bilans -281
KS Toruń – 2021
Torunianie to jeden z lepszych przykładów beniaminków w ostatnich latach, jednak trzeba przyznać, że ich sytuacja wyglądała korzystniej, niż w przypadku „klasycznego” beniaminka. 2019 rok to jeden z gorszych w historii toruńskiego żużla. Apator wtedy spadł z PGE Ekstraligi na jej zaplecze, co było pierwszym spadkiem w historii klubu. Jak nietrudno się domyślić, kolejny sezon klub z Torunia spędził w 1. Lidze Żużlowej. Torunianie wygrali ligę cuglach, co nie było sporym zaskoczeniem, bowiem zbudowali skład niemalże ekstraligowy. Trzon stanowili bracia Holderowie i Wiktor Kułakow.
Torunian można nazwać beniaminkiem o tyle nietypowym, że ich sytuacja była zdecydowanie lepsza, niż wielu innych zwycięzców 1. Ligi. Sezon 2020 był storpedowanym przez pandemie, dlatego na drugim szczeblu rozgrywek nie rozegrano play-off. Czterokrotni Drużynowi Mistrzowie Polski wygrywali mecz za meczem, więc awans był właściwie formalnością. Dzięki temu władze klubu mogły już rozmawiać z zawodnikami na sezon 2021 w trakcie trwania rozgrywek PGE Ekstraligi. Jest to o tyle korzysta sytuacja, że obecnie beniaminek o awansie dowiaduje się w momencie, gdy wszyscy ekstraligowcy mają gotowe składy na kolejny sezon.
Natomiast przejdźmy do kampanii w wykonaniu torunian po powrocie do elity. Skład został wzmocniony względem roku spędzonego w 1. Lidze i zaowocowało to naprawdę dobrym zestawieniem. Rzeczywistość potwierdziła papier, bowiem Apator pewnie utrzymał w PGE Ekstralidze. Zdecydowanie był to jeden z lepszych beniaminków w ostatnich latach.
KS Toruń 2021 – 6. miejsce, 9 punktów, 3 zwycięstwa, 1 remis, 10 porażek, bilans -64
TŻ Ostrovia – 2022
W 2021 roku ostrowianie zszokowali wszystkich, gdy udało im się awansować do elity. Niektórzy Ostrovię stawiali nawet do spadku, a mało kto wierzył już w chociażby awans do play-off. Kadra zbudowana na tamten sezon faktycznie nie wyglądała zbyt okazale. Już przed rozpoczęciem rywalizacji w lidze, w kadrze Ostrovii doszło to zmiany. Podstawowym krajowym seniorem miał być Adrian Cyfer, jednak nie wystąpił on w żadnym meczu. Ze składu wygryzł go Grzegorz Walasek, który w Ostrowie miał podpisany kontrakt „warszawski”. Jego zakontraktowanie okazało się strzałem w dziesiątkę, bowiem został najlepszym zawodnikiem Ostrovii.
Działacze ostrowskiego klubu zdecydowali, że w PGE Ekstralidze dadzą szansę zawodnikom, którzy wywalczyli awans do niej. Nowym zawodnikiem został Chris Holder, oraz trójka żużlowców na pozycji U24, których ściągnięcie było konieczne po odejściu Patricka Hansena. Taka strategia okazała się niesamowitą klapą. Ostrowianie przegrali wszystkie swoje mecze z kretesem. Zaledwie dwa razy przekroczyli 40 punktów. Było to w dwóch spotkaniach, gdzie zdobyli po 43 punkty i do końca walczyli o wygraną. Byli oni pierwszą drużyną, która przegrała wszystkie mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej od 1989 roku. Powtórzyli tym samym osiągniecie zespołu z… Ostrowa!
TŻ Ostrovia – 8. miejsce, 0 punktów, 0 zwycięstw, 0 remisów, 14 porażek, bilans – 259
Wilki Krosno – 2023
Sytuacja krośnian była nieco podobna do Ostrovii. Zawodnicy z Podkarpacia od początku rozgrywek byli traktowani jako trzecia siła 1. Ligi, jednak koniec końców, mało kto w fazie play-off dawał im szansę na awans. Korzystnie dla Wilków ułożyła się sytuacja w ćwierćfinale. Jako jedyni wygrali oba mecze 1/4 finału, dzięki temu w kolejnej fazie zmierzyli się z Orłem Łódź. W drugim spotkania rywalizowali dwaj wielcy faworyci, czyli Polonia Bydgoszcz i Falubaz Zielona Góra. Ostatecznie krośnianie w finale zmierzyli się z zielonogórzanami i udało im się awansować do PGE Ekstraligi.
Kolejną analogią do Ostrovii jest to, że mieli oni również problemy w zbudowaniu konkurencyjnego składu. Przez to władze klubu podjęły decyzję o przelicytowaniu dwóch zawodników, którzy już zgodzili się na pozostanie w swoich klubach, mowa o Krzysztofie Kasprzaku Jasonie Doyle’u. Początek debiutanckiego sezonu dla krośnian wyglądał bardzo okazale. Co prawda na inauguracje przegrali, ale porażka dwoma punktami na terenie rywala w walce o spadek, czyli Unii Leszno wydaje się być dobrym osiągnięciem. Z racji zmian w terminarzu, dwa kolejne spotkania Wilki odjechały na własnym torze. Zakończyły się one zwycięstwami krośnieńskiej ekipy, przez co wiele osób uwierzyło w utrzymanie beniaminka, a nawet w awans do play-off.
W przypadku tych dwóch meczów wiele mówiło się o torze przygotowywanym przez gospodarzy. Sprawiał on problemy wielu zawodnikom i jego stan nie należał do najlepszych. Czarę goryczy przelało spotkanie ze Stalą Gorzów, które odbyło się z wielkimi problemami. Najpierw jego start się opóźnił, a koniec końców, zostało ono zakończone po dziewiątym wyścigu, gdy dwoma punktami prowadzili goście. Od tego momentu Wilki zaczęły pikować w dół. Trzecie i ostatnie zwycięstwo w tym sezonie zawodnicy z Podkarpacia zanotowali w ostatniej rundzie w meczu przeciwko Unii Leszno, gdy cała liga była już rozstrzygnięta. Pomimo tego, że liderzy Unii wycofali się z rywalizacji po dwóch startach, to gospodarze wygrali zaledwie 47-43.
Wilki Krosno 2023 – 8. miejsce, 7 punktów, 3 zwycięstwa, 0 remisów, 11 porażek, bilans -175
Falubaz Zielona Góra – 2024
Po przegranym finale z Wilkami Krosno w 2022 władze Falubazu potraktowały te porażkę na poważnie. Drużynę wzmocniono solidnie i cel się nie zmienił, czyli awans do PGE Ekstraligi. Został on osiągnięty najlepiej jak się dało. Drużyna Falubazu z tamtego sezonu to była definicja hydry. W wielu sytuacjach, gdy brakowało jednego ogniwa to np. lepiej zaczynali jechać młodzieżowcy. Tak było w Bydgoszczy, gdzie w trakcie spotkania wypadł Luke Becker. Fatalnie spisywał się Rohan Tungate, to pomimo tego zielonogórzanie wygrali ten mecz. Podobnie było w fazie play-off w Ostrowie. W pewnym momencie przegrywali różnicą dziesięciu punktów, ale ostatecznie zwyciężyli 47-42.
Sytuacja Falubazu była o tyle korzystna, że już przed fazą play-off niemalże było pewne, iż awansują do PGE Ekstraligi. Dzięki temu mogli rozmawiać z zawodnikami już w kontekście kolejnego sezonu. Udało im się wzmocnić drużynę Jarosławem Hampelem i Piotrem Pawlickim, natomiast z wypożyczenia do Rybnika wrócił Jan Kvech. Skład zbudowany przez Piotra Protasiewicza wyglądał bardzo dobrze, jak na beniaminka.
Już w pierwszym meczu sezonu potwierdzili te przypuszczenia, gdy byli blisko wygrania mecze we Wrocławiu. W kolejnych meczach również potwierdzali swoją dobrą dyspozycję. Wygrali z GKM-em Grudziądz na własnym torze i zremisowali w Lesznie. Bardzo często zielonogórzanie zdobywali punkty w przedziale 41-44, co nie dawało punktów do tabeli ligowej. Za najlepsze mecze Falubazu należy uznać domową wygraną z Spartą Wrocław oraz remis w Częstochowie. Ostatecznie na koniec rundy zasadniczej zespół z Zielonej Góry zajął szóste miejsce i wystąpił w play-off. Tam zostali oni rozbici przez Motor Lublin. Nie zmienia to faktu jednak, że byli oni najlepszym beniaminkiem ostatnich lat.
Falubaz Zielona Góra 2024 – 6. miejsce, 13 punktów, 4 zwycięstwa, 2 remisy, 8 porażek, bilans -33, wynik dwumeczu w ćwierćfinale 67-112.
Zmiana z korzyścią dla beniaminka
Od sezonu 2025 w PGE Ekstralidze funkcjonuje nowy system rozgrywek. Cztery najlepsze zespoły jadą w klasycznych play-offa, a drużyny z miejsc 5-8 rywalizują w play-down. Drużyna, która zajmie piątą pozycję wybiera sobie rywala i odbywają się dwa mecze półfinałowe. Ich zwycięzcy są pewni utrzymania i zajmują miejsca 5-6. Natomiast przegrani rywalizują ze sobą w dwumeczu o spadek. Jego przegrany zostaje zdegradowany do Metalkas 2. Ekstraligi, natomiast zwycięzca pojedzie baraż z drugim zespołem Metalkas 2. Ekstraligi. Jest to o tyle korzystna zmiana dla beniaminka, że nie musi on w ogóle wygrywać w rundzie zasadniczej, aby mieć szansę na utrzymanie. Do zajęcia szóstej pozycji wystarczy wygrać zaledwie jedno spotkanie. To właśnie w tym upatruje się szansy obecnego beniaminka, czyli ROW-u Rybnik na utrzymanie, bo jak pokazuje historia, nie jest łatwo nie pożegnać się z elitą w pierwszym sezonie po awansie.
Na zdjęciu Chris Holder i Gleb Czugunow, aktualni zawodnicy ROW-u Rybnik.Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!