Inauguracyjna runda zmagań o tytuł międzynarodowego mistrza Argentyny była szczególnie ważna dla pewnego zawodnika, a także poniekąd Polaków. To właśnie wtedy na tor po prawie półtorarocznej przerwie wrócił Mariusz Fierlej.
Występ na torze w Aldea Romana dla Fierleja był pierwszym ściganiem od sierpnia 2017 roku. Wówczas to brał udział w bardzo groźnym wypadku podczas spotkania ligowego, w skutek którego doszło u niego do złamania kości udowej oraz uszkodzenia miednicy. Wychowanek Unii Leszno długo walczył o powrót do pełni zdrowia, a następnie także do ponownego wyjazdu na tor. Udało się to uczynić dopiero daleko od ojczyzny, ale ważne, że udało się w ogóle wrócić do sportu.
Niespełna 39-latek niezwykle poważnie podchodzi do tematu jazdy w nadchodzącym sezonie. Podpisał on kontrakt w ekipie Wilków Krosno i nie zamierza być tylko rezerwowym. – Przyleciałem do Argentyny, aby spróbować złapać ponownie kontakt z motocyklem i niejako dokończyć proces powrotu do zdrowia po szesnastu miesiącach leczenia kontuzji. Od momentu upadku nie wsiadałem na motocykl, więc jeśli wszystko pójdzie dobrze w Argentynie, a mam nadzieję, że tak będzie to wrócę do profesjonalnej rywalizacji w najbliższym sezonie. Ponadto uwielbiam Argentynę i mam tutaj wielu przyjaciół – mówi żużlowiec w rozmowie z portalem La Nueva.
Do Argentyny żużlowiec udał się bez swoich motocykli. Zabrał on ze sobą tylko kombinezon, który przygotował specjalnie pod występy w mistrzostwach, bowiem widnieje na nich wizerunek Matija Duha, zawodnika który kilka lat temu brał udział w argentyńskich zmaganiach i w jednym z turniejów zaliczył bardzo nieprzyjemny upadek. Niestety, pomimo trudny jaki włożyli lekarze w ratowanie słoweńskiego żużlowca odszedł on z tego świata. Wypożyczony na miejscu motocykl poprowadził Fierleja w pierwszym jego biegu do zwycięstwa, by w następnym odmówić posłuszeństwa. Trzeci wyjazd Polaka to kolejne zwycięstwo, a następny bieg to drugi defekt. Po nim Filon wycofał się z dalszego ścigania tego dnia. – Nie jeżdżąc przez szesnaście miesięcy naprawdę trudno jest złapać dobrą formę, minęło przecież naprawdę sporo czasu. Bardzo ciężko trenuję, aby te wyniki osiągane przeze mnie były jak najlepsze. W pierwszym turnieju tak naprawdę straciłem dwa silniki, więc czeka nas dużo pracy przed kolejnymi zmaganiami. Gdyby nie było tych problemów, prawdopodobnie byłbym w stanie rywalizować w finale.
Druga runda rozegrana zostanie w najbliższą niedzielę – 6 stycznia na obiekcie w Bahía Blanca, a trzeci turniej planowany jest na 12 stycznia (sobota) w Carlos Casares. Po inauguracyjnym ściganiu na czele stawki z dorobkiem dwudziestu punktów znajdują się Nicolas Covatti oraz Facundo Albin. Fierlej do podium, które zamyka obecnie Fernando Garcia traci dziesięć punktów.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!