Andrzej Lebiediew w minioną sobotę zwyciężył w turnieju SEC w Debreczynie. Dzień wcześniej jednak zaliczył bardzo nieudany występ podczas meczu ligowego w Częstochowie.
Fogo Unia Leszno świetnie zaprezentowała się na torze w Częstochowie. Jadąca w osłabieniu i skazywana na porażkę zdołała wywalczyć 43 punkty. Taki wynik nie pozwolił jednak na wywalczenie punktu bonusowego. Dwumecz zakończył się rezultatem 90:90, a więc żadna z drużyn nie zapisała dodatkowego „oczka” do tabeli. Andrzej Lebiediew w czterech startach zdobył w tym meczu zaledwie trzy punkty, będąc tym samym najsłabiej punktującym zawodnikiem drużyny gości.
– Największy żal mam do siebie. Gratulacje dla chłopaków, którzy zrobili dzisiaj kawał dobrej roboty i naprawdę drużyna pojechała świetnie, oprócz mnie. Zabrakło moich punktów i wielka szkoda. Mam żal do siebie i naprawdę przepraszam całe środowisko żużlowe w Lesznie. Najbardziej przepraszam zawodników, moich kolegów z drużyny, którzy dzisiaj naprawdę jechali niesamowicie, a ja im nie pomogłem. – Mówi przybity Andrzej Lebiediew.
„Żużel jest dziwnym sportem”
Piątkowy występ Łotysza był jego najgorszym w PGE Ekstralidze od 2020 roku, kiedy przez większość sezonu zmagał się z kontuzją. Jeśli spojrzymy na wyniki Lebiediewa na torze w Częstochowie możemy się jednak zdziwić, że taka wpadka zdarzyła mu się właśnie pod Jasną Górą. W ubiegłym roku zdobył tu 10 punktów, niejednokrotnie podkreślał też, że tor przy ulicy Olsztyńskiej bardzo mu odpowiada.
– Nic się nie zmieniło, lubię tu się ścigać. To jest fajny owal, wydaje mi się, że jeden z najlepszych na świecie do ścigania. Geometria toru pozwala na obieranie przeróżnych linii jazdy. Żużel teraz jest jednak takim takim sportem, że wszystko jest kwestią przełożeń. Zależy jaki przełożysz motocykl w danym dniu i będzie wiózł albo szybko albo wolno. Teraz jest tak, że minimalnie nie trafisz z przełożeniami i jesteś z tyłu i nie możesz wygrać biegu. Jeśli źle przeanalizuje się równanie toru to w następnym biegu można przyjechać daleko z tyłu na czwartej pozycji. Także żużel jest dziwnym sportem, którego w niektórych momentach jest bardzo ciężko zrozumieć. Niby taki prosty, a jednak tak skomplikowany – skomentował zawodnik Unii.
Brak lidera wpływa na drużynę
Fogo Unia Leszno od kilku meczów musi radzić sobie bez Janusza Kołodzieja. Kontuzjowany lider „Byków” wrócił już jednak do treningów i wydaje się, że jego powrót do ligowego ścigania jest już tylko kwestią czasu. W tym momencie Unia Leszno zajmuje ostatnie miejsce w tabeli PGE Ekstraligi. Forma drużyny z Wielkopolski w Częstochowie napawa jednak optymizmem i daje nadzieje na lepszą drugą część sezonu.
– Pewnie, że odczuwamy brak Janusza. To jest nasz lider i to jest gość, który na każdym torze pociągnie drużynę za sobą. To jest zawodnik, z którym chce się jeździć i trzymać. Także Janusz jest niezawodny, w każdych warunkach się odnajduje i bardzo, bardzo go brakuje – kończy Lebiediew.
Już w najbliższy weekend Fogo Unia rozegra zaległy mecz w Gorzowie Wielkopolskim. Później do Leszna przyjedzie będący w kryzysie KS Apator Toruń.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!