Zima dobiega już końca, a to oznacza, że sezon jest już coraz bliżej. Dlatego też zawodnicy są już na końcu przygotowań, a KS Apator może zaskoczyć wszystkich.
Od wielu lat „Anioły” nie mogą liczyć na punkty juniorów. Ostatnim wychowankiem Apatora, który przetrwał próbę czasu i wciąż startuje jako senior, jest Paweł Przedpełski. On jednak licencję zdał w roku 2011. Od tego momentu przez egzamin na licencję Ż przeszło ponad 30 adeptów, lecz żaden z nich nie nawiązał nawet do wyników osiąganych przez Przedpełskiego. Dlatego też szybko kończyli kariery, a na sezon 2024 jedynym seniorskim wychowankiem klubu z kontraktem jest Adrian Miedziński. Posiada on jednak jedynie tzw. kontrakt warszawski w Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Za duże talenty uważano też m.in. Igora Kopeć-Sobczyńskiego czy Marcina Kościelskiego, lecz i oni szybko zakończyli przygodę z czarnym sportem.
To właśnie formacja juniorska od lat jest kulą u nogi KS Apatora. Jeśli chodzi o punkty zdobywane właśnie przez młodzież, to od kilku sezonów znajdziemy ich na dole tabeli. W poprzednim sezonie było to ostatnie miejsce w PGE Ekstralidze, gdzie tercet Krzysztof Lewandowski-Mateusz Affelt-Oskar Rumiński zdobywał średnio 3.40 punktu na mecz. Ostatnim sezonem, kiedy juniorów z Torunia mogliśmy widzieć wyżej był sezon 2018. Wówczas zajęli trzecie miejsce, a ich barwy reprezentowali Daniel Kaczmarek i wspomniany wyżej Igor Kopeć-Sobczyński. Od tego czasu minęło jednak już sporo czasu, a kibice powoli tracą cierpliwość.
Rozwiązaniem problemu z juniorami miał być najpierw Krzysztof Lewandowski, a później Mateusz Affelt. Ten pierwszy był czołowym zawodnikiem w Polsce jeśli chodzi o zmagania na mini torze. Gdy jednak przeszedł na klasyczne motocykle, to każdego roku wygląda to coraz gorzej. Jeśli chodzi o drugiego, to zachwycano się jego jazdą na dystansie, lecz fatalne wyjścia spod taśmy powodowały, że często nie był nawet nawiązać walki z rywalami. To właśnie on był też najgorszym sklasyfikowanym zawodnikiem w PGE Ekstralidze (0.528 punktu na bieg).
To główny cel Barona
Do sztabu szkoleniowego dołączył Piotr Baron, który ostatnie lata spędził w Lesznie. Tam przez większość czasu mógł liczyć na wsparcie ze strony młodzieżowców. W Toruniu „obudzenie” juniorów także jest jego nadrzędnym celem. Jeszcze pod koniec ubiegłego sezonu zaczął już swoją pracę i wprowadził nowe porządki. Dobrym prognostykiem dla kibiców są natomiast wyniki ostatnich badań. Z nich wynika bowiem, że kwartet juniorów KS Apatora nie odbiegał od Emila Sajfutdinowa, czyli jednego z najlepszych zawodników w PGE Ekstralidze i na świecie. Test jednak nadejdzie pod koniec marca, kiedy to odbędą się pierwsze sparingi z udziałem „Aniołów”.
– Ciężka praca buduje też mentalność. Mieliśmy testy na AWF we Wrocławiu i fizycznie nie wypadli gorzej choćby od Emila. Te parametry pokazują ich wielkie możliwości. Trzeba znaleźć ten delikatny problem, który do tej pory hamował ich rozwój. Wierzę, że w pierwszych sparingach przed sezonem zobaczymy efekty naszej pracy – powiedział Piotr Baron dla Gazety Pomorskiej.
Ponadto od dwóch sezonów mamy też U24 Ekstraligę. Powstała ona przede wszystkim dla młodzieży, by ta łapała doświadczenie i za kilka lat mogła stanowić o sile żużla w naszym kraju i na świecie. Dotychczas KS Apator podchodził do tych rozgrywek głównie szkoleniowo, a w ich zespole mogliśmy zauważyć wcześniej anonimowe nazwiska. Niedawno także do kadry „Aniołów” dołączyli m.in. Freddy Hodder czy Mika Meijer. W kadrze jednak obejrzymy głównie kwartet z Torunia, który będzie także walczyć o dwa miejsca w PGE Ekstralidze: Krzysztof Lewandowski, Mateusz Affelt, Oskar Rumiński i Antoni Kawczyński, który 29 kwietnia skończy 16 lat i będzie mógł zadebiutować w rozgrywkach ligowych.
– Będziemy stawiać głównie na naszych chłopaków. To są mecze na torach ekstraligowych, które pomogą im połapać odpowiednie kąty. Nasza czwórka będzie miała pewne miejsce w składzie, do tego będziemy dobierać obcokrajowców. Uważam, że Ekstraliga U24 to jedna z lepszych rzeczy, które ostatnio się pojawiły w żużlu. W porównaniu do DMPJ to prawdziwa przepaść, nie ma też takiego stresu, jak w meczach ligowych, można znacznie więcej zawodników nauczyć – dodał.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!