Nadchodzą obfite czasy dla polskiego mini żużla. Z roku na rok przybywa zarówno imprez jak i młodych zawodników. Szkolenie zaczęły ponadto kluby, które dotychczas z mini żużlem nie miały za wiele wspólnego. O tym i pierwszym pełnym sezonie wychowanków Stali Gorzów porozmawialiśmy z Pawłem Parysem. Zapraszamy do lektury.
Mini żużel w Polsce ma bogatą historię. Stąd właśnie wywodzą się tacy zawodnicy jak Bartosz Zmarzlik, Kacper Woryna, Krystian Pieszczek czy Szymon Woźniak, którzy z powodzeniem radzą sobie już od wielu lat w „dorosłym” speedway’u. Pierwszym w historii Indywidualnym Mistrzem Polski na mini żużlu został Mateusz Kowalczyk w 2004 roku. Wychowanek UŚKS Włókniarza Częstochowa w tamtym okresie obronił tytuł rok później.
Szkolą nawet Ci bez doświadczenia w mini żużlu
Od początku istnienia mini żużla prym w szkoleniu przyszłych talentów wiodło kilka ośrodków, m.in. Częstochowa, Rybnik, Bydgoszcz, Gdańsk, Toruń i Wawrów (współpraca ze Stalą Gorzów). Do tego zacnego grona w 2017 roku dołączyły jeszcze Rędziny.
Dwa lata temu (2021) opracowano tzw. „piramidę szkoleniową”, która weszła w życie w 2022 roku. Na jej podstawie szkolenie podzielono na cztery etapy: pitbike, mini żużel, 250cc i 500cc. Od tego sezonu przypomnijmy, że mini żużel to klasa 85-140cc. Dzięki temu takie ośrodki jak Leszno, Grudziądz, Lublin, Ostrów, Krosno czy Wrocław zaczęły szkolić swoich własnych wychowanków.
Paweł Parys, trener GUKS-u Wawrów Stal Gorzów i reprezentacji Polski jest zdania, że obecne szkolenie powoli zmierza w dobrą stronę. Dzięki coraz większej liczbie młodych wychowanków, zwiększy się także liczba imprez w sezonie, a jest to niezbędne, by najmłodsi dzięki częstej jeździe zyskiwali coraz większe doświadczenie.
– Idzie to wszystko w bardzo fajną stronę. Te ośrodki, które do tej pory nie szkoliły, przynajmniej w tych kategoriach, czyli 140cc czy pitbike, zaczęły też robić nabory i widać już w tej chwili tych chłopców, że po roku, po dwóch latach w niektórych ośrodkach widać już tych chłopców w zawodach i jadą jak równy z równym. Potrafią rywalizować z tymi chłopakami, gdzie to szkolenie było już od dawna, a zwiększenie ilości tych zawodników naturalnie przełoży się też na jakość tego szkolenia. Im więcej będziemy mieli zawodników, turniejów, tym w przyszłości będzie lepiej. Myślę, że za parę lat tak naprawdę się dowiemy jak to podziała na cały nasz ekosystem, czyli głównie Ekstraliga i kluby 1. i 2. Ligi. Już teraz po ilości tych adeptów na minitorach można stwierdzić, że chyba idziemy w dobrą stronę – tłumaczy Paweł Parys.
Adeptów jest ogrom, skąd zatem kary za „brak szkolenia”?
To pytanie w ostatnim czasie zaczęli zadawać sobie wszyscy. Z dużym zdziwieniem większość ośrodków przyjęło informację o karach, które nałożyły polskie władze za rzekomy „brak szkolenia”. Te dopadły między innymi kluby z Gorzowa, Ostrowa, Grudziądza czy nawet… Leszna, które od wielu wielu lat jest uznawane za królową szkolenia.
W tym roku Unia ogromny nacisk położyła także na szkolenie w najmłodszej kategorii speedway’a. Efektem tego jest aż pięciu wychowanków, którzy uzyskali licencje uprawniające ich do startów. Kilku adeptów pojawiło się także w wyżej wymienionych ośrodkach, a i tak oni również muszą opłacić kary finansowe. Zdaniem Pawła Parysa pod tym względem musi dojść do kilku ważnych zmian.
– Idziemy w dobrą stronę jeśli chodzi o ilość, ale w przypadku jakości tego szkolenia, poszczególne wymagania już nie tylko ekstraligowe, ale też PZMot-owskie, widzimy chociażby po tych karach, że nie zawsze idzie to w parze ze sobą. Kluby, które szkolą później są karane, a te szkolące trochę „na sztukę”, kary są mniejsze czy są nawet nagrody. Z mojej perspektywy, czyli z toru wygląda to fajnie, ale systemowo jest jeszcze parę rzeczy do zmiany i nad tym chyba trzeba popracować. A chłopaki są, są ludzie do prowadzenia treningów, więc to jest najważniejsze.
Wawrowska szkółka może liczyć na wsparcie klubu
Kiedy rok temu rozmawialiśmy ze szkoleniowcem GUKS-u Wawrów Stal Gorzów, mówił on wtedy o nieocenionej pomocy jaką otrzymają właśnie z klubu. Począwszy od tego sezonu występują właśnie pod ich szyldem. Młodzi adepci czy zawodnicy jednocześnie są wychowankami Stali i jest to właśnie jedna ze zmian. Wcześniej można było nazwać to pomocą, teraz jest to jeden wielki klub i ważna część całej sekcji żużlowej.
– Chłopcy od początku są adeptami Stali Gorzów, tutaj też taka „hybryda” tej nazwy w zawodach – Wawrów Stal Gorzów, ale tak na prawdę od samego początku wszyscy są adeptami czy zawodnikami Stali Gorzów. W tej chwili te kluby całkowicie są połączone. Tak jak to wcześniej to była współpraca gdzieś tam umowy partnerskiej, tak teraz można powiedzieć, że jest to jeden zespół. Fajnie to w tym roku wygląda, widać to przy organizacji zawodów chociażby. Wszystko to idzie w dobrą stronę i jesteśmy w dobrych rękach – mówi Paweł Parys.
Podsumowanie pierwszego pełnego sezonu
Dla Williama Forstnera i Michała Głębockiego był to pierwszy pełny mini żużlowy sezon. Michał 24 kwietnia tego roku uzyskał upragniony certyfikat, a William startował jeszcze w zawodach pod koniec minionego sezonu. Z kolei do tej dwójki dołączył 25 czerwca Marcel Zwierzyński. W tym roku można powiedzieć było to jeszcze zbieranie doświadczenia, ale w przyszłym roku GUKS Wawrów Stal Gorzów chce powalczyć o coś więcej.
– Różnie to bywało. Chłopcy starali się wykonywać to o czym sobie mówiliśmy. Nieraz jednak się gubili, to jest pierwszy rok startów, więc to co byśmy chcieli, a później wychodzi czasem nam się rozjeżdża. Zdarzały się naprawdę fajne pojedyncze wyścigi czy turnieje w wykonaniu naszych zawodników. Ten sezon przeznaczony był na naukę, cele są zrealizowane w całości. Doświadczenie wyniesione jest ogromne, bo tych turniejów w tym roku było rekordowo dużo. Podsumowując, z tym doświadczeniem zdobytym w tym roku, w przyszłym zawalczymy już o dużo wyższe cele – kończy trener gorzowskiej szkółki.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!