Jako kibice sportu żużlowego jesteśmy... specyficzną grupą społeczną. W święta każdy z nas staje się jednak „tylko” człowiekiem. Spójrzmy na to, co powinniśmy wynieść z tego pięknego okresu.
Przez cały rok obserwowałem środowisko nieco z boku. Na trybunach starałem się siadać „obok”, podobnie działając w sieci, przyglądając się poszczególnym grupom czy opiniom fanów w mediach społecznościowych. To wszystko pozwoliło mi dojść do kilku bardzo ważnych wniosków. Do swoistej poprawy sytuacji powinniśmy wykorzystać właśnie Święta.
Po pierwsze, szanujmy siebie i zawodników. Nie od dziś wiadomo, że przede wszystkim ligowe spotkania wzbudzają niemałe emocje. Nie oznacza to jednak, że możemy tak po prostu dawać się im ponieść. Wszelkie nieprzyjemne słowa względem żużlowców czy fanów przeciwnego zespołu powinniśmy odłożyć na półkę, tym bardziej, że wspólnie tworzymy niewielką społeczność.
Po drugie, cieszmy się! Osobiście, ze względu na wiele przeróżnych zawirowań w żużlowym światku, wielokrotnie miałem już dość tego sportu. Czasem można odnieść wrażenie, że wszyscy zupełnie straciliśmy to, co w sporcie jest najważniejsze – pasję. Niech każde zawody będą dla nas wyjątkową okazją do obejrzenia pięknej rywalizacji i niezależnie od wyników, dziękujmy światu za to, że wciąż możemy emocjonować się speedwayem.
Po trzecie, rozmawiajmy. Od pewnego czasu, wszelkie żużlowe debaty zamieniły się w rzucanie argumentów z kategorii „bo tak”. Starajmy się podchodzić do naszego sportu z większym zrozumieniem, co pozwoliłoby czerpać olbrzymią przyjemność z samego konwersowania o speedwayu. Zresztą ten, kto nie spędził godzin na gadce o żużlu przy piwie z kolegami, ten stracił już niezwykle dużo.
Parafrazując pewien wyjątkowy cytat, "make speedway, not war".
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!