Podczas niedzielnego, wygranego spotkania z PGG ROW-em Rybnik, Unii Tarnów towarzyszył Artur Mroczka. Zawodnik przechodzi obecnie rehabilitację po upadku, do którego doszło 7 kwietnia w Gdańsku. Po tym wydarzeniu doszło u niego do urazu w dwóch rękach.
W ubiegłym tygodniu, po raz pierwszy od tamtej feralnej niedzieli nad morzem, po raz pierwszy odbył on trening. – Pierwsza jazda była w piątek. Zobaczyłem, czy dam radę, czy jest taka możliwość i szansa jeździć. Muszę się jednak jeszcze rehabilitować – mówił po wygranym 51:39 pojedynku, Artur Mroczka.
Nawet przy braku jazdy, wychowanek klubu z Grudziądza zawsze wizytuje Jaskółcze Gniazdo podczas spotkań ligowych. Czuje się on związany z tym zespołem i cieszy się z jego sukcesów. Tak było również po wygranej za 3 punkty z podopiecznymi Piotra Żyty. – Jestem tu z chłopakami w drużynie. Wiadomo, że zgrany zespół robi wynik, co było widać właśnie w meczu z rywalami z Rybnika. Chłopaki chcieli pojechać jak najlepiej. Myślę, że każdy w tym spotkaniu stanął na wysokości zadania. Nic, tylko się cieszyć. Bonus jest nasz – podkreślił.
Jeśli chodzi o przewidziany termin jego powrotu do składu ligowego, to na razie za wcześnie było, aby to stwierdzić. – Ciężko na razie powiedzieć. Być może z każdą jazdą będzie coraz lepiej. Na razie w piątek miałem sprawdzian, co się dzieje z ręką – po dwóch i pół miesiąca. Jest ona sprawna, to najważniejsze. Jeśli miałaby taka być, to ogólnie da się jeździć – gdyby miało się nic nie zmienić. Chciałbym jednak, żeby było jeszcze trochę lepiej.
Mroczka zapewne chciałby wrócić do ścigania na wysokim poziomie jak najszybciej. Nie zdecyduje się jednak na to w momencie, gdy nie będzie miał wystarczającej pewności, że wszystko jest już w porządku. – Nie mogę planować, bo trzeba po prostu patrzeć, co się dzieje. Jeśli nie będę pewny, to nie wsiądę na motor, bo szkoda byłoby sobie zrobić krzywdę – wyraźnie zaznaczył.
Na koniec powiedział on kilka słów o przebiegu rehabilitacji. Trwa ona codziennie, od momentu operacji, która miała miejsce kilka dni po upadku w Gdańsku. – Codziennie się rehabilituję. Wchodzą w to masaże i rozciąganie tej ręki. Wiadomo, że staw zrobił się sztywny. Robimy to cały czas, od początku, od kiedy to się stało. W pierwszym tygodniu nie mogłem nic robić, bo kość musiała się zrosnąć. Teraz jest już pełen zrost, zatem mogę tę rękę rozruszać i jechać – zakończył, kontuzjowany filar Unii Tarnów, Artur Mroczka.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!