Czy rezerwa taktyczna pomogłaby Aforti Startowi Gniezno? Błażej Skrzeszewski nie uważa, aby była ona konieczna. Menedżer Czerwono-Czarnych nie widział powodu do jej użycia. Problemem gnieźnian był moment startowy, co potwierdza Ernest Koza.
Aforti Start Gniezno przystępował do spotkania z rybnickim zespołem bez Oskara Fajfera oraz Petera Kildemanda. Choć postawa Duńczyka czasami błagała o pomstę do nieba, tak kontuzja lidera zdecydowanie zabolała zespół Błażeja Skrzeszewskiego. Menedżer Startu miał zatem ograniczone pole manewru. Tuż po zakończonym spotkaniu w Rybniku, kibice gnieźnieńskiego zespołu głośno pytali Skrzeszewskiego o brak rezerw taktycznych.
Michael Jepsen Jensen zdecydowanie miał predyspozycję do tego, aby otrzymać dodatkowy bieg jako rezerwa taktyczna. Inne zdania jest natomiast Błażej Skrzeszewski. Menedżer uważa, że dodatkowy występ jakiegokolwiek z żużlowców nie zdołałby odmienić losów spotkania. – Byliśmy dziś słabi i nie miałem większego pola manewru. Czy rezerwy taktyczne by coś dały to jest teraz tylko „gdybanie”. Moim zdaniem to by nie zmieniło nic, bo nie widziałem, aby ktoś dał impuls aby go puścić – mówi Skrzeszewski dla klubowych mediów. – Można było pokusić się o dopisanie do programu jednego, dwóch punktów więcej, gdybym puścił Jepsena Jensena. Czy to coś zmieniło by? Byliśmy bardzo słabi spod taśmy, to był kluczowy element. Podobnie jak z Łodzią, nie daliśmy sobie szans na pierwszych metrach. Na dystansie próbowaliśmy walczyć, ale wówczas szanse są już dużo mniejsze.
Drugim najskuteczniejszym zawodnikiem Aforti Startu został Ernest Koza. Wychowanek Unii Tarnów zanotował ważne sześć punktów, ale nie znalazł on recepty na słabą dyspozycję spod taśmy. Podobnie jak Skrzeszewski, Koza skarży się na słaby moment startowy. – Zabrakło dziś wszystkiego. Na pewno najgorzej było na starcie i w sumie nic nie mogliśmy poradzić. Tor był dosyć ciężki, ale co tu mówić, skoro Michael jeździł tu tyle razy, a jakoś nie błyszczał też. W ogóle nie mogliśmy się dopasować do warunków, nie było ani prędkości na trasie, a starty to był dramat. Jechałem każdy bieg na innych ustawieniach i ciągle było coś źle. Jak był lepszy start, to na trasie „kręciło”, a ten tor jest tu tak duży i szeroki, że po trasie trzeba zasuwać – mówi szczerze jeden z krajowych zawodników Startu.
Gnieźnianie mają zatem dwa zwycięstwa oraz taką samą ilość porażek. Przed nimi domowe spotkanie z drużyną Trans MF Landshut Devils. Zarówno kibice jak i klub mają w głowie pierwszy mecz z H.Skrzydlewska Orłem Łódź, gdzie gospodarze wyglądali jak tło na torze przy W25. Starcie zostało zaplanowane na najbliższą niedzielę (15 maja). Początek o godz. 16:30.
ZWROT ZA PIERWSZY ZAKŁAD DO 110 PLN Z KODEM SPEEDWAYNEWS -> SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!