Bogusław Nowak to sześciokrotny Drużynowy Mistrz Polski. Mimo trudności, jaką jest poruszanie się na wózku inwalidzkim, czynnie uczestnicy w życiu żużlowym. Opiekuje się najmłodszymi zawodnikami z mini toru i jest jedną z głównych postaci imprez organizowanych w podgorzowskich Stanowicach.
Z Bogusławem Nowakiem zamieniliśmy kilka słów po rozegraniu 24. edycji Mikołajkowego Turnieju Miniżużlowego. Były zawodnik jak zwykle pełnił rolę opiekuna zawodników, który udzielał im cennych rad. Indywidualny Mistrz Polski z roku 1977 wyraził w rozmowie ze speedwaynews.pl swoją opinię na temat dzisiejszego szkolenia oraz skomentował sytuację z prowadzeniem przez siebie szkółki dla mini żużlowców.
Damian Kuczyński, speedwaynews.pl: – Jak ocenia Pan mikołajkową imprezę i postawę młodych zawodników?
Bogusław Nowak, były żużlowiec, opiekun najmłodszych zawodników: – Jeździliśmy dziś w deszczu, pierwszy raz to się zdarzyło w historii mikołajkowego turnieju w Stanowicach. Jest to na pewno nowe doświadczenie dla zawodników. Mimo trudnych warunków obyło się bez upadków, a to najważniejsze. Podsumować można z całą pewnością na duży „plus”.
– Czy zauważa Pan jakieś duże talenty w obecnej grupie miniżużlowców?
– Myślę, że mamy sporo talentów i wielu z nich może osiągnąć dużo w dorosłym żużlu. To kwestia fundamentów, które budujemy na różnych doświadczeniach torowych. Osiągnie sukces ten, kto będzie umiał je wykorzystać. Ważne jest to, aby mieć też dużo siły i wytrwałości. Największym talentem jest moim zdaniem Bartek Lewandowski, co widać po jego jeździe, ale on już kończy przygodę z mini żużlem.
– Obserwuje i uczestniczy Pan w życiu mini żużla od wielu lat. Czy poziom prezentowany przez zawodników zmienił się na przestrzeni lat?
– Moje subiektywne zdanie jest takie, że chyba jednak kiedyś był lepszy poziom. Lecz teraz dobre jest to, że zaczynają jeździć od jeszcze młodszych lat i to, że mamy wiele poszczególnych kategorii. To prowadzi w dobrą stronę, bo krok po kroku zawodnicy przechodzą dalej z nabieranymi umiejętnościami.
– Co jest kluczowe, żeby dobrze przejść z małego na duży motocykl?
– Najważniejsze jest, żeby wykorzystać tę teorię, którą otrzymują od swoich trenerów. Ja zawszę dzielę chłopaków na tych, którzy słuchają i tych, którzy tego nie robią. Większe szanse na powodzenie ma ta pierwsza grupa. Im będzie łatwiej przełożyć teorię na praktykę. To jest podstawa. Ważne jest też, aby odpowiednio dobrze zmienić swoją sylwetkę, bo na małym motocyklu jest inna i na dużym inna. Po przejściu na większy należy jeździć najpierw z małymi prędkościami, aby odpowiednio się do niego przyzwyczaić. Jak ten okres przejściowy pójdzie dobrze, to później nie powinno być problemów.
– Jak ocenia Pan ideę wprowadzenia w Polsce zwiększonego szkolenia na motocyklach 250cc, czyli w etapie pomiędzy mini żużlem, a dorosłym speedwayem?
– To jest bardzo dobre. 250-tki są kolejnym etapem dla zawodników, który zdecydowanie ułatwi adaptację na dużym motocyklu, po skończeniu przygody z mini torem. Moim zdaniem właśnie idealnym momentem na przejście z małego motocykla na 250-tkę, jest wiek 11 lat, aby zawodnik już jak najwcześniej nabierał nawyki na motorze zbliżonym do tego, którego używa się w dorosłym żużlu.
– Jak wygląda temat szkółki, którą miał Pan zacząć prowadzić na wiosnę bieżącego roku?
– Szkółka ma polegać na prowadzeniu czwórki, maksymalnie piątki chłopców. Niestety jeszcze nie udało się tego rozpocząć. Wszystko jest nadal w moich planach. Nie daliśmy rady do tej pory uzyskać odpowiedniego sponsoringu. Zamówione są motocykle u taty Bartosza Zmarzlika, ale brakuje jak na razie funduszy. Temat ten odkładam na przyszły rok i liczę, że tym razem już się powiedzie.
– Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w dalszej pracy z żużlowym narybkiem.
– Również dziękuję.
Bogusław Nowak wśród najmłodszych zawodników na stanowickim owalu (fot. Damian Kuczyński)
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!