ULKS Mustang Żołędowo może być wzorem dla innych klubów w sferze szkolenia. Młodzi zawodnicy spod Bydgoszczy praktycznie stają na podium w każdej kategorii. Skąd biorą się te sukcesy?
Postanowiliśmy o tym porozmawiać z Arkadiuszem Słyszem – trenerem ULKS Mustanga, wiceprezesem Polskiej Federacji Klubów Speedrowerowych oraz selekcjonerem kadry Kobiet. Odpowiedział on nam na pytania odnośnie każdej z tych płaszczyzn. Z lektury wywiadu dowiecie się m.in.: jak trener ocenia sezon 2020 w wykonaniu swoim i zespołu, jaką widziałby kadrę w tym roku oraz czy planuje dalej działać w strukturach federacji.
Bartosz Fryckowski (speedwaynews.pl): ULKS Mustang zajął w tym sezonie 6. pozycję w CS Superlidze, zatem znalazł się o dwie pozycje niżej niż w roku ubiegłym. Mimo tego był to chyba dość udany sezon w wykonaniu drużyny w walce o DMP.
Arkadiusz Słysz: Tak, to był udany sezon. Szczególnie w meczach na własnym torze. Przegraliśmy tylko na inaugurację z późniejszym Drużynowym Mistrzem Polski – MS Śląskiem Świętochłowice. Nasza 6. lokata to maksimum tego co mogliśmy w tym sezonie osiągnąć i w to miejsce celowaliśmy. Po wygranej u siebie z TSŻ-em Schoenberger Toruń zaświeciła się lampka, że może uda się coś ugrać jeszcze więcej. W kolejnym wyjazdowym meczu zgasił ją KS ASEKO Orzeł Gniezno. W żadnym z przegranych spotkań nie mieliśmy szans na wygraną. To właśnie jest naszą główną bolączką, kiedy przeciwnik jest dużo mocniejszy, a my słabo rozpoczniemy mecz to powietrze zaczyna z nas uchodzić.
– Oprócz CS Superligi zawodnicy ULKS Mustanga sięgali po liczne sukcesy w innych rozgrywkach. Radosław Morawiak został Indywidualnym Mistrzem Polski Juniorów, a Zuzanna Klett wygrała Indywidualne Mistrzostwa Polski Kobiet. Ponadto łupem żołędowian padł Puchar Polski Drużyn Mieszanych. Czy mimo tylu sukcesów czuje Pan, jakiś niedosyt patrząc na drużynę?
– Nie ma mowy o niedosycie. Sukcesy w rozgrywkach poza ligą zaskoczyły chyba wszystkich. Wygrane Drużynowy Puchar Polski Juniorów i Puchar Polski Drużyn Mieszanych w Częstochowie to było świetne przeżycie. Jesteśmy też dumni z dziewczyn, które mimo braku kontuzjowanej Patrycji Klett zdobyły Drużynowe Mistrzostwo Polski Kobiet. W przypadku Radka Morawiaka i Zuzi Klett to wiedzieliśmy, że są klasowymi zawodnikami i ich medali można było się spodziewać. Chociaż Radek zaskoczył na plus srebrem w młodzieżowcach. Na plus także Marcel Świątkowski, który przez cały sezon przegrał tylko jeden bieg w młodzikach. A było to z Zuzią na torze w Żołędowie.
– Optymistycznie wyglądają też rezultaty osiągane przez żaków.
– To prawda. Żaki u nas są bardzo ważną kategorią. Najbardziej cieszy, że powiększyliśmy grupę trenujących. Medale były konsekwencją zaangażowania klubu i rodziców, którym bardzo dziękujemy za wsparcie. Byli z nami na treningach i zawodach, a także kibicowali drużynie ligowej. W przyszłym roku jednak do młodzika przechodzą bardzo silni dwunastolatkowie na czele z: Oliwią WIlbrandt, Arkiem Pilarskim i Oskarem Rzońcą. Młodsi będą musieli ich zastąpić i wierzymy w klubie, że im się uda. Priorytetem jednak jest dla nas liczba trenujących.
– Indywidualnie najpewniej szkoda Panu braku jazdy w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski Weteranów?
– Na pewno szkoda. Chociaż w weekend, kiedy to miały miejsce Mistrzostwa Polski, bardziej zależało mi na awansie do finału w kategorii open. Jak się okazało, nie byłem wystarczająco mocny, a do tego upadek w drugim biegu pogrzebał moje szanse na awans, jak i na start w weteranach. Jednak dla mnie jako weterana był to udany sezon. Złoty medal w Pucharze Polski Drużyn Mieszanych w Częstochowie i złoty medal w parach z Michałem Kastrauem na własnym torze wywalczony po dodatkowym biegu dał mi dużo satysfakcji. Odtwarzam go czasami i słyszę " Arek ogień", " Arek dajesz”. Przyznam, że jest to przyjemne uczucie. Wiem, że będzie w tej kategorii coraz trudniej, bo wchodzą już "młodzi" czterdziestolatkowie, a ja w nowym roku bliżej będę już bliżej pięćdziesiątki. Mimo że dużo poświęcam na motorykę to widzę, że efekty z roku na rok są coraz słabsze.
– Jakie wnioski Pana zdaniem trzeba wyciągnąć z tego sezonu dla przyszłość dla ULKS Mustanga?
– Sezon był udany, więc nie będziemy dużo zmieniać. Musimy w dalszym ciągu pracować z najmłodszymi, bo bez tego nie ma przyszłości. Chcemy uniknąć przerwy w startach ligowych, tak jak to było w latach 2012-2015. Uważam, że warunki do treningów zawodnicy mają bardzo dobre, także sprzęt mają zapewniony, a do tego godne wyjazdy na zawody. Więc potrzeba im tylko motywacji.
– Kadra ULKS Mustanga jest oparta na wychowankach. Czy mimo tego klub planuje jakieś ruchy transferowe zimą?
– Nie ma planów transferowych. Składy ligowe jednak będą w nowym sezonie powiększone, więc dobrze jakby nas wspomogli trenujący czasami u nas Michał Kastrau czy Robert Bedra. Cenimy bardzo atmosferę i cieszymy się, jak zawodnicy spotykają się, też poza treningami i zawodami. Tak jest aktualnie i dzięki temu mamy nadzieję, że nikt nie odejdzie. Dużo wskazuje na to, że jak ja się nie wpiszę do składu, to średnia wieku będzie w drużynie 17 lat i z czołowymi zespołami powalczymy tylko w pojedynczych biegach. Ważne, żeby wyciągać wnioski i wierzyć w postęp.
– W dobie pandemii wiele klubów drży o swoją przyszłość. Jest Pan spokojny o finanse klubu na rok 2021?
– Nigdy tego nie rozważam, czy jestem spokojny, czy nie o finanse klubu. Uważam, że wszyscy działający w amatorskim sporcie robią dużo dla dzieci i młodzieży, a także wyręczają gminę czy miasto w organizacji wolnego czasu w sposób aktywny. Więc tak naprawdę, jeżeli my nie będziemy mieli pieniędzy na działalność, to tak naprawdę nie my na tym tracimy. Wracając do pytania. Zawsze finanse w nowym roku to jest jakaś niewiadoma. Jeżeli będziemy mieli mniejszy budżet, to nie wystartujemy we wszystkich zawodach. Szkolenie będziemy prowadzić bez zmian bo to jest podstawa i nasza pasja. W tym roku mieliśmy dobry budżet, więc pojechaliśmy wszystkie zawody. W przyszłym roku odbędą się Mistrzostwa Świata w Australii przełożone z tego roku. Wiemy, że to duży wydatek i chcielibyśmy pomóc, jeżeli ktoś z naszych zawodników będzie tam startował. Nie może się to jednak odbić na jakości szkolenia i startach w zawodach w Polsce.
– Od zawsze ULKS Mustang szkoli na potęgę, niestety wraz z wiekiem wielu zawodników kończy swoją przygodę z tym sportem. Co jest tego przyczyną Pana zdaniem?
– Nie potrafię znaleźć jednej przyczyny. Do pewnego momentu wszystko idzie w dobrym kierunku i wydaje się, że drużyna ligowa będzie rosła w siłę. Zawodnicy, którzy odnoszą sukcesy jako juniorzy, a potem kończą dziewiętnaście lat i przestają jeździć. Zapewniamy dobre warunki, sprzęt, wyjazdy na zawody, miejsce w składzie. Gdyby zebrać naszych medalistów zawodów międzynarodowych myślę, że walczylibyśmy o najwyższe cele. W tym gronie są: Bartek Parol, Damian Pacholczyk, Sebastian Morawiak, Patryk Piechota i Szymon Porożyński. Pewnie każdy miał inne przyczyny rezygnacji. Przykładowo Patryk Piechota wyjechał z Polski, a myślę, że byłby świetnym zawodnikiem i liderem drużyny. Teraz liczymy, że obecni młodzieżowcy Maciej Stefański i Jakub Kuś zostaną z nami na kolejne lata, a potem będą do nich dołączać kolejni. Jeden z zawodników zapowiada powrót, a kiedyś zdobywał medale w Mistrzostwach Europy.
– Jest Pan także selekcjonerem kadry kobiet. W tym roku nie odbyła się żadna impreza międzynarodowa. Gdyby takowa miała miejsce to jaką kadrę by Pan widział?
– Gdybyśmy byli teraz w Australii i miałbym możliwość wystawienia składu kobiet i mając na względzie kontuzję Patrycji Klett to postawiłbym na pierwszą piątkę Indywidualnych Mistrzostw Polski Kobiet. Zatem na: Zuzannę Klett, Fryderykę Wojciechowską, Sandrę Bielaczek, Sandrę Charbich, Oliwię Wilbrandt oraz doświadczoną w lidze i poprzednich mistrzostwach Alicję Hamarę. Mistrzostwa Świata są za rok, nie wiemy kto pojedzie, gdyż tu dochodzi kwestia kosztów. Raczej, jeśli chodzi o drużynę patrzę realnie, trochę dalej na Mistrzostwa Europy 2022.
– Żeński speedrower w Polsce mocno się rozwija. Widzi Pan przyszłość piękniejszej odmiany speedrowera w kolorowych barwach?
– Rozwój speedrowera kobiet w tym roku naprawdę przyspieszył. Do Wielkiej Brytanii czy Australii trochę nam jeszcze brakuje, ale zwiększa się liczba trenujących kobiet w Polsce i to przyniesie efekty. W finale Indywidualnych Mistrzostw Polski wystartowało 16 zawodniczek na niezłym poziomie. To jest już baza, żeby organizować więcej zawodów i rywalizację kobiet z kobietami. Dobrze też, że nie jest to tylko jeden czy dwa kluby, ale praktycznie każdy zespół ma kobietę w składzie. Będę wnioskował o organizację Pucharu Polski dla nich, aby zwiększyć ich motywację do treningów.
– Jest Pan członkiem zarządu Polskiej Federacji Klubów Speedrowerowych. Zimą odbędzie się zebranie wyborcze. Planuje Pan dalej działać w strukturach zarządu?
– Planuje działać. Jednak uzależniam ostatecznie swoją decyzję o kandydowaniu, od tego, kto jeszcze zgłosi chęć pracy w nowym zarządzie.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!